Obserwatorzy

czwartek, 31 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 25 czyli moda na ekologię

Moda na ekologię



Motto :
„Naszym celem musi być wyzwolenie się ….poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury”
Albert Einstein

Naturalne procesy i metody działań mające pomagać ekologii i przeciwdziałać skutkom rozpasanego apetytu ludzi na wszelkie dobra powinny być bezdyskusyjnie popierane przez całe społeczeństwo. Samoograniczenie konsumpcji , zapobieganie marnotrawstwu dóbr , ograniczanie gospodarki rabunkowej teoretycznie istnieje w naszej świadomości i teoretycznie jest wzmagane przez modę na ekologię. Jak każda moda tak i ta ma w sobie elementy wartościowe , które pozostaną jako chwalebnie wpisane w historię ale ma też elementy absurdu i elementy szkodliwe.
Ponieważ o ekologii pisze się tak dużo nie dołączę do chóru piewców elementów wartościowych.
Myślę , że warto tez zwrócić uwagę na absurdy . Pierwszy z nich to pewna iluzoryczność naszych zachowań. Werbalnie jesteśmy wszyscy bardzo proekologiczni ale w czynach wychodzi nam raczej inaczej. Wystarczy spojrzeć na stan naszych lasów , pól , na nasze „proekologiczne” nie wyłączanie energii elektrycznej itp. zachowania. Ale to należy do sfery kultury , którą też zostawmy. Gorsze , że nurt , który ja nazywam pseudo-eko pozwala różnym firmom , koncernom i producentom cwaniakom na wykorzystanie ekologii jako swoistej zasłony dymnej . Któż z nas nie miał chwili zwątpienia kupując dowolny produkt opisany i reklamowany wielkimi literami ECO . Dobrym przykładem są żarówki . Właściwie ostatnio nie udało mi się kupić żarówki nie ekologicznej. Producenci tak troskliwie opisujący w zgodzie z moda eko swoje produkty jakoś unikają podania na opakowaniu w jaki sposób ich produkt jest eko i w jaki sposób zostało to przebadane i przez kogo zweryfikowane. Wracając do żarówki jako skromnemu inżynierowi przychodzi mi do głowy, że gdyby solidnie policzyć bilans energii , materiałów, surowców i strat ekologicznych związanych   z produkcją i utylizacja np. żarówki typu LED i porównać z żarówką z czasów Edisona mogłoby okazać się ,że ów produkt eko jest takim tylko z nazwy. Taka sama droga rozumowania dotyczy setek innych produktów w tym i produktów rolnych. Podobne zjawisko dotyczy leków i paraleków. Czy ta moda na ekologię nie wyprowadza nas czasem na manowce nieprawdy i nie służy po prostu w swej większej części biznesowi producentów? Bardzo trudno to ocenić ale obawiam się , że takie podejrzenie jest uzasadnione.
Nie ma żadnych instrumentów do rzeczowej , naukowej oceny produktów , nie ma instytucji które mogłyby się tym zajmować , nie ma norm i certyfikatów. Za to napisy eko mamy już wszędzie i
jak tak dalej będzie to jakiś cwaniak zrobi majątek na wytwarzaniu naklejek na stare rury wydechowe z napisem eco. Dorobiliśmy się tez zjawiska eko w naszym sposobie życia i odżywiania. Różni magicy od diet , meblowania domów , i innej magii i szarlatanerii zalewają nas milionami cudownych „sprawdzonych” porad o sposobie i stylu życia. To nic , że te porady nie są
oparte o naukową wiedzę , niewyedukowany odbiorca i tak weźmie to za dobrą monetę. Wydawałoby się , że czasy średniowiecznej ciemnoty już za nami a jednak nie. Zresztą tak bardzo mnie to nie dziwi bo zalew informacji dzięki internetowi jest tak wielki , że trudno odróżnić fałsz od prawdy a dyskusje o szkodliwości masła lub margaryny przypominają dyskurs o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem. W internecie jak w Biblii albo w dziełach Lenina można znaleźć antytezę i afirmację dowolnego stwierdzenia. Specjalizacja poszła tak daleko , że dopiero prawdopodobnie czas i historia odsieją plewy od ziarna wiedzy. Dokąd tak się nie stanie jesteśmy skazani jak za czasów autora Nowych Aten (pierwsza polska encyklopedia) Benedykta Chmielowskiego na afirmacje faktów na równi z bzdurami. Tak na marginesie polecam z całego serca wyszukanie w Wkipedii hasła Nowe Ateny i poczytanie streszczenia tego dzieła. Ja odbieram je bez ironii , autor pisał je w dobrej wierze ,zgodnie ze stanem swojej wiedzy. Wniosek z tego taki ,że zawsze trzeba zachować trochę zdrowego rozsądku i umiar w ocenie rzeczy , które dzisiaj wydaja się pewnikami. Moda na ekologie jest fajna i miła ale napędza do kieszeni cwaniaków straszną kasę. Ja na szczęście w odróżnieniu od modniś i modnisiów wiem tylko z teorii , że moda niestety kosztuje.
A na koniec cytat z Chmielowskiego zupełnie niezwiązany z treścią ale co poradzę na to , że bardzo mi się podoba:

Trzy palce tylko piszą, wszystkie ciało boli
Jakbyś go zebrał z krzyża, tak człeka zniewoli
A dopieroż co oczom, z niespania, czytania
Wyrządza się z kilkuset książek wertowania.
Komponując, gluzując, przenosząc na czyste,
Jaki to mozół jest ciężki, ty sam widzisz Chryste!
.

wtorek, 29 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 24 czyli piorun strzelił w szczypiorek

Piorun strzelił w szczypiorek



Wieczorem kiedyś miasto było pełne. Dawno , dawno temu czyli przed erą supermarketów moje miasto wieczorami było pełne ludzi. Ludzi na placach i ulicach , w kafejkach i restauracjach a nawet w sklepach. Późnym wieczorem po 18 sklepy pustoszały a w mieście zapełniały się lokale. Nie wiem jak jest teraz bo miasto wieczorem albo w nocy mam okazje obserwować tylko zza szyb samochodu ale jest po prostu pusto i nic się nie dzieje. Może lokale są pełne ale podejrzewam , że ludzie są w galeriach i marketach. Mimo ,że miasto jest pięknie oświetlone straciło swój koloryt. Jak to ktoś powiedział na ulicach pusto jakby piorun w szczypiorek strzelił. Dodatkowo przez te galeryjno-marketowe zmiany dawne lokale i lokaliki odeszły w niepamięć. Szkoda , wiem ,że taka kolej rzeczy ale niektóre z nich warto powspominać , myślę ,ze moje pokolenie ma duży sentyment do tamtych kafejek. Wtedy w czasach komuny niewiele młodych osób miało pieniądze na bywanie w lokalach. Do kawiarni czy restauracji  młodzież chodziła raczej żeby się pokazać. Główny nurt życia za dnia i wczesnymi wieczorami toczył się na Placu Pigalle pełnym dziewcząt i chłopaków obsiadujących fontannę ,schody i okoliczne murki i czekających nie wiadomo na co. Ci ,którzy akurat mieli pieniądze siedzieli w lokalach przy pepsi, lodach lub herbacie. Pepsi było już zdobyczą ery późniejszej komuny. W erze wcześniejszej dostępny był tylko polski erzac czyli Polo-Cocta. W tych czasach kiedy Polo-Cocta wchodziła na rynek była trudna do zdobycia ale nie dla nas chłopaków z Grunwaldzkiego. Wystarczyło pokonać płot BKS-u i tam w kawiarence sportowców można było smakować ten deficytowy produkt – był tam zawsze. Wyprawa na BKS dodatkowo dostarczała dreszczyk emocji ponieważ po osiedlu krążyły ciężkie plotki co ze spodniami 13 i 14 latków może zrobić wilczur Pana Rudka dozorującego stadion. Po pewnym czasie , zbierając po niedzielnych meczach butelki po alkoholu pozostawione na stadionie i sprzedając je w w pachnącym korkiem i tanimi winami punkcie skupu poznaliśmy lepiej tego „groźnego” dozorcę, który okazał się fajnym facetem , nie cierpiał tylko dewastacji murawy. Potem wyrośliśmy z kolegami z krótkich spodni i z Polo-Cocty , rozpoczął się etap 16-18 latków . Koniecznie trzeba było czasem zajrzeć do knajpek bo tam w klimacie Pod Papugami Niemena bywały dziewczyny.
Któż z nas nie pamięta : Bajki ,Parkowej , Teatralnej,Italii ,Delicje ,Cichy Kącik,Starówka,NOT-u, kafejek na Starym Rynku i na Podcieniach i wreszcie kultowej Radosnej i wielu wielu innych? Program telewizyjny nie zachęcał do siedzenia w domu , internet był nieznany , nie było marketów i galerii , baa nie było nawet telefonów komórkowych i sms-ów ale miasto było żywe. Bajka pierwszy chyba w Bielsku lokal urządzony jako pub z wysokimi krzesłami , z kameralnym wystrojem zachęcającym do rozmów we dwoje , zawsze pełna o każdej porze , z cenami dla nas uczniów ,z kosmosu. Ale co tam,  wchodziło się i pamiętam zamówienia : jedno ciasteczko i jedna cola dla dwóch. Cukiernia na dole ulicy Piastowskiej ( nie pamiętam nazwy ) pełna uczniów bielskiego włókiennika i Parkowa. Do Parkowej chodzili uczniowie starszych klas technikum , którzy nie mieli obaw przed spotkaniem z goszczącym tam czasem gronem profesorów szkoły.
 I Radosna lokal w piwnicy pięknie zaadoptowanej z wielkimi wieloosobowymi stołami raczej przeznaczony dla wizyt większych ekip , mało miejsca dla kameralnej dyskusji. Lokale już z czasów studenckiej gonitwy między instytutami takie jak Smaki na Barlickiego i pl. Wolności i niezapomniane barszczyki z frytkami czy typowe jadłodajnie jak smażalnia ryb na ul. Głębokiej z okropnym smrodem starego oleju i paradoks z przepysznymi rybami, bar Pierożek na ZWM-ie czynny do dzisiaj. Wreszcie lokale na obrzeżach miasta jak Śnieżka czy Kapturek. Poważne i napuszono dancingowe Teatralna , Patria i Prezydent oraz Klub Garnizonowy czy lżejsza dla mniej zamożnych gości Panorama. Lokale pełne stałych bywalców różnego rodzaju cwaniaczków i niebieskich ptaków żyjących z nie wiadomo czego ,ówczesnej tzw. „elity” stroju , szpanu i pozerstwa , lokale pełne uczniów i studentów wydających ostatnie grosze na randce z dziewczyną, lokale do których można było wejść w nocy tylko fortelem ,zawiązując sznurówkę zamiast muszki bo bez krawata mieli kaprys nie wpuszczać. Lokale z całkiem socjalistycznym wystrojem jak Śnieżka czy Apena i lokale z kolorytem jak bajka czy Radosna. Były różne ale miały jedną wspólna cechę były gwarne i wesołe swoimi gośćmi .Ot fenomen tamtych czasów. Choćby władze miasta w zaniedbanym centrum dokonały nie wiadomo jakich inwestycji czego życzę mojemu miastu z całego serca.. To se ne vrati.

środa, 23 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 23 czyli silni, zwarci i gotowi

Silni, zwarci , gotowi


Atak terrorystyczny w Brukseli spowodował w Polsce lawinę wypowiedzi polityków o tym jak to
nam nic nie grozi a nawet jakoby to nasze służby są na to przygotowane. To momentalnie budzi moje skojarzenia z sanacyjnym hasłem : „silni , zwarci , gotowi”. Rozumiem ,że czasem trzeba narodowi sprzedać jakąś myśl „ku pokrzepieniu serc” ale te opowieści jak to w Polsce atak terrorystyczny jest niemożliwy uwłacza każdej nawet przeciętnej inteligencji. Może jednak wpierw kilka słów o czasach sanacyjnych. Dzisiaj już wiemy i co ważniejsze można o tym pisać , że gdyby nie sowiecki atak 17 września , Polska prawdopodobnie zdołałaby przegrupować swoje siły na linii Wisły i utrzymać front z Niemcami trochę dłużej. Czy byłby to taki czas jaki był potrzebny Hitlerowi do zdobycia Francji czy nieco dłuższy tego nie wiadomo. Hasło sanacji , że jesteśmy „silni , zwarci i gotowi” oczywiście było hasłem propagandowym a nie prawdą militarną. W świetle kampanii wrześniowej niemoc ówczesnego Państwa Polskiego została obnażona. Choćby z takich historycznych powodów deklaracje współczesnych polityków o naszej gotowości powinny być bardzo powściągliwe. Nie ma jednak na co liczyć , nasi politycy traktują dalej społeczeństwo jak ciemny lud , który kupi wszystko i ćwierć inteligentów. Można by się zgodzić z tezą , że w naszym kraju pole do operacji terrorystycznej jest zawężone dzięki naszej homogeniczności ale
to bardziej „zasługa”duetu Hitler-Stalin niż świadomej działalności naszych służb. Jeśli chodzi o jakość działania naszych służb to też śmiem w nią wątpić ponieważ ich stan oddają najlepiej wydarzenia związane z katastrofą smoleńską , opona w limuzynie prezydenta, ciągłymi manipulacjami przy służbach , afera podsłuchowa .. wymieniać dalej? Dlatego opowieści o tym jak to nic nie grozi Polsce ze strony terroryzmu i o naszej gotowości między bajki trzeba włożyć.
W Polsce na pewno zdarzy się atak terrorystyczny to tylko kwestia tego kiedy i gdzie.
Lepiej dla naszych służb i polityków oraz społeczeństwa aby ta prawda była często powtarzana w mediach a nasi spece od wywiadu i kontrwywiadu szkolili się gdzie się da i uzyskiwali informacje wywiadowcze w każdym możliwym źródle. Popatrzmy lepiej na Francję , Belgię i Hiszpanie inne kraje europejskie , których służby od lat infiltrują środowiska muzułmańskie i mimo to nie są w stanie zapobiegać wszystkim atakom. Więc apel do polskich polityków i tzw. haha „ekspertów” do walki z terroryzmem – nie róbcie z nas idiotów sprzedając nam iluzje pt. nasza wieś spokojna.
Drugim ważnym problemem związanym z naszą obronnością jest brak jakiejś sensownej
doktryny wojskowej. Niby tam zakładamy , że nasza obronność powiązana jest z sojuszem NATO
i z USA. W takim razie dlaczego najpierw Komorowski a teraz Macierewicz z Kaczyńskim
ulegają opowiastkom Szeremietiewa o tym jakoby powinniśmy stworzyć coś na kształt obrony terytorialnej czy pospolitego ruszenia przeznaczonego do działań partyzanckich. Aż nie chce się
wierzyć , że tak idiotyczne pomysły można rozważać poważnie. Czy MON choć raz spróbował w swoich biurach analiz militarnych i w obliczu świeżych przykładów np. z Ukrainy dokonać szacunku na jakie straty zostałaby narażona ludność cywilna w razie tego rodzaju konfliktu nawet prowadzonego wg schematu tzw. wojny hybrydowej? Czy historia naszych krwawo okupionych zrywów niepodległościowych niczego nas nie nauczyła? Czyż nie lepsze od walki są działania polityczne , takie jak w latach 80 ? Doprawdy tym panom wydaję się , że dalej jesteśmy w okresie drugiej wojny światowej a technika wojskowa pozostała na tamtejszym poziomie. Czy można traktować serio ludzi , którzy myślą o przekształceniu wyimaginowanego
konfliktu w Afganistan lub zakładają atak hybrydowy ze wschodu .Gdyby taki atak ze wschodu nastąpił to panowie mielibyśmy się bronic na linii Wisły , na wschodnim terenie kraju prowadzić działania partyzanckie i oczekiwać na pomoc NATO?? Na prawdę tak widzicie ewentualny konflikt wschód-zachód?? Czyli już nikt nie potraktowałby naszego terytorium jak w czasach zimnej wojny jako terenu separacji od przeciwnika przeznaczonego do nuklearnej dezynfekcji? Jeśli tak to widzą politycy związani z armią i różnej maści spece od wojska to proponuje porozmawiać z naszymi oficerami i to niekoniecznie nawet z tymi , którzy mają doświadczenia wojenne. Wystarczy pogadać z takimi , którzy maja wiedzę. Tak to niestety jest kiedy do wojska trafiają cywile bez wiedzy wojskowej ba nawet bez służby rocznej czy dwuletniej. Ale oni wiedzą lepiej i obawiam się, że wydamy kolejne miliony dolarów na szkolenie chłopców biegających z kałachem po polach.
Tylko po co i komu to potrzebne?  

niedziela, 20 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 22 czyli polskie dziadostwo

Polskie dziadostwo


Określenie polskie dziadostwo ma dla mnie jakiś pejoratywny wydźwięk sugerujący , że owo dziadostwo jest naszą przywarą narodową. Nie uważam , że tak jest, ale ponieważ ogromna większość polityków od lewej do prawej strony oraz spora część dziennikarzy używa ostatnio tego określenia to trzeba się do niego jakość odnieść. Polskie dziadostwo wypłynęło ostatnio i jest modne w powiązaniu z aferą opony w limuzynie prezydenckiej. Rzeczywiście do tego pasuje bardzo dobrze. Równie sprawnie pasuje ono do określenia przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz do wielu innych sytuacji o których poniżej. Dla mnie określenie dziadostwo oddaje raczej poziom rozwoju społecznego i kulturowego, na którym obecnie jest Polska i nie wiązałbym go z przymiotnikiem polskie. Myślę , że na etapie niewykształconej do końca demokracji oraz niezakończonej spuściźnie po realnym socjalizmie ( określaną często jako homo sovieticus ) jest i było wiele krajów , które można określić mianem dziadowskich. Wiele innych z pozoru normalnych krajów , z powodu dysonansu wewnętrznego i niezadowolenia socjalnego swoich społeczeństw jest na podobnej drodze. Równie dobrze można by pisać o dziadostwie np. niemieckim i to nie z powodu wchłonięcia przez wessich postsowieckiej zony , raczej z powodu rozdwojenia jaźni politycznej dotykającej ten kraj , który pragnie być świecznikiem Europy i sam nie może się zdecydować na wybór drogi rozwoju i nie wie czy bliżej mu do socjalizmu skandynawskiego czy kapitalizmu jak w USA.
Trudno jednak nie przyznać , że dziadostwo wynikające z naszej historii jest dużo poważniejsze i głębsze niż dziadostwo państw bardziej rozwiniętych od nas jak RFN. Któż bowiem nie zna przejawów tego Witkacowskiego tumiwisizmu , który pozwala nam usprawiedliwiać naszą niechęć do pracy , bo przecież „jaka płaca taka praca”. Oj nie mamy etosu pracy jak niemieccy ewangelicy. Brak kultury pracy przejawia się np. w kolejkach do dowolnych przychodni i lekarzy  (nie pisze o kolejkach wynikających z braku kasy NFZ-u na zabiegi tylko o kolejkach wynikających z dezorganizacji pracy przychodni) . A przecież widzą to rejestratorki ,lekarze , kierownicy przychodni i co? I Nic , a z pewnością jako klienci jakiejkolwiek instytucji mają postawę roszczeniową , chcą tam być szybko i sprawnie obsłużeni i niespecjalnie obchodzą ich zarobki pracowników. Taki brak wzajemnego szacunku wynika z tego ,że do niego się dojrzewa i nie przeszliśmy tego procesu nawet jeszcze w połowie. Pogarda dla innych to też przejaw owego dziadostwa. Nasze jakoś to będzie i brak refleksji w dokonywanych wyborach , bezkrytyczność w przyjmowaniu obietnic polityków to też to niechciane dziadostwo. Inne przejawy ? Proszę bardzo : nie przestrzeganie przepisów BHP w pracy to objaw dziadostwa pracowników i pracodawców. Baa nawet to co się dzieje ostatnio z Trybunałem Konstytucyjnym to w niewielkiej części przejaw tego dziadostwa. Być może Trybunał miałby obecnie jeszcze większe poparcie społeczeństwa gdyby nie to ,że swojego czasu orzekł iż wydłużenie czasu pracy i odsunięcie naszych emerytur jest w zgodzie z Konstytucją. Taki wynik orzeczenia w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem oraz z zasadą prawa ,że prawo nie działa wstecz, urąga naszej praworządności. Teoretycznie każdy przed tym orzeczeniem mógł podjąć decyzje o pracy w Polsce dlatego właśnie ,że prawo gwarantowało mu określony wiek emerytalny. A co z orzeczeniem o drugim filarze? Więc dziadostwo to nie tylko działania jednej konkretnej opcji politycznej to zespół wydarzeń niszczących praworządność , kulturę polityczną , kulturę i etos pracy (PRACY NIE KARIERY). Właśnie dziadostwo powoduje działania ad hoc i jakoś to będzie . Prowizorki w prawie , w pracy , we wszystkich dziedzinach życia w jakimś sensie pokazują , że wszyscy jesteśmy dziećmi socjalizmu , nawet pokolenia urodzone w wolnej Polsce. Na szczęście jesteśmy dość blisko , może jeszcze nie całkowitego wyeliminowania bariery dziadostwa ale zmniejszenia tego negatywnego zjawiska .Pozytywne objawy jednak już są.
Polacy emigrujący lub nie ulegający stadnym zachowaniom w coraz mniejszym stopniu przenoszą cechy dziadostwa. Niestety nie dotyczy to całości młodego pokolenia. Za przykład dziadostwa młodych niech posłuży pan Misiewicz obecny rzecznik MON-u. Młody 25 letni facet bez zawahań , którego jedyne kompetencje do tego stanowiska to przynależność do PiS-u. Bez zawahań tłumaczący decyzje swojego zwierzchnika o siłowym wejściu do placówki NATO lub obecne zesłanie na banicję oficerów będących prokuratorami wojskowymi w sprawie smoleńskiej .
Pan ów peroruje bez skrupułów ,ze przecież oficerowie powinni być przygotowanie do zmiany adresu w każdej chwili. Cóż za logika i odwaga – zaprawdę godny swego szefa a w pouczaniu the best. Patrzmy na tego Pana i obserwujmy. W osobie Misiewicza rodzi się gwiazda , która już nie długo przyćmi gwiazdę takich tuzów młodego pokolenia PiS jak Adam Hofman czy Marcin Mastalerek.

sobota, 19 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 21 czyli Konrad Wallenrod

Konrad Wallenrod


Panie szanowny a na prawicy źle się dzieje. Jak to źle przecież władzę mają? No tak Panie mają,   mają ale co to za władza jak ich atakują ze wszystkich stron. A to panie Moskwa i Putin atakuje a to Panie Niemcy , którym to każe Tusk robić ale tylko dlatego ,że nim rządzi Merkel a to Panie tacy co w ogóle nie wiedzą co to demokracja bo tylko 200 lat ją mają też swoje trzy grosze tu wtrącają. Panie tylko 200 lat mają tą demokrację? Bo wiesz Pan tak na logikę to Polacy powinni się demokracji uczyć od Greków . Panie coś Pan od tych Greków co im cała Europa pomagać musi bo tam kryzys ? Panie żarty jakieś z tą demokracją się Pana trzymają , że od Greków?

Można by się jeszcze pośmiać tylko z czego? Jak tu stosować kryteria poszanowania dyskutanta
 lub przeciwnika w dyskusji skoro jego argumenty odstają od logiki zdrowego rozumu?
Jeszcze w stanie wojennym byłem świadkiem ( nie ja jeden ) rozsiewania plotek tak nonsensownych i nieprawdopodobnych a jednak ludzie w nie wierzyli. Pamiętam przekazywaną
pokątnie plotkę jakoby nad lasami Szyndzielni i Klimczoka widziano rosyjskie samoloty rozsiewające biały proszek. Na głupie pytanie trzeźwego słuchacza aleee sorry stary po co ten proszek? opowiadający robił mądrą minę i odpowiadał eee no nie wiesz? zaliczając pytającego do grona kretynów , którym trzeba tłumaczyć tabliczkę dodawania.
Schemat ten działa doskonale na przytępione umysły do dnia dzisiejszego. Absurdy w stylu broń
elektromagnetyczna używana przeciwko Polakom , dwa wybuchy , rozpylona specjalnie mgła , dobijanie rannych w katastrofie itp. nie odeszły do lamusa .
Polska prawica , która przejęła władzę w wyniku niezadowolenia społeczeństwa rządami Platformy
ma władzę ale nie ma żadnych perspektyw na legalne jej utrzymanie. Moje zdziwienie takim
wnioskiem jest wielkie bo jednak elektorat prawicowo- chrześcijański jest w Polsce duży.
Elektorat ten oceniam w większości ( poza sektą smoleńską ) jako elektorat głosujący z podobnymi motywacjami jak niegdyś elektorat Platformy : „głosujmy na Kaczyńskiego bo to mniejsze zło od Platformy” .Podobne motywacje tylko przeciwstawne miał elektorat centro-lewicowy głosujący na Platformę wybierając ja wg kryterium mniejszego zła. Ostatnie 20 lecie w Polsce to podejmowanie decyzji wyborczych wg kryterium „ mniejszego zła”. Taki sposób selekcji pozwolił Platformie na utrzymanie władzy przez 2 lata dlaczego więc prorokuję , że PiS legalnie tą władzę utrzyma tylko do końca pierwszej kadencji?
Otóż prawica ma w swoim kręgu wielu Konradów Wallenrodów. Ludzi jak Antoni Macierewicz,
którzy w teorii są końmi pociągowymi formacji a w rzeczywistości rozsadzają ją od wewnątrz
i osłabiają. Nie śmiem sugerować , że działania te podejmują świadomie i w interesie jakiegoś obcego mocarstwa. To raczej objaw cech osobowościowych doskonałych w walce ze znienawidzonym systemem , osobowości poszukującej konkretnego wroga , którego można obarczyć wszystkimi niepowodzeniami realnymi i urojonymi. Wroga , który zawsze mąci i jest
gotów do najgorszych spisków i manipulacji. Obawiam się , że w wyniku niezaspokojonej
potrzeby walki , po odzyskaniu niepodległości , u takich osób nastąpiła projekcja poszukiwania
spisku na wroga wewnętrznego .Stąd tak już aberracyjne poważne informowanie opinii publicznej
np. o sprawdzaniu incydentów z bronią elektromagnetyczną itp. zdarzeniach. Takich Wallenrodów w szeregach prawicy nie brakuje. Z litości ograniczam się do powyższego przykładu.
Współczuje zdrowo i logicznie myślącemu elektoratowi prawicy , że musiał dokonać takiego wyboru ale jeszcze bardziej współczuje tego , że wygrane wybory zamknęły drogę
politykom prawicy , którzy nie opowiadają bzdur tylko trzymają się swojej ideologii i imponderabilliów . Politykom ,którzy być może mogliby rządzić w nie najgorszym stylu nawet
choćby ten styl nie odpowiadał poglądom centrum i lewicy a  byłaby szansa ,że jednak nie kompromitowałby Polski i Polaków. Panowie z prawicy do tego by Waszych rządów nikt się nie wstydził potrzeba abyście usunęli Wallenrodów . Wtedy może będzie powrót do normalnej dyskusji, normalnych rządów z długoletnia perspektywą , do kontaktu z całym społeczeństwem
i do zakończenia syndromu oblężonej twierdzy.

Skończcie kabaret a zacznijcie politykę.

piątek, 18 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 20 czyli emigranci

Emigranci


Niełatwo napisać parę rzeczowych zdań o zjawisku emigracji do Europy ponieważ żyjemy w chmurze informacyjnej . Najpierw słyszymy ,że emigrują do Europy młodzi mężczyźni , potem że to całe rodziny , potem że 40 % emigrantów to dzieci. Lub równie sprzeczne informacje , że większość z nich ucieka przed wojną . W innych mediach większość to emigracja zarobkowa i szukająca lepszego poziomu życia. Są wiadomości ,że emigranci są całkowicie infiltrowani przez ISIS lub wręcz odwrotnie , że uciekają przed prześladowaniami ISIS . Jedni mówią ,że Europie potrzebna jest świeża krew i młoda siła robocza inni ,że to straty ekonomiczne. Czasem odnoszę wrażenie , że albo media piszą co chcą albo robią nam wodę z mózgu a jak będą dalej napływały takie sprzeczne komunikaty stanę się zwolennikiem teorii spiskowej czyli , że ktoś ma interes w dezinformacji. Tak naprawdę oczywiście myślę , że te sprzeczne komunikaty są spowodowane tym , że nikt w Europie nad tym nie panuje. To jest też przyczyna wariacji opinii społeczeństw Europy o tym czy chcemy emigracji i czy się na nią zgadzamy czy jesteśmy zdecydowanie przeciwni.
Nie znam też żadnych wiarygodnych wyników badań opinii na ten temat. Stara szkoła w tym również ta , którą ja się kieruje nakazuje aby ważyć opinie i wygłaszać je publicznie wtedy kiedy
ma się ku temu niezbędne minimum informacji.
Spróbuję dla jasności zrobić przegląd faktów.
Jest ogromna fala emigracyjna nad którą Europa nie panuje. Emigracja jest z krajów objętych konfliktem wojennym oraz z krajów o niskim poziomie życia. Emigracja w swoim głównym nurcie to wyznawcy Islamu o nieustalonych proporcjach mężczyzn , kobiet i dzieci. Nie znamy również składu w sensie udziału Szyitów do Sunnitów ( to ważne gdyż te odłamy są ze sobą skonfliktowane jak katolicy i protestanci w Ulsterze). Prawa emigrantów i poziom ich życia jest różny w różnych krajach europejskich. Niewątpliwe jest dążenie fali uchodźców do lokowania się w krajach najzasobniejszych. Sposób życia i kultura emigrantów jest całkowicie inna niż w Europie.
Zachodzi poważne pytanie jak należy traktować obecną emigrację?
Czy powinniśmy stosować te same prawa , które mają i mieli emigrujący do Europy Zachodniej
Polacy ,Ukraińcy , Rosjanie ,Litwini ,Rumuni itp. ?
Jest to fundamentalne pytanie ponieważ dotyczy ono praw ludzi .Można je przekształcić w pytanie
czy ludzi emigrujących z Afryki i Azji traktujemy w prawach tak samo jak siebie ? Czy jesteśmy sobie równi?
Obawiam się , że taki sposób rozwiązania problemu i zrównania praw może być tak samo błędny
jak interwencja USA w takich krajach jak Irak czy Afganistan i próba implementacji tam demokracji w stylu zachodnim. Nigdzie demokracja wprowadzana na siłę nie zdała egzaminu. Do demokracji społeczeństwa dorastają wtedy kiedy przychodzi albo taki etap ich rozwoju albo w wyniku wyzwolenia spod jarzma innej państwowości lub ideologii. Żeby nie było niejasności : jestem zdania ,że ludzie są sobie równi w swoich prawach w sensie człowieczeństwa ale nie w sensie obywatelskim. Ale trudno nie zauważyć i nie brać pod uwagę różnic kulturowych. Aby dwie osoby były równe wobec prawa muszą reprezentować te same wartości.
Emigracja i fala emigracyjna jest nieunikniona .
Konkluzje z powyższego są dwojakie. Po pierwsze Europa nie może i nie powinna odmawiać prawa pobytu ludziom zagrożonym konfliktem wojennym lub śmiercią z innych powodów w tym również śmiercią z powodu niedożywienia. To dla mnie bezdyskusyjny nakaz humanitarny i koszt
jaki musimy my europejczycy ponieść właśnie w imię naszego rozwoju cywilizacyjnego.
Druga konkluzja jest taka , że Europa nie może „z automatu” traktować emigrantów jak swoich obywateli . Powinien istnieć spersonalizowany system w pierwszym stopniu dopuszczający azyl dla osób zagrożonych a w drugim podobny do amerykańskiej Zielonej Karty czyli pozwalający na pracę osobom wybranym , spełniającym kryteria w tym w szczególności przestrzegającym prawa.
Przy tak działającym systemie emigracyjnym pełnie praw obywatelskich danego kraju uzyskiwaliby migranci w drugim pokoleniu lub w pierwszym dla szczególnie zasłużonych lub żyjących w zgodzie z prawem wiele lat.


niedziela, 13 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 19 czyli wychować jak to łatwo powiedzieć

Wychować jak to łatwo powiedzieć


Wychowanie temat rzeka z wieloma aspektami . Dodatkowo temat , który przerabiamy prawie wszyscy na własnej skórze i skórze swoich dzieci. W momencie pojawienia się dziecka
optyka widzenia świata w sposób często nieuświadomiony zmienia się diametralnie. Nagle jedną
z ważniejszych rzeczy dla rodziców staje się ich dziecko , zmieniają się priorytety i wartości.
Z reguły wychowanie następuje w sposób intuicyjny ale często jest też rezultatem świadomych przemyśleń.
Moim zdaniem żaden z tych sposobów i innych metod nie gwarantuje prawidłowych rezultatów.
Wychowanie z pewnością nie jest procesem loteryjnym i przypadkowym ale z pewnością też zawiera wiele pierwiastków losowych , niezależnych od woli i chęci rodziców.
Gdyby bowiem założyć tezę , że na to jakie dzieci będą w przyszłości w 100 % -ach mają wpływ
rodzice , trzeba by dokonać równoległego , absurdalnego założenia , że dziecko nie ma kontaktu
ze światem zewnętrznym , że nie ma wolnej woli i nie używa swojego aparatu myślenia – bez względu na pozytywne lub negatywne skutki własnej woli. Drugi sposób myślenia o tym , że to
rodzice są całkowicie odpowiedzialni za skutki wychowania zakładał by równie absurdalna tezę ,
że owszem dziecko ma kontakt ze światem zewnętrznym ale ulega całkowitej „ indoktrynacji”
w sposobie pojmowania świata inspirowanym przez rodziców.
Obie te tezy uważam za teoretyczne.
Dziecko niewątpliwie inspiruje się nie tylko wartościami przekazywanymi przez rodziców ale
tez i wartościami napływającymi ze świata zewnętrznego.
Jaki jest wpływ rodziców na neutralizację negatywnych impulsów zewnętrznych? Nie jestem badaczem i dlatego odpowiedź na to pytanie sprawia mi trudność bo może być oparta tylko
o logiczne myślenie. Pewnie jest wiele czynników wpływających na „filtracje” i wartościowanie
treści zewnętrznych oraz na sposoby i jakość tego procesu. Nie ulega wątpliwości tylko jedno :
im więcej ingerencji w treści zewnętrzne ze strony rodziców tym bardziej świat dziecka jest zubożony i podlega wartościowaniu nie przez dziecko lecz przez wychowujących. Jak w życiu :
im więcej kontroli tym mniej wolności. Jeśli rodzice świadomie dokonują takich wyborów
to wiedzą też , że im więcej wolności tym z kolei ryzyko „zainfekowaniem” negatywami większe . Ryzyko narażenia i wpływu na dziecko negatywnych ideologii i światopoglądu. Czy taki ryzykowny wybór ma jakieś plusy?
Myślę , że dzięki takiej postawie wychowujemy ludzi o potencjalnie wyższej tolerancji ale jest to tylko moja intuicyjna teza. Poza tym wychowanie to nie prosta  tabliczka mnożenia i wchodzą jeszcze w grę uczucia , więzi , przykład własnej postawy , stosunek do wiary , światopogląd rodziców i wreszcie najważniejsze chyba , czyli ocena rodziców przez dzieci. Ocena ta to odpowiedź na najtrudniejsze i najprostsze zarazem pytanie : czy rodzice postępują prawidłowo , w zgodzie z własnym sumieniem ?
Pewnie też bardzo ważny jest czas poświęcany dzieciom na rozmowę i tłumaczenie. Bardzo podziwiam nauczycieli tzw. nauczania początkowego , którzy swoją pracę wykonują z powołania.
Wtedy to właśnie dziecko wyrabia w sobie ocenę o tym co dobre i sprawiedliwe oraz poczucie
krzywdy w razie niesprawiedliwej oceny.
Z powodu wielowątkowości wychowania , wpływu na ten proces wielu czynników,
często przypadkowych zadajemy sobie pytanie co przeważa w tym procesie ?
Może jest to rola rodziców? A może świat zewnętrzny ma tak wielki wpływ ,że to właśnie on kształtuje charakter młodego człowieka?
Myślę ,że nie ma dobrej odpowiedzi na tak postawione pytanie a odpowiedzi może być tyle
ile rodzin. Myślę też , ale to tylko domniemania , że odpowiedź na tak postawione pytanie dobrze zilustrowałaby krzywa Gaussa gdzie po lewej stronie ekstremum byłby wpływ rodziców a po prawej wpływ świata zewnętrznego. A prawidłowe proporcje w tych wpływach niestety każdy
musiałby dobrać indywidualnie zaznaczając swoje położenie na osi odciętych..
Andrzej Misztal

ps. podziękowania za inspirację do tego postu dla mojej Koleżanki z roku i sorry za trudną dyskusję z przed miesięcy .

sobota, 12 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 18 czyli nikomu niepotrzebni

Nikomu niepotrzebni


Ten post powinien mieć jeszcze drugi podtytuł : „ mój zawód”.
Należę do pokolenia , które decyzję o kierunku studiów podejmowało w epoce , w której nikt nie podejrzewał nawet , że Polska ze swoją geopolityczną przynależnością do bloku sowieckiego
zmieni się za naszego życia. Pierwszą bardzo ważną decyzją dla ludzi z mojego pokolenia było ,
paradoksalnie analogicznie , jak dla pokolenia obecnego , znalezienie odpowiedzi na pytanie : zostaje czy emigruje ? Obecne motywacje do wyjazdu jak i wtedy są różne , przeważnie chodzi o status życia i możliwości własnego rozwoju. I Bogu dzięki , że obecni nasi emigranci nie podejmują decyzji kierując się najważniejszym kryterium jakim kierowała się emigracja mojego pokolenia - poczuciem wolności. Większość młodych ludzi pozostająca w kraju i wtedy i teraz
ma przed sobą druga ważną decyzję – co robić w życiu ? Współczesna młodzież pewnie jak i moje pokolenie równie niechętnie wysłuchuje w tej sprawie rad rodziców. Nie mnie oceniać czy jest to słuszne jest to tylko konstatacja faktu. Z moich młodych lat pamiętam pragmatyzm takich porad wynikający jeszcze z doświadczeń wojennych i stalinowskich pokolenia naszych rodziców. Polegał on w skrócie na dążeniu do tego aby ich dzieci zdobywały konkretny zawód , najlepiej praktyczny i techniczny , który zapewniłby prace w jakiejś dziedzinie przemysłu ciężkiego , lekkiego i jak on się tam jeszcze dzielił za PRL-u. Nawet nie ulegając takiej presji każdy widział , w tamtych czasach , jak nisko cenione były profesje ekonomiczne , bankowe , nauczycielskie itp. Obniżenie prestiżu części zawodów wynikało z niskiej ich rangi  w realnym socjalizmie i niskich zarobków . Stąd duża liczba osób studiujących lub uczących się w technikach i na wyższych uczelniach o profilu technicznym. Sam stałem się ofiarą  takiego schematu myślenia o przyszłości. Zdążyłem jeszcze za PRL-u na tyle długo popracować w swoim wyuczonym zawodzie żeby nabrać pewności o swojej fachowości i wysokim profesjonalizmie wykonywanego zawodu.
I nagle z dnia na dzień mój świat zawodowy przestał istnieć.
Nie mam zamiaru biadolić nad swoim konkretnym losem bo w końcu konieczność zmiany profesji dotyka wielu ludzi i niekoniecznie związana jest ze zmianą ustroju państwa. Pojedynczy ludzie
jakoś sobie radzą z takimi koniecznościami losu. Chcę jednak wyraźnie zaznaczyć , że to co spotkało mnie , spotkało również w moim mieście w latach 1989-1993 kilkadziesiąt tysięcy
ludzi ( dotyczy ludzi bezpośrednio w przemyśle jak i firmach wokół tego przemysłu) .
Przemysł włókienniczy został zaorany.
Abstrahuje tu od tego czy można to było zrobić inaczej i czy było to konieczne. O tym może kiedyś jeszcze napiszę. Miasto i ludzie nie otrzymali żadnego wsparcia od rządu , nigdy żadnej rekompensaty nawet tzw. dobrego słowa zabrakło .
Nikt nie zauważył kilkudziesięciu tysięcy ludzi?
Do dziś kiedy rozmawiam z osobami z mojej starej branży pada zdanie – patrz dzisiaj na zwolnienia grupowe jak traktowani są pracownicy . Patrz na górników , której to branży nikt nie ma odwagi ruszyć. Dlaczego jest tak , że w naszym kraju słabi , jak mój przemysł i inne działy gospodarki z PGR-ami włącznie ,   płacił i płaci do dziś za tych silnych jak górnicy i inni. Czyż Konstytucja nie obiecuje nam równości wobec praw i przywilejów?
Ludzie mają słuszne poczucie krzywdy. Zadaję sobie pytanie czy słusznie kierują pretensje o tamte wydarzenia do Balcerowicza? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić pozytywnych zmian w kraju,  jakie nas w sumie po latach spotkały bez rewolucji ekonomicznej tamtych czasów.
Żal mi tylko lat nauki i czasu poświęconego na to by być profesjonalistą w zawodzie , który mojej wolnej Polsce okazał się zupełnie nieprzydatny.
Nie chodzę jednak z głową zwieszona ponuro. Kiedy patrze na jakość obecnego kształcenia młodzieży , obecny pseudo-profesjonalizm w wielu zwodach , tak naprawdę ograniczający się do angielskiej nomenklatury prozaicznych procedur ,nazw działów i zawodów moje poczucie wartości rośnie i ogarnia mnie pusty śmiech. Bo jak tu nie śmiać się z ogłoszeń pracodawców poszukujących pracowników na angielsko brzmiące stanowiska i umiejących spełniać tajemnicze procedury najlepiej pisane skrótowo? Hahaha wygląda na to jakby Ci ludzie mieli pracować na Marsie a realnie okazuje się ,że zajęcia te wykonują często technicy z jaką taką orientacją w konkretnym zawodzie. Umiejętności  inżynierskie wg. mnie  polegające przede wszystkim  na samodzielnym myśleniu opierającym się na posiadanej specjalistycznej wiedzy technicznej  są zupełnie zbędne bo  opracowano procedurę lub schemat  postępowania na każdą prawie okoliczność.Algorytm jak dla cyborga nie dla ludzi . I nie jest to zupełnie  negatywne zjawisko .
Tylko co się stanie w chwili , w której konieczne będzie włączenie samodzielnego myślenia?



piątek, 11 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 17 czyli malowana opozycja

Malowana opozycja


Mglisty smutny dzień zachęca żeby usiąść do klawiatury. Przed momentem widziałem wywiad Korwina- Mikke . Ten osobnik ( bo dla mnie nie jest to polityk raczej kabaretowy felietonista , który czasem miewa pomysły ) stanowczo nie należy do mojej bajki. Jego dzisiejszy
pomysł na kryzys konstytucyjny : prawdziwy zamach stanu i wprowadzenie rządów armii ,która to
armia wprowadzi nareszcie prawa ( bliżej nie sprecyzował jakie ) oraz internowanie polityków PiS oraz polityków opozycji bo społeczeństwo ma ich dosyć . Hmmm.... raczej nie polemizuję z kabaretem bo na takie figle polityczne mogą dać się nabrać ludzie z pokolenia pięknych dwudziestoletnich a w 81 roku mieliśmy podobna sytuację. Tak , na pewno , wprowadziłoby to upragniony przez Korwina ład i porządek. To nic , że trzeba by było „sprzątać” następne 10 lat ,  ech aż się nie chce pisać a prawodawstwo armia ma zapewne od dawna przygotowane.
Jedyne co rzeczywiście wynika z tej „myśli” Korwina to stwierdzenie , że sytuacja w Polsce
jest już na tyle nieznośna ,że coś z tym trzeba zrobić. Upojony zwycięstwem wyborczym PiS
nie zauważa , że wszyscy wokół myślą inaczej – jedynie Prezes przebąkuje coś od czasu do czasu o tym , że wiosna będzie ciężka. I jak zawsze Prezes ma rację. Oto PiS od wielu lat ma moim zdaniem do czynienia z „ malowaną opozycją „.Opozycją która jak ta krowa dużo ryczy i mało mleka daje. Parasol ochronny nad PiS-em jest szeroko otwarty. Opozycja po katastrofie smoleńskiej przez 3 lata traktowała partię Prezesa jak ochronkę dla dzieci. Potem i do teraz poprawność polityczna opozycji ograniczała ją do złośliwości i szermierki słownej bez żadnych sensownych i konkretnych ruchów politycznych. O tym ,że nie postawiono Ziobry przed trybunałem stanu już litościwie napisze bez szczegółów. PiS pozwala sobie na tak wiele właśnie dlatego , że wie iż nikt w najbliższej przewidywalnej przyszłości nie poniesie żadnej odpowiedzialności politycznej ani karnej . Hulaj dusza piekła nie ma.
Plan Kaczyńskiego realizowany jest bez przeszkód . Paraliż Trybunału Konstytucyjnego
pozwala na wprowadzenie jedynie słusznego „ porządku ? „ prawnego zgodnego z zamierzeniami
większości sejmowej.
Nie rozumiem dlaczego tak jest .Tu walka idzie już na całość o długoletnie rządy w kraju ,
również o nową ordynację wyborczą , którą PiS zmieni kiedy zechce. Dlaczego opozycja jest w dalszym ciągu malowana ? Dlaczego nie robi właściwie nic? Całkowita nieudolność polityczna
nie pozwala opozycji nawet na próbę zdobycia 3 posłów Kaczyńskiego . Tajemnicą poliszynela jest to , że w PIS-e są już posłowie , którzy wiedzą o tym że ich władza nie będzie wieczna i że czeka ich odpowiedzialność. Zmysł strategiczny Prezesa powoduje , że chyba jako pierwszy zrozumiał , że skala negatywnych zmian jest bardzo duża a opozycja aż śmiesznie nieskuteczna.  Prosta konstatacja tych faktów prowadzi do wniosku , że to lud odpowie na próbę zmiany porządku przez PiS. Nie wiem czy konstatacja Kaczyńskiego o tym ,że będzie to już wiosna jest słuszna. Ruchy społeczne już są widoczne . Kaczyński próbuje bardziej polaryzować społeczeństwo odmawiając prawa do patriotyzmu i polskości KOD-owi . Nieudawana wściekłość Kaczyńskiego wynika z tego , że nie panuje on już nad rozwojem sytuacji – co innego być wiecznym krytykantem i opozycjonistą a co innego realizować swój szalony plan przejęcia władzy w imię dobrej zmiany.
Tzw. dobra zmiana wymyka się z rąk Kaczyńskiego więc jak zawsze czas oprzeć się na gwardii twardego elektoratu. Jednocześnie narasta poczucie przyszłych konsekwencji swoich czynów i
tego czym jest gniew ludu.
Tak oto „miękkość „ i nieudacznictwo opozycji przyczyni się do tego , że partia Kaczyńskiego
zostanie zmieciona z naszej historii przez gniew ludu . Mam coraz większe obawy ,że to nie jest scenariusz science fiction ale przyszłość jaka nas czeka. Obawiam się tego poważnie. Jeśli rzeczywiście dojdzie w naszym kraju do kryterium ulicznego to paradoksalnie spełni się częściowo scenariusz Korwina.
Wojsko będzie musiało wyjść na ulice.
Tylko za kim się opowie?



niedziela, 6 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 16 czyli europejska ciepła woda w kranie

Europejska ciepła woda w kranie


Prawie każdy program informacyjny od wielu miesięcy zaczyna się lub podaje jako jedną z ważniejszych informacji nowe komunikaty o fali emigracji lub o wydarzeniach z tym związanych.
Dla mnie jest to dowód na nieudolność polityki Unii Europejskiej . Nie jestem zwolennikiem
propagandowego określenia o ciepłej wodzie w kranie , używanego przez PiS , szczególnie chętnie w kampanii wyborczej tak jak nie jestem zwolennikiem polityki PO. Trudno jednak
nie zauważyć , że to określenie szczególnie celnie pasuje do polityki Unii wobec emigracji.
Państwa Unii nie mogą się zdecydować na żadne konkretne działania a chaos emigracyjny narasta.
Unia zdaje się mówić : zostawmy sprawy tak jak są teraz i jakoś to będzie.
Szczególnie negatywnie odbieram działania a raczej ich brak, ze strony Donalda Tuska.
Polityk ten miał wielką i niepowtarzalną szansę aby zapisać się w historii Europy jako modus
vivendi i inicjator zdecydowanych i rozsądnych działań w sprawie fali emigracji i właściwie nie zrobił nic. Ta sytuacja obnażyła słabość Tuska lub co gorsza jego bojaźń w sprawie zdecydowanych działań. Niestety są to przywary Tuska jakie znamy z Polski. Niezrealizowane obietnice wyborcze i kunktatorska polityka niereformowania niczego stała się przyczyną klęski wyborczej PO.
Tusk powtarza dokładnie taki scenariusz jako szef Rady Europejskiej. Właściwie wszystkie
działania jakie podjął są albo spóźnione albo całkowicie bez ikry i zapału jaki byłby potrzebny i
mają bardzo ograniczony zakres do niezbędnego minimum. Taka polityka realizowania tylko koniecznych , wymuszonych przez okoliczności posunięć dowiodła w Polsce i dowiedzie w Europie swojej nieskuteczności wobec wyzwań współczesnego świata. Czyż nie jest wstydem Europy i wstydem Tuska ,że dotychczas realnie :nie działa realna europejska straż graniczna ? nie ma żadnej akcji edukacyjnej i informacyjnej o prawach i obyczajach europejskich dla emigrantów z krajów islamu? całkowicie nie przestrzegane są obowiązki rejestracji i pobytu emigrantów w pierwszym kraju pobytu ? nie ma praktycznie żadnej pomocy dla Grecji i Włoch ? dopuszczono w Europie do gigantycznej fali nienawiści wobec emigracji arabskiej?
Pytań jest wiele.
A jaki jest nasz stosunek do emigracji ? Myślę , że jednoznacznie negatywny bo oparty na stereotypach. Gdyby zadać Polakom pytanie czy za swojego sąsiada mogli by mieć np. rodzinę
z Syrii pozytywna odpowiedź byłaby tylko wtedy jeśli osoby takie spełniłby wszystkie warunki wspólnoty w tym cisze ,spokój ,nie narzucanie swojej kultury itp. To dość normalna reakcja bo nikt nie chce mieć za sąsiada awanturującego się czy zapijaczonego obywatela choćby miał być Polakiem. To getta , które powstały w Europie : getta tureckie ,getta arabskie powodują wypaczenia i negatywne opinie. Fala emigracji wyrażona w liczbach bezwzględnych 1-2 milionów brzmi groźnie ale w Unii żyje 600 milionów ludzi czyli emigracja to góra 0,2 %.Gdyby państwa Unii prowadziły rozsądna politykę polegająca na odpowiedniej "dystrybucji„   emigrantów, edukacji itp. działania od dawna nie mielibyśmy obozów jak w Cale i podobnych zjawisk. Na razie mamy schizofrenie : Merkel niefortunnie i humanitarnie zapraszającą , państwa Unii z różnymi niejednorodnymi posunięciami , Tuska anemicznie apelującego : „nie przyjeżdżajcie „. Obłęd.
Gdyby wreszcie ujednolicić schemat postępowania i przestrzegać go i reagować odpowiednio wcześniej może ksenofobia wobec obcych , których najdelikatniej określamy z
uśmieszkami jako smoluchy  , ustąpiłaby i zobaczylibyśmy w nich to czym w swojej większości są.
Zobaczylibyśmy ludzi uciekających przed wojna ale i też przed biedą, ludzi marzących
o wolności i swobodach jakich nigdy nie zaznali. Trzeba im pomóc. Ale nie tak , że skazuje
się ich na pobyt w enklawach gdzie znajdują posłuch różnej maści imamowie szerzący prawa
szariatu i nienawiść , przedstawiający Europejczyków jako córy i synów szatana. Kiedy człowiek
emigrujący do innego świata jest pełen nadziei a ten wyśniony świat to tylko padół łez to zawód
podsycany przez mułłę zmienia się w nienawiść. Ci ludzie nie mogą żyć w gettach , oni muszą się zasymilować , przyjąć nasza kulturę ale żeby tak było musimy ich traktować jak ludzi.

I musimy mieć jakąś politykę wobec emigracji .Na razie jako Europa nie mamy żadnej.  

piątek, 4 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 15 czyli rozdwojenie jaźni

Rozdwojenie jaźni


Często w czasie rozmów prywatnych i dialogów w TV jesteśmy świadkami bardzo
humanitarnych postaw . Przejawiają się one w werbalnym poparciu np. dla ochrony zwierząt, przyrody i środowiska. Wyższym stopniem takiej postawy są nasze opinie i niekiedy działania , na rzecz ludzi żyjących w biedzie , tu u nas i w trzecim świecie . Na szczęście coraz częściej są to rzeczywiste działania ludzi i organizacji. Powoli się w tym zakresie „europeizujemy” przechodząc od werbalnego biadolenia i bezproduktywnego wyrażania współczucia do czynów.
Wszystkie te działania uważam za godne poparcia i pochwały ale też za mało znaczące epizody.
Watro się zastanowić jakie przyczyny powodują ,że świat podzielony jest na bogatą część , 
umownie nazwijmy ją o korzeniach europejsko- azjatyckich i na kraje trzeciego świata przede wszystkim afrykańskie , azjatyckie i południowoamerykańskie. I nie chodzi mi o prozaiczne
przyczyny historyczne , edukacyjne czy wynikające z przyjętego modelu społecznego .
W świetle działań pomocowych dla krajów trzeciego świata przez organizacje pozarządowe
krajów bogatych widać wyraźnie rozdwojenie jaźni społeczeństw zamożnych.
Oglądamy obrazki niewolniczej pracy w Indiach ,Pakistanie czy w Afryce ,często dotyczące
kilkuletnich dzieci. Widzimy reportaże o wykupie ziemi , pod przemysłowe uprawy , przez światowe koncerny żywnościowe , coraz częściej widzimy informacje o rabunkowej gospodarce surowcami naturalnymi , w tym i sic ! ,podstawowym dobrem człowieka płynącym z natury jakim jest woda.
I co?
Wysyłamy do Afryki „ w ramach pomocy „ nasze stare ubrania ,telefony lub żywność rozpaczliwej
jakości. Tak jakbyśmy uznawali , że taki porządek świata jest ok. Cieszymy się z naszych telefonów za złotówkę nie kojarząc jakby ,że ich cena wynika z tego ,że robotnik w jakimś państwie zarabia dolara na dzień. NA DZIEŃ . Nasza jaźń nie przyjmuje do siebie informacji , że nasza zamożność ,dostatek żywności i wody wynika po części z bezwzględnej eksploatacji ludzi i zasobów krajów biednych a nie tylko z naszej kultury ,nauki i ścieżki rozwoju. Taka jak obecnie redystrybucja dóbr na świecie zawsze powodowała procesy nieuchronne – migracje ludzi a w skrajnych przypadkach ruchy rewolucyjne. Za mojej młodości mówiło się , ze zaleją nas Chińczycy. Po latach okazuje się , że fala ruszyła z biednych państw islamu i z Afryki. Wojna jest tylko czynnikiem bardziej mobilizującym tych niezdecydowanych na wyjazd. I nie pomoże tu żadna gadanina Tuska - „ nie przyjeżdżajcie do Europy” i nie pomoże tu policja ,straż graniczna a w Ameryce super strzeżona granica Meksyk – USA.
Proces już się rozpoczął i mam wielkie obawy , że widać już też na horyzoncie konflikt
rewolucyjny w wymiarze biedni – bogaci.
Biedni mieszkańcy naszego świata , choć często niewykształceni to przecież nie pozbawieni
dostępu do informacji jak jeszcze 30 lat temu ( sam widziałem na biednych chatkach arabów anteny satelitarne ) , widzą i rozumieją , że coś jest nie tak z tym podziałem. Ten podział to już nie tylko anachronizm ale i przepaść .
Społeczeństwa zachodnie nastawione antyliberalnie i antykapitalistycznie zdają się nie
pojmować , że to właśnie podział wynikający z rozwoju kapitalizmu zapewnia im obecnie zamożność choć równocześnie pogłębia podział na biednych i bogatych.
Gdyby bowiem nie ten , niesprawiedliwy , kapitalistyczny podział świata , rychło okazałoby się ,
że nasz poziom życia obniżył się gwałtownie a w krajach biednych wzrósł. Nie umiem ocenić na ile spadłby nasz poziom życia gdyby na świecie panował „ idealistyczny i sprawiedliwy” , zupełnie liberalny model swobodnego przepływu ludzi , kultur i ras ale na pewno byłby gigantyczny.
Czy wobec tego bogaty świat nie powinien zaprzestać iluzorycznych działań pomocowych
i wdrożyć z pewnością kosztowny program rozwoju państw ubogich i w sposób świadomy ale
i kontrolowany obniżać lub wstrzymać wzrost konsumpcyjnego stylu życia aby wspomóc biednych? Taka metoda pozwoliłaby tez na walkę z wojującą ideologia terrorystycznego islamu wykorzystującego biedę i brak wykształcenia oraz w perspektywie zapewniłaby rozbicie reżimów takich jak reżim w Korei Północnej.
Niestety obawiam się ,że nie zrobimy tego nigdy. Mamy rozdwojenie jaźni.
Przeklinamy kapitalizm i udajemy ,ze kapitalizm w krajach trzeciego świata to nie my.
To jacyś Oni . Oni czy My ?