Obserwatorzy

piątek, 26 sierpnia 2016

milczenie demoralizuje nr 60 czyli Im Westen nichts Neues

Im Westen nichts Neues



 Tytuł to oczywiste zapożyczenie ale i nawiązanie do powieści Remarquea ( konia z rzędem temu kto wie gdzie na wirtualnej klawiaturze jest apostrof ). Powieść „ Na zachodzie bez zmian „ pokazuje bezsens zmagania państw gigantów w 1 wojnie światowej i zaplątane losy młodych żołnierzy próbujących ocalić siebie i resztki swojego człowieczeństwa. To doskonała analogia , którą można przyłożyć do dzisiejszych ale i historycznych zmagań lewicy z prawicą o rząd dusz . Walki która od dziesięcioleci w wymiarze światowym pozostaje nierozstrzygnięta choć miała swoje tragicznie zwycięskie epizody w postaci rewolucji komunistycznej w Rosji lub zwycięstwa faszyzmu w Niemczech. Podobną analogię można znaleźć we współczesnych zmaganiach w Polsce , które zatytułowałbym PiS kontra reszta Polski. Szczególne podobieństwo do czasów 1 wojny światowej to sytuacja kilku lat tego konfliktu kiedy przeciwnicy pozostawali okopani w swoich szańcach prowadząc akcje zaczepne , intensywny ostrzał artyleryjski i próby ataków i kontrataków , bez zdolności do przeważenia szali konfliktu a działania te przynosiły tylko ogromne straty. Dzisiaj i od kilku miesięcy mamy taki konflikt polityczny w Polsce. Obie strony nie są zdolne do jakiegokolwiek kompromisu tylko do walki. PiS , który na niechęci do ciepłej wody w kranie PO oraz dzięki obietnicom rozsupłania worka z pieniędzmi zdobył duży elektorat i wzmocnił swój stały rydzykowo-smoleński 10-15 % elektorat  do grupy blisko 40 % popierającej tą straceńcza politykę nie ma żadnej zdolności rozmów kompromisowych i jest jak biedak co złapał Pana Boga za nogi i wydaje mu się ,że sam Bogiem został. Z drugiej strony resztki PO w rozsypce, trochę śmieszna grupa pana Petru , KOD , któremu nie mogę wybaczyć ,że jest senny, bez wyrazu i jest grupą wzajemnej adoracji , lewica poza sejmem i inna drobnica antypisowska też jest zdolna tylko do trwania na swoich pozycjach. Opozycja nie potrafi wyłonić spośród siebie lidera , co gorsze nie potrafi dogadać się w sprawie zasadniczych podstaw programu , reform i zmian , nie ma nic do zaoferowania społeczeństwu. Obawiam się ,ze będę musiał odszczekać jak pies woje teksty z początku roku , gdzie tak duże nadzieje pokładałem w KOD-zie. Wygląda na to, że czeka nas długi konflikt pozycyjny bez zdecydowanych zmian ale z ogromnymi stratami dla Polski. Chyba ,że jakimś cudem pojawi się trzecia siła lub siła zewnętrzna. Byłaby to kolejna analogia do 1 wojny światowej gdzie przystąpienie do konfliktu USA doprowadziło do wygranej. Ach i proszę bez dosłownych analogii. Nie liczę tym razem dosłownie na USA bo po wyborach za wielką wodą czy wygra Clinton czy  Trump to  nie są politycy , którzy chcieliby mieszać w naszym grajdołku. W naszym grajdołku bez zmian.

czwartek, 18 sierpnia 2016

Milczenie demoralizuje nr 59 czyli własciwie o niczym

Milczenie demoralizuje nr 59 czyli właściwie o niczym

Miałem trochę przerwy w pisaniu bloga.Powody jak zawsze różne i głównie tzw. życiowe , o których nie chcę się rozpisywać.Nie porzuciłem pisania na blogu ale też ochota do przelewania myśli na papier ( hmmm jeśli ekran uznać za papier to ok ) jakby mniejsza. Z góry przepraszam za możliwe literówki i błędy ale pisanie z wirtualnej klawiatury tabletu to dla mnie tortura. Klawiatura przesłania tekst ,może kiedyś nad tym zapanuję. Tyle prywaty teraz jak zawsze trochę o polityce. Niby sezon ogórkowy i prawie wszyscy kłapiący paszczami pełnymi obietnic lub ziejącymi nienawiścią , bezideowi politykierzy pojechali na urlopy i dają nam odpocząć od nieznośnej szarzyzny swoich prostackich poglądów. Ale idealnej próżni oczywiście nie ma i w naturze i w polityce. Coraz wyraźniej niestety widać , że KOD , o którym pisałem już kilkakrotnie ,krytycznie ale i z sympatią , coraz bardziej zmienia się w grupę wzajemnej adoracji o malejącym znaczeniu. Szkoda bo bardzo potrzebna jest prawdziwa , sensowna i silna opozycja. Na horyzoncie jej nie widać. Ze smutkiem też obserwuję jak obecnie rządzący powiększają swój elektorat i jak stajemy się społeczeństwem zupełnie nie czułym na zagrożenia dla naszej młodej demokracji. To przypomina mi pierwszą połowę lat siedemdziesiątych kiedy w miarę syte i zadowolone społeczeństwo uległo uśpieniu małą stabilizacją nie zważając na to , że bieżąca polityka ma wpływ nie tylko na tu i teraz ale kreuje również przyszłość. Ze smutkiem obserwuję też pozory naszej otwartości na świat i związane z tym dobre samopoczucie rodaków uważających się za osoby otwarte i gościnne. Miałem niedawno okazję w naturze obserwować nasz stosunek do cudzoziemców . Może są to obserwacje obarczone błędem ale na szczątkowy szacunek mogą liczyć jedynie cudzoziemcy z krajów bliskich nam kulturowo i bardziej rozwiniętych gospodarczo. Egipcjanie , Hindusi , Ukraińcy , Rosjanie , Nigeryjczycy itp. narodowości są dla nas w dalszym ciągu czymś gorszym ,wartym jedynie określenia smoluchy albo ruscy.  No cóż nasz stosunek do zwierząt choć w większości w dalszym ciągu okropny jest chyba lepszy niż nasz stosunek do ludzi , których uważamy za coś gorszego. Pewnie to nic odkrywczego ale powody tego pogardliwego podejścia do tych ludzi to niewiedza . Ze zdumieniem dowiaduję się , że np. mimo pozornej znajomości języka angielskiego młodego pokolenia angielskojęzyczni obcokrajowcy mają poważne kłopoty z komunikowaniem się w naszych sklepach , restauracjach itp. a nawet mój jakże biedny i piętaszkowy angielski jest przez nich witany z entuzjazmem. Dodam tylko , że angielski używany przeze mnie w towarzystwie mojego syna jest na takim poziomie , że prawie zawsze powoduje Jego wypowiedź  : " oj tato powiedz o co ci chodzi - ja im przetłumaczę " .Moje zdumienie bierze się pewnie stąd , że w gronie moich znajomych 50 i 60 latków wszyscy zadbali o to żeby ich dzieci mówiły po angielsku w sposób choćby komunikatywny lecz niestety nie dotyczy to całej naszej młodzieży jak naiwnie jeszcze nie dawno myślałem. Piszę to z perspektywy średniej wielkości miasta bez długich tradycji akademickich. Może w w większych miastach jest lepiej. Obawiam się też ,że problemy językowe to tylko preludium w oceanie niewiedzy o kulturze , tradycjach innych nacji. Niewiedza zawsze generuje uprzedzenia i nienawiść. Uczmy się.