Obserwatorzy

sobota, 5 listopada 2016

milczenie demoralizuje nr 62 czyli epizod

Epizod



Listopad ma to do siebie ,że choćbyśmy nie chcieli nastraja do myślenia o przemijaniu. Chociaż wiemy ,że wszystko przemija to nasza świadomość jest tak skonstruowana ( na szczęście ) , że nie pozwala myśleć za długo o sprawach związanych z przemijaniem. Baa nasz organizm broni naszą świadomość tak mocno ,że żyjemy w poczuciu prawie że nieśmiertelności.
Dopiero mocno działające na wyobraźnię zdarzenia np. poważna choroba lub śmierć wśród bliskich wywołuje refleksję a właściwie zdziwienie i przerażenie : jak to - to mnie to też czeka?                         Różnie też bronimy się przed tą okropną myślą , że nasz koniec jest nieuchronny. Wiele osób religijnych znajduje pociechę wierząc , że żyjąc zgodnie z kanonami swojej wiary czeka ich wieczne zbawienie i życie po śmierci. Mnie tak jak i wielu innych natura pozbawiła tej łaski wiary lub raczej tak jak osoby religijne wierzę w coś innego bo poruszamy się w materii wiary próbując ogarnąć swoim małym rozumkiem istnienie lub nieistnienie bytu wyższego. Uczciwiej jest więc powiedzieć,  że bardziej odpowiada mi filozofia naukowo materialistyczna ( nomenklatura obojętna choć najlepiej pasuje agnostycyzm ). Przemijanie traktuję więc jako naturalne zjawisko zmiany postaci materii , która w swojej atomowej i subatomowej strukturze nie przemija ,choć przyznaję w swojej warstwie mentalno uczuciowej przemijanie tragicznie dotyka nawet takich niedowiarków jak ja. Dla wierzących śmierć jest tylko etapem na drodze do przyszłego życia wiecznego w szczęściu o ile życie na ziemi było bogobojne. Dla takich jak ja pewnie nie ma tam wstępu choć większość osób o podobnym światopoglądzie do mojego ,żyje uczciwie i w zgodzie z własnym sumieniem ale nie spełniamy kryterium wiary. No cóż no comments na takie dictum , może poza jednym filuternym , że do raju agnostyków nie będą mieć wstępu wierzący. Dla osób religijnych przemijanie jest też etapem po którym jednak pozostaje dusza ( w tym lub innym miejscu świata niematerialnego ) oraz pamięć po tych , którzy odeszli. Dla mnie i osób podobnych pozostaje tylko pamięć i historia. Nie muszę ubierać tych , których już nie ma w sukienkę ich duszy . Ja pamiętam Ich wszystkich , od pierwszej znaczącej śmierci w mojej rodzinie wiele, wiele lat temu , poprzez szok śmierci mojego kolegi z klasy tuż po maturze, poprzez traumę śmierci już tak wielu , zbyt wielu, spośród moich znajomych i przyjaciół po ostanie smutne wydarzenia. Z czasem i biegiem wydarzeń rozumiemy swoją śmiertelność coraz dosłowniej. A przecież nawet zatwardziały agnostyk musi przyznać ,że w poetyckim non omnis moriar ( Horacy) jest ziarno prawdy bo nawet wtedy gdy pamięć o nas zatrze się wśród ludzi i nawet wtedy gdy nie zostanie śladu po naszej planecie i Słońcu to „nasze” atomy i cząstki gdzieś będą istniały. Kiedy to zrozumiemy łatwiej pogodzić się ze świadomością ,że życie nasze to drobny , nic nie znaczący epizod. Nie zmienia to faktu ,że jestem szczęśliwy ,że byłem jakąś cząstką w epizodzie życia Tych , którzy odeszli a Oni byli obecni w moim życiu. Niech odpoczywają w pokoju.


niedziela, 30 października 2016

milczenie demoralizuje nr 61 czyli udało się

Udało się



Cóż znowu trzeba złożyć samokrytykę. Moja naiwność i wiara w KOD zalicza się już do przeszłości. Dziwna lekcja przerobiona kolejny raz. Pierwsza lekcja to ogromna wiara w 80 roku w to ,że oto można coś zmienić w kraju , zdeptać przegniły siermiężny socjalizm i zbudować ustrój pomiędzy kapitalizmem a sprawiedliwością. Zmiany zaszły lecz oczywiście nie takie o jakich marzyliśmy. Czy były to zmiany na lepsze? Obiektywnie dla społeczeństwa i kraju tak ale dla wielu ludzi te zmiany to lata biedy i niepewności. I zimny prysznic realnego kapitalizmu , który wylał się na nasze idealistyczne wyobrażenia. Ktoś powiedział zapewne z przesadą ,że przerobiliśmy nie liberalizm ale libertynizm. Jednocześnie w latach osiemdziesiątych pojawia się prosta konstatacja , że wolność nie oznacza anarchii . Fala strajków i totalna negacja to jedna ze składowych późniejszych wydarzeń a być może nawet praprzyczyna takiego rozwoju sytuacji, który nie pozwolił na reformowanie socjalizmu etapami i w spokoju. Woli do reformy brakowało zresztą po obu stronach barykady z tego powodu ,że konflikt nabrał wymiaru lawiny zdarzeń nie do zatrzymania. Ludzie stracili kontrole nad historią. I otrzymaliśmy dziesięciolecie w plecy , dziesięciolecie stracone w każdym wymiarze może poza wymiarem refleksyjnym. Kiedy konflikt
między komuną i Solidarnością wygasł ludzie Solidarności otrzymali ogromny kredyt zaufania od Polaków i w tej czy innej formie politycznej są u władzy do dnia dzisiejszego. I to właśnie Ci ludzie
rozpalili nowy ogień podziałów. I nową falę nienawiści. I nie ważne kto ma racje , dla polityków ważne jest, że biorą udział w tych igrzyskach , że pokazują ich stacje telewizyjne. Oni już zupełnie nie pojmują czego oczekują ludzie i tego ,że jesteśmy na początku podobnej lawiny jak w latach osiemdziesiątych. Niestety KOD stał się uczestnikiem tej gry i nie stoi już za nim żadna społeczna idea. Politycy wszelkiej maści udało się wam. Przestałem śledzić wasze mizerne wystąpienia w programach publicystycznych , przestałem czytać wasze wypociny w gazetach i nie emocjonują mnie kolejne pojedynki między wami. Wywołujecie mój odruch wymiotny.

piątek, 26 sierpnia 2016

milczenie demoralizuje nr 60 czyli Im Westen nichts Neues

Im Westen nichts Neues



 Tytuł to oczywiste zapożyczenie ale i nawiązanie do powieści Remarquea ( konia z rzędem temu kto wie gdzie na wirtualnej klawiaturze jest apostrof ). Powieść „ Na zachodzie bez zmian „ pokazuje bezsens zmagania państw gigantów w 1 wojnie światowej i zaplątane losy młodych żołnierzy próbujących ocalić siebie i resztki swojego człowieczeństwa. To doskonała analogia , którą można przyłożyć do dzisiejszych ale i historycznych zmagań lewicy z prawicą o rząd dusz . Walki która od dziesięcioleci w wymiarze światowym pozostaje nierozstrzygnięta choć miała swoje tragicznie zwycięskie epizody w postaci rewolucji komunistycznej w Rosji lub zwycięstwa faszyzmu w Niemczech. Podobną analogię można znaleźć we współczesnych zmaganiach w Polsce , które zatytułowałbym PiS kontra reszta Polski. Szczególne podobieństwo do czasów 1 wojny światowej to sytuacja kilku lat tego konfliktu kiedy przeciwnicy pozostawali okopani w swoich szańcach prowadząc akcje zaczepne , intensywny ostrzał artyleryjski i próby ataków i kontrataków , bez zdolności do przeważenia szali konfliktu a działania te przynosiły tylko ogromne straty. Dzisiaj i od kilku miesięcy mamy taki konflikt polityczny w Polsce. Obie strony nie są zdolne do jakiegokolwiek kompromisu tylko do walki. PiS , który na niechęci do ciepłej wody w kranie PO oraz dzięki obietnicom rozsupłania worka z pieniędzmi zdobył duży elektorat i wzmocnił swój stały rydzykowo-smoleński 10-15 % elektorat  do grupy blisko 40 % popierającej tą straceńcza politykę nie ma żadnej zdolności rozmów kompromisowych i jest jak biedak co złapał Pana Boga za nogi i wydaje mu się ,że sam Bogiem został. Z drugiej strony resztki PO w rozsypce, trochę śmieszna grupa pana Petru , KOD , któremu nie mogę wybaczyć ,że jest senny, bez wyrazu i jest grupą wzajemnej adoracji , lewica poza sejmem i inna drobnica antypisowska też jest zdolna tylko do trwania na swoich pozycjach. Opozycja nie potrafi wyłonić spośród siebie lidera , co gorsze nie potrafi dogadać się w sprawie zasadniczych podstaw programu , reform i zmian , nie ma nic do zaoferowania społeczeństwu. Obawiam się ,ze będę musiał odszczekać jak pies woje teksty z początku roku , gdzie tak duże nadzieje pokładałem w KOD-zie. Wygląda na to, że czeka nas długi konflikt pozycyjny bez zdecydowanych zmian ale z ogromnymi stratami dla Polski. Chyba ,że jakimś cudem pojawi się trzecia siła lub siła zewnętrzna. Byłaby to kolejna analogia do 1 wojny światowej gdzie przystąpienie do konfliktu USA doprowadziło do wygranej. Ach i proszę bez dosłownych analogii. Nie liczę tym razem dosłownie na USA bo po wyborach za wielką wodą czy wygra Clinton czy  Trump to  nie są politycy , którzy chcieliby mieszać w naszym grajdołku. W naszym grajdołku bez zmian.

czwartek, 18 sierpnia 2016

Milczenie demoralizuje nr 59 czyli własciwie o niczym

Milczenie demoralizuje nr 59 czyli właściwie o niczym

Miałem trochę przerwy w pisaniu bloga.Powody jak zawsze różne i głównie tzw. życiowe , o których nie chcę się rozpisywać.Nie porzuciłem pisania na blogu ale też ochota do przelewania myśli na papier ( hmmm jeśli ekran uznać za papier to ok ) jakby mniejsza. Z góry przepraszam za możliwe literówki i błędy ale pisanie z wirtualnej klawiatury tabletu to dla mnie tortura. Klawiatura przesłania tekst ,może kiedyś nad tym zapanuję. Tyle prywaty teraz jak zawsze trochę o polityce. Niby sezon ogórkowy i prawie wszyscy kłapiący paszczami pełnymi obietnic lub ziejącymi nienawiścią , bezideowi politykierzy pojechali na urlopy i dają nam odpocząć od nieznośnej szarzyzny swoich prostackich poglądów. Ale idealnej próżni oczywiście nie ma i w naturze i w polityce. Coraz wyraźniej niestety widać , że KOD , o którym pisałem już kilkakrotnie ,krytycznie ale i z sympatią , coraz bardziej zmienia się w grupę wzajemnej adoracji o malejącym znaczeniu. Szkoda bo bardzo potrzebna jest prawdziwa , sensowna i silna opozycja. Na horyzoncie jej nie widać. Ze smutkiem też obserwuję jak obecnie rządzący powiększają swój elektorat i jak stajemy się społeczeństwem zupełnie nie czułym na zagrożenia dla naszej młodej demokracji. To przypomina mi pierwszą połowę lat siedemdziesiątych kiedy w miarę syte i zadowolone społeczeństwo uległo uśpieniu małą stabilizacją nie zważając na to , że bieżąca polityka ma wpływ nie tylko na tu i teraz ale kreuje również przyszłość. Ze smutkiem obserwuję też pozory naszej otwartości na świat i związane z tym dobre samopoczucie rodaków uważających się za osoby otwarte i gościnne. Miałem niedawno okazję w naturze obserwować nasz stosunek do cudzoziemców . Może są to obserwacje obarczone błędem ale na szczątkowy szacunek mogą liczyć jedynie cudzoziemcy z krajów bliskich nam kulturowo i bardziej rozwiniętych gospodarczo. Egipcjanie , Hindusi , Ukraińcy , Rosjanie , Nigeryjczycy itp. narodowości są dla nas w dalszym ciągu czymś gorszym ,wartym jedynie określenia smoluchy albo ruscy.  No cóż nasz stosunek do zwierząt choć w większości w dalszym ciągu okropny jest chyba lepszy niż nasz stosunek do ludzi , których uważamy za coś gorszego. Pewnie to nic odkrywczego ale powody tego pogardliwego podejścia do tych ludzi to niewiedza . Ze zdumieniem dowiaduję się , że np. mimo pozornej znajomości języka angielskiego młodego pokolenia angielskojęzyczni obcokrajowcy mają poważne kłopoty z komunikowaniem się w naszych sklepach , restauracjach itp. a nawet mój jakże biedny i piętaszkowy angielski jest przez nich witany z entuzjazmem. Dodam tylko , że angielski używany przeze mnie w towarzystwie mojego syna jest na takim poziomie , że prawie zawsze powoduje Jego wypowiedź  : " oj tato powiedz o co ci chodzi - ja im przetłumaczę " .Moje zdumienie bierze się pewnie stąd , że w gronie moich znajomych 50 i 60 latków wszyscy zadbali o to żeby ich dzieci mówiły po angielsku w sposób choćby komunikatywny lecz niestety nie dotyczy to całej naszej młodzieży jak naiwnie jeszcze nie dawno myślałem. Piszę to z perspektywy średniej wielkości miasta bez długich tradycji akademickich. Może w w większych miastach jest lepiej. Obawiam się też ,że problemy językowe to tylko preludium w oceanie niewiedzy o kulturze , tradycjach innych nacji. Niewiedza zawsze generuje uprzedzenia i nienawiść. Uczmy się.

wtorek, 28 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 58 czyli i chciałabym i boję się

I chciałabym i boję się







Zachowanie naszego rządu musi wydawać się innym członkom Unii Europejskiej jak zachowanie schizofrenika , który zmienia swoje zdanie co chwilkę. Oto nasz rząd podejmuje takie działania, że Polska prezentuje się na arenie międzynarodowej jak panna na wydaniu co to i chciałaby i boi się.Z jednej strony rząd nie kryje naszych aspiracji i uważa ,że już dawno powinniśmy dołączyć do wiodących krajów Unii . Nie wiem tylko czy wg rządu do tego by zaliczono nas do najważniejszych tuzów Unii predestynuje nas wielkość obszaru kraju ,liczebność ,sytuacja gospodarcza, znaczenie polityczne , nasze sojusze czy inne czynniki. Schizofrenia działań rządu polega między innymi na tym ,że rząd sam nie wie jaki to atut powinien nas zaprowadzić do wielkiej szóstki Unii. Rząd stosuje więc wariacyjną politykę przytaczając dowolne argumenty w zależności od potrzeb chwili. Świadczy to wyraźnie o zaściankowości i kompleksach polityków obecnego rządu i braku obiektywnej oceny sytuacji. Polska chce coś znaczyć w Unii a jednocześnie robi prawie wszystko żeby osłabić swoją pozycję w integracji. Narracja Kaczyńskiego a w konsekwencji i Waszczykowskiego czy Szydło sprowadza się do ciągłego podkreślania konieczności większego uwzględnienia interesów narodowych państw Unii . Otóż to jest tak, że im więcej „narodowych” interesów tym mniej integracji i mniej bezpieczeństwa. Oni doszli już nawet do tego , że chcą „odnowienia” w tym duchu podpisanych traktatów unijnych. Czyli jak Cameron – chcą wypuścić narodowego dżina z butelki a dalej ? No cóż dalej „jakoś to będzie”. Otóż nie będzie. Jeśli politycy uważają ,że Brexit jest doskonałym pretekstem do spowolnienia procesów integracyjnych to robią to tylko po to żeby zapewnić sobie poparcie swojego elektoratu , nie mając odwagi na głośną niechęć do Unii i czynią to pod płaszczykiem uwzględnienia jakichś bliżej nie określonych interesów narodowych. Trzeba pytać Kaczyńskiego i jego zwolenników o jakież to konkretnie zagrożone interesy chodzi? Kiedy przechodzi się do konkretów zawsze widać słabość i demagogię tego typu argumentacji . Kaczyński jest też autorem propozycji głosowania w ważnych sprawach Unii w taki sposób aby uzyskać zgodę wszystkich poszczególnych państw. Nowe liberum veto? To już było i przy ilości państw i rozbieżności interesów nie zdało egzaminu. Jednocześnie ten sam Kaczyński bredzi coś o wspólnej armii europejskiej. Bredzi bo wspólna armia to chyba ostatni etap integracji. Jeśli chcemy być Europejczykami musimy myśleć w kategoriach co jest dobre dla Europy razem a nie dla z osobna : Polski , Niemiec czy Łotwy. Najlepszym dowodem na niechęć Polski do głębszej integracji z Unią jest irracjonalny sprzeciw dla wprowadzenia wspólnej waluty Euro. To stawia nas nie w drugim ale już w trzecim szeregu państw Unii skłonnych do integracji. Niestety jet to w większości wynik rozumienia obecnego świata przez Kaczyńskiego i PiS w taki sposób w jaki rozumiano go w czach tworzenia EWG czyli w latach pięćdziesiątych XX wieku. Świat od tamtego czasu zmienił się a Europa musi odpowiedzieć na potrzeby swoich obywateli szybszą integracją. Próba „ustawienia się” w roli spryciarza , który chętnie weźmie od Unii wszystko co dla niego najlepsze czyli m. innymi : pomoc materialną, strefę Schengen ,dopłaty do rolnictwa ,wspólny rynek pracy , wspólne bezpieczeństwo i inne dobrodziejstwa a wszystko co uważa wg swoich anachronicznych poglądów za antynarodowe bo za bardzo integracyjne i wspólnotowe, odrzuci, stawia nas w roli , która zmniejsza nasze znaczenie i wpływy a w konsekwencji otwiera drogę do Polexitu wypychając nas z Unii. Nasz egoizm jest dobrze widoczny z perspektywy twardego jądra Unii , tak samo jak widoczny był egoizm Wielkiej Brytanii. Stąd dzisiaj coraz więcej głosów w Europie nawołujących Brytyjczyków do jak najszybszego opuszczenia Unii skoro już podjęli taką decyzję. Tak oto w dzisiejszych niepewnych czasach średniowieczne poglądy Kaczyńskiego mogą doprowadzić do ruiny marzeń milionów Polaków o bezpiecznej i zasobnej Polsce, we wspólnej, bezpiecznej i zasobnej Europie . Polska nie może bez konsekwencji udawać panienki co i chce i boi się bo to nie zaloty ale twarda polityka, która wymaga jasnej precyzyjnej odpowiedzi na pytanie czy naprawdę chcemy wspólnej bezpiecznej Europy? Czy raczej chcemy być potrawą przypominająca dodatek do bałkańskiej zupy.

obraz: Eugene Delacroix -Wolność wiodąca lud na barykady

piątek, 24 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 57 czyli głupota, egoizm i druga Jałta

Głupota , egoizm i druga Jałta


Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Hańba dla Camerona , który otworzył puszkę Pandory.
To przecież Cameron nawoływał do ponownego referendum. „Głupi niedźwiedziu gdybyś w mateczniku siedział nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział”. Decyzja o Brexicie jest tak głupia, że oczywistość głupoty aż boli. Traci i GBR i cała Unia. Oby nie był to początek rozpadu Unii. W swym egoizmie Brytyjczycy poszli tak daleko ,że wrócą kiedyś do Unii na kolanach i wtedy już bez brytyjskich rabatów bo wtedy będą tylko Anglią bez Szkocji i Irlandii. Brytyjczycy dzisiaj wykonali taki ruch polityczny jak niesławny pokój Chamberlaina , czy układ w Jałcie, na który zgodził się Churchill. Pisałem już dużo wcześniej ,że proces jednoczenia Europy jest i będzie długotrwały i z zakrętami. Anglicy zafundowali nam min. 15 lat opóźnień i kryzys finansowy. Myślę, że nadchodzący kryzys pod względem intensywności i niepewności politycznej będzie równy czasom stanu wojennego. Ja już dziękuję, już nie chcę. Który to już z kolei w moim życiu? Nawet jeśli obecna Unia się rozpadnie musi nastąpić opamiętanie i ponowne zjednoczenie. Oby jak najszybciej. Polska całkiem jak w Jałcie zostaje prawie sama w konfrontacji gospodarczej  z Rosją. W dodatku w Unii będzie dominująca, już niczym nie ograniczona rola Niemiec. Czy przyczynili się do tego emigranci z Polski? Obiektywnie nie ale subiektywnie dla Anglików na pewno tak. Cóż można powiedzieć -niestety Anglicy mieli takie prawo do rezygnacji z Unii ale jak każdy kto powoduje wypadek poczynili szkody sobie i innym. Niesmak.
Sorry za bezład w pisaniu ale to jest szok i złość.
ps. dla oszczędzających w złotówkach lub spłacających kredyty w dowolnej walucie -od dziś straty minimalne to ok 15 % -Brexit + 5 % polityka PiS-u

środa, 15 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 56 czyli Matrix chorej wyobraźni

Matrix chorej wyobraźni









Fragment wywiadu udzielonego Gazecie Warszawskiej przez Rafała Ziemkiewicza :
„Prawda jest taka ,że jeżeli spojrzymy kto i jakie interesy robi z Moskwą to największym agentem okaże się szef KE i jego towarzystwo” .Cóż od dawna przywykłem do demagogii Ziemkiewicza ale tym razem naprawdę zdrowo przesadził. Żeby kogoś jawnie oskarżyć o działalność agenturalną
trzeba mieć żelazne dowody. Takie oskarżenie kwalifikuje się chyba na sprawę sądową ale to już zmartwienie Jean-Clauda Junkera, nie moje. Publicysta Ziemkiewicz kolejny raz udowadnia ,że żyje w Matrixie swojej chorej wyobraźni i agentów widzi, jak to w matrixie przystało, prawie wszędzie. Najgorsze, że ten facet żarliwie wierzy w większość bzdur , które wychodzą z pod jego pióra i wylewają się słowotokiem w audycjach TVP z jego udziałem. Gdybyż to tylko Ziemkiewicz żył w Matrixie byłoby fajnie .Ale takich jak On jest wielu. To właśnie matrix chorej wyobraźni widzi agentów i wrogie działania na każdym kroku ,przekształca katastrofę w zamach , kreuje wrogów tam gdzie ich nie ma zamazując rzeczywiste zagrożenia , to matrix pozwala na istnienie rydzykowych bzdur itp. To matrix chorej wyobraźni Antoniego ujawnia kolejne spiski albo każe poważnie dywagować o eksperymentach z „bronią elektromagnetyczną” , to matrix chorej wyobraźni pozwala wierzyć niektórym w to ,że tylko oni są patriotami a reszta to Targowica oraz w nieomylność własnych poglądów . Właściwie nie mam pretensji o to,  że maluczcy na umyśle żyją sobie w matrixie wyobraźni. Ale co powiedzieć o politykach cynicznie grających na chorej wyobraźni maluczkich ? Czy to nie tacy politycy będą pamiętani jako maluczcy? Wstyd.



Źródło cytatu :http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/ziemkiewicz-juncker-jest-agentem-putina,17205745097

czwartek, 9 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 55 czyli nie o polityce i dla tych , którzy lubią horrory

Nie o polityce i dla tych co lubią horrory






Dla wszystkich fanów horrorów dziś zamiast mojej pisaniny trochę przydługi cytat. Najpierw jednak małe wprowadzenie. Horror nie jest wynalazkiem XVIII czy XIX ani XX wieku. Czy był obecny w starożytności nie wiem chociaż pewnie elementy jakieś były. Zaskoczyło mnie jednak w jaki sposób odbywały się przedstawienia tragedii w elżbietańskiej Anglii ( czasy m.innymi Shakespearea ).
Poniżej cytat o tym z książki „Dzieje kultury Brytyjskiej” autor Wojciech Lipoński .
Uwaga – kto ma problemy z zasypianiem i bujną wyobraźnię niech lepiej nie czyta.

„...Jeszcze dalej niż Kyd poszedł w swych krwawych tragediach , wzbogacając je o elementy makabry i horroru, Cyril Tourneur. ........Cechuje je dynamiczna akcja,błyskotliwa wyobraźnia, skrajnie pesymistyczna wizja świata skontrastowana ze wspaniałymi epizodami satyrycznymi, wreszcie wspomniane już zamiłowanie do scen makabrycznych. Bohaterowie jego tragedii mordują się wzajemnie , tworząc galerię trupów prześcigającą nawet wyjątkowe pod tym względem kroniki królewskie Shakespearea .W sztuce The Atheists Tragedy (Tragedia ateisty; 1611) , w której „trup pada gęsto” , bohater,wykonując toporem wyrok śmierci , bierze zbyt ostry zamach i rozbija sobie czaszkę i w czasie gdy wycieka z niej mózg, wyznaje swe niegodziwości. Tego typu naturalistyczne epizody były typowe dla tragedii elżbietańskiej. Wypływający z rozbitej czaszki zwierzęcy mózg , zakupiony u okolicznego rzeźnika, znajdował się z pewnością w jakimś kawałku jelita lub w pęcherzu zwierzęcym przymocowanym do głowy aktora pod peruką lub pod kapeluszem. Odpowiednio uderzony czy naciśnięty , pękał, powodując w stosownym momencie wylanie się masy mózgowej. Jeśli np. akcja sztuki przewidywała tortury czy wyłupianie oczu , to ustawiano w niewidocznym miejscu wiaderko z krwią i zwierzęcymi gałkami ocznymi , po które aktor sięgał niepostrzeżenie i ukazywał widowni, wzmagając tym samym realizm sceny. O realizmie ówczesnych inscenizacji świadczy również incydent z 1587 r., gdy akcja jednej ze sztuk odgrywanych przez Kompanię Lorda Admirała wymagała wystrzału z pistoletu. Wystrzelono z bandoletu nabitego prawdziwą kulą , która najpierw zabiła dziecko na widowni, rykoszetem zraniła ciężarna kobietę, następnie mężczyznę. „

uff oszczędzę już tych cytatów .Przestaję się bać filmów typu „Siedem bram piekieł”, „Lśnienie”,
„Wywiad z wampirem” , „Dziecko Rosemary” a zwykły Freddy z „Koszmaru ulicy wiązów” jest od dziś dla mnie jak Bolek albo Lolek. Realizm przedstawień w epoce elżbietańskiej musiał być przerażający i gdzie tam naszym strachom prokurowanym przez film lub książkę do strachów realnych z tamtych przedstawień. Brrrrr

ps. wielkie podziękowanie dla mojego syna ,że nie pozabierał wszystkich swoich książek z domu rodzinnego i dzięki temu ojciec czasem może się bać horrorów z epoki elżbietańskiej a nie horrorów z polskiej polityki

obraz: Sabat czarownic-Goya

sobota, 4 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 54 czyli Ukraina

Ukraina 






Inspiracją do tego postu jest post Grażyny Staniszewskiej dotyczący listu otwartego „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” podpisany m. innymi przez kilku intelektualistów ukraińskich oraz prezydentów Ukrainy: Leonida Krawczuka , Wiktora Juszczenko, patriarchów cerkwi prawosławnej i greko-katolickiej. Treść tego listu sprowadza się ogólnie do próby wzajemnego wybaczenia krzywd, apelu o nie używanie mowy nienawiści oraz apelu do polskich parlamentarzystów o nieprzyjmowanie nierozważnych deklaracji ,które nie ukoją bólu a przysporzą korzyści naszym wspólnym wrogom.
Dla mnie deklaracja ta brzmi całkowicie fałszywie. Podobny apel zatytułowany „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” skierował Polski Episkopat do Narodu Niemieckiego już w 1965 roku. Był to jeden z niewielu światłych i rozważnych gestów w stosunkach polsko- niemieckich. Apel wystosowany już 20 lat po wojnie był możliwy ponieważ Państwo Niemieckie w pełni zakończyło i zerwało z tradycją nacjonalistyczną i wkroczyło na drogę rozwoju państwa demokratycznego. Dodatkowo zauważmy ,że apel ten został wyartykułowany przez stronę , która była ofiarą działań niemieckich a winy faszystowskich Niemiec były i są ogromne w stosunku do przewin Polaków.Apel ukraiński wystosowany ponad 70 lat po okrutnych wydarzeniach na wschodzie brzmi całkowicie fałszywie z wielu względów. Po pierwsze jest apelem strony , która ponosi odpowiedzialność niewspółmiernie wysoką w świetle zbrodni UPA na Polakach w stosunku do przewin polskich. Dla mnie wygląda na to ,że kat zwraca się do swoich ofiar ze słowami „wybaczam wam”. Dodatkowo w swoim apelu strona ukraińska nie ukrywa ,że prosi stronę polską o działania , które przysporzą korzyści naszym wspólnym wrogom. Między wierszami takiego apelu odczytuję takie wezwanie : Polacy w imię naszej przyszłej zgody na razie nie dbajcie o swoje interesy z Rosją , popierajcie nas i ogólnie bądźcie cacy to może kiedyś sobie wybaczymy. Dla mnie to trochę pokrętna logika. Stosunki między Polską i Ukraina mają wiele wymiarów i rzeczywiście byłoby z korzyścią dla obu państw gdyby nastąpiła normalizacja i wybaczenie jak w stosunkach polsko-niemieckich. Jednak nie jest już możliwy podobny apel strony polskiej jak apel biskupów z 1965 roku. Nie jest możliwy ponieważ z powodu upływu czasu wielu obywateli polskich , którym udało się przeżyć terror UPA już po prostu nie żyje. Kto miałby odwagę w Ich imieniu powiedzieć przebaczamy? Myślę ,że nawet potomkowie Polaków z Ukrainy nie maja takiego prawa. W dodatku Ukraina, która jest w procesie budowania swojej państwowości od 1989 roku do dziś nie uporała się ze swoją zbrodniczą historią , nigdy jej oficjalnie nie potępiła a nawet hołubi rozwój ugrupowań, które wprost nawiązują do tradycji UPA tak jak Prawy Sektor. Inny aspekt tego apelu dotyczący bieżącego stosunku Polski do Ukrainy , czyli wezwanie do takiego układania relacji aby nie odnosiła z nich korzyści Rosja jest słuszny tylko do momentu kiedy nie będzie to w sprzeczności z polska racją stanu. Polska powinna wyraźnie wyartykułować takie stanowisko. W naszym interesie jest popieranie demokracji na Ukrainie, demokracji nie faszyzmu oraz niezależności tego państwa od Rosji. Ale takie działania nie mogą zakłócać naszych interesów w Rosji. Stosunki polsko-ukraińskie będą ze swojej natury dużo dłużej normalizowały się niż stosunki polsko-niemieckie. Tutaj niestety trzeba, nie zapominając o trudnej historii,  oddzielić przeszłość od teraźniejszości grubą kreską i budować przyszłość we wzajemnym poszanowaniu . Tylko czas i procesy demokratyczne na Ukrainie umniejszające jej obecny nacjonalistyczny charakter mogą przyczynić się do tego ,że Ukraina wejdzie do Unii Europejskiej a nasze wspólne relacje ulegną poprawie. Stąd działanie ukraińskie w formie listu uważam za słuszne chociaż obdarzone nutą fałszu .Jest to tylko jeden z kamyczków potrzebnych do zasypania podziałów.


obraz:Leon Wyczółkowski -Orka na Ukrainie

czwartek, 2 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 53 czyli naiwność i zabobony

Naiwność i zabobony



Francisco Goya- Trybunał Inkwizycji





Kiedy patrzę na rysunek Mleczki to jest on dla mnie esencją naszej wielkiej wielowymiarowej naiwności .Wydawałoby się, że autor powiedzonka „ciemny lud wszystko kupi” wykazał się nie tylko cynizmem ale i głupotą. Trzeba się ugryźć w język -cynizmem tak a jednak głupotą nie. Mamy codziennie dowody w różnych dziedzinach życia. „Dziadek z Wermahtu” funkcjonuje w świadomości społecznej i do dzisiaj mimo wielu wyjaśnień ma się dobrze. Wierzymy w różne pseudoreligijne bzdury , z palca wyssane brednie nawiedzonych , w prawdy objawione bigotów , w jedynie słuszne prawdy Rydzyka a sekty religijne żerujące na naiwności ludzkiej mają się tak dobrze jak nigdy dotąd. Dobrze ,że to nie średniowiecze bo palilibyśmy na stosach czarownice lub co gorsza ludzi nauki . Dzisiaj już wiemy ,że naiwność religijna bierze się głównie z braku wiedzy oraz z tego ,że psychika ludzka ma wyraźne problemy z pogodzeniem się z niematerialną historią rozwoju oraz z coraz wyraźniejszą luką między obecnymi możliwościami poznawczymi a możliwościami zrozumienia faktów naukowych i ich interpretacji w sposób obrazowy .Trudno człowiekowi pogodzić się z faktem ,że nasz umysł nie jest w stanie myśleć w tak abstrakcyjny sposób żeby móc zrozumieć odkryte w ostatnich dziesięcioleciach zjawiska astronomiczne lub zjawiska w mikroświecie. Każdy kto spróbował się zmierzyć z równaniami Schrodingera lub zgłębić obecną wiedzę np. na temat Teorii Względności wie ,że zjawiska opisywane tam istnieją bo umiemy je opisać równaniami i mamy dowody na ich istnienie ale nasza wyobraźnia zawodzi w prostym zrozumieniu tych zjawisk. Nie świadczy to przecież o „cudowności i cudzie” pochodzenia tak opisanych zjawisk lecz o tym ,że umysł ludzki wykształcił się w procesie ewolucji głównie po to aby zapewnić nam taki rodzaj abstrakcyjnego pojmowania świata , który zapewni nam przetrwanie a nie dalekosiężne badania naukowe. Wystarczy przypomnieć sobie z historii religii w co ludzie wierzyli na przestrzeni tysiącleci historii. Tzw. religijność wraz z rozwojem nauki ewoluuje obecnie w kierunku religii scientologicznych a Mormoni wydają się ostatnią religią monoteistyczną , która zaistniała na kanwie wydarzeń biblijnych . Odmianą scientologi dla plebsu są coraz powszechniejsze grupy ufologiczne i tym podobne bzdury chętnie szerzone przez wielu niedouczonych autorów lub świadomie fałszujących rzeczywistość pseudo dziennikarzy. Nie chcę aby powyższe zdania były zrozumiane jako potępienie takiej czy innej religii lub religijności lub odebrane w taki sposób ,że nie ma zjawisk i faktów niewyjaśnionych. Oczywiście religie i religijność w swojej większości ( z wyjątkami jak np. wiara w boginię Kali czy wierzenia Inków ) mają dla ludzi aspekty pozytywne , z których największym jest pełnienie roli strażnika moralności.Ale co tu pisać o religii kiedy może bardziej miarodajnym miernikiem naszej naiwności jest życie polityczne . Elektorat wierzy w każde najbardziej bzdurne obietnice polityków. Dla mnie niewiarygodnymi wręcz zjawiskami była historycznie kariera polityka z teczką czyli Stana Tymińskiego ( toż to kariera prawie jak u Nikodema Dyzmy ) a obecnie kariera Trumpa w USA.O bieżącej polityce w Polsce litościwie zamilczę choć nie wierzę w prawie nic z obietnic PiS tak samo jak nie wierzę opozycji. Uważam ,że naiwność społeczeństwa w tej dziedzinie też pochodzi z braku wiedzy politologicznej , historycznej oraz z chęci stereotypowego myślenia. Operujemy schematami , szablonami i łatwiej nam wierzyć w scenariusze przyjemne niż w realne. To zjawisko jest przyczyną nie tylko naiwności politycznej religijnej ale i każdej innej. Tłumaczy to między innymi to dlaczego tak łatwo na całym świecie łatwo tracimy nasze ciężko zarabiane pieniądze na rzecz cwaniaków budujących piramidy finansowe , udzielających nam „łatwo” spłacalnych kredytów , inwestycji lub polis. Tak jakbyśmy nie chcieli zrozumieć prostej prawdy, że każde zjawisko „cudowne” lub przynoszące szybki zysk lub nam coś obiecujące ma cel podstawowy : przynieść korzyść propagatorowi „cudu” lub autorowi obiecanek o szybkim zysku czy innej obiecanki. Niestety mi też czasem zdarza się ,mimo dobrej teoretycznej „podbudowy” , że w coś tam uwierzę. Ale staram się twardo chodzić po ziemi i tego życzę czytelnikom.













poniedziałek, 30 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 52 czyli jeszcze raz o tym czego chce KOD

Jeszcze raz o tym czego chce KOD





Mam poważne obawy czy KOD w swoim obecnym kształcie nie ulegnie marginalizacji. Jeśli KOD
pragnie pozostać stowarzyszeniem z funkcjami obserwacyjno-kontrolnymi , nawet gdyby dołożyć do tego przyszłe działania w formie inicjatyw ustawodawczych lub działań inicjujących referenda
to będzie wcześniej czy później margines aktywności politycznej. Dodatkowo takie działania mogą przypominać sterowanie z tylnego fotela, podobnie jak to robi obecnie Kaczyński. Rozumiem , że KOD jest grupą ludzi , którzy pragną pozytywnych zmian w naszym kraju , trudno jednak pozostać tylko grupą wpływu bez podjęcia odpowiedzialności za proponowane zmiany. Odpowiedzialność za zmiany w naszym ustroju może w pełni wziąć na siebie tylko partia polityczna , która podda się weryfikacji wyborców. Inaczej przyszłość KOD-u ograniczy się do wskazywania tego co złe i ciągłym szukaniu sojuszników , którzy mogliby doprowadzić  do realnych zmian. Jeśli wiemy co chcemy zmieniać i dlaczego, powinniśmy też wiedzieć jak to zrobić. Po ustaniu konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego KOD może okazać się dla każdej opozycji partnerem niewygodnym i wręcz niepotrzebnym. Oczywiście jeśli PiS w dalszym ciągu będzie pełnił rolę siły sprawczej ponownych wielkich konfliktów społecznych to rola KOD-u dalej będzie ogromna. Ale czy chodzi tylko o to? Przecież rządy PiS-u dobiegną końca wcześniej czy później a w tym momencie KOD bez struktur politycznych , bez ludzi przygotowanych do uczestnictwa w wyborach , bez programu pozostanie tworem podobnym do resztek działaczy byłej Unii Wolności , którzy przespali czas zmian. Głos Frasyniuka i podobnych działaczy jest od wielu lat bardzo ważny ale czy powoduje on oczekiwane zmiany? Śmiem wątpić bo głos ten słyszalny jest tylko dla obserwatorów życia politycznego bez praktycznego wpływu na realną politykę. Mam nadzieje ,że ruch który zainicjował Mateusz Kijowski nie przerósł swoich twórców. Obecne działania niestety świadczą o tym ,że nie są to działania ze scenariuszem na lata tylko raczej działania doraźne przypominające gaszenie aktualnego pożaru. To oczywiście cenne ale inicjatorzy KOD-u muszą myśleć o tym jak nie zmarnować ogromnego entuzjazmu i zaangażowania ludzi . Do tego potrzebne są struktury, wyraźny program wypracowany demokratycznie , dyskusja wewnątrz KOD-u nt. przyszłości i wreszcie podjęcie decyzji o realizacji tego programu na kongresie czy zjeździe ale w sposób demokratyczny tak żeby to szeregowi członkowie KOD-u podjęli decyzje jaką drogę wybierają.
Tak to jest ,że inicjatorzy i twórcy każdego ruchu powinni poddać swoje koncepcje pod osąd „szarych” działaczy. Istnieje też oczywiście inna droga polegająca na wyraźnym sprecyzowaniu przez grupę inicjatorów przyszłych zamierzeń i deklaracji -oto droga którą uważamy za słuszna - kto z nami zapraszamy. Trzeba to jednak wyraźnie dookreślić czy KOD pozostawi wybór demokratycznym procedurom czy będzie polegał na programie opracowanym w ciszy gabinetów.Moim zdaniem najbardziej słuszną drogą jest przekształcenie się w partię polityczną o charakterze demokratycznym i europejskim z programem wypracowanym i zweryfikowanym w demokratycznych wyborach wewnątrz struktury. W każdym innym przypadku zagrożenie marginalizacją jest olbrzymie a KOD skazuje się na obecność tylko jako przeciwwaga dla działań PiS-u. Bardzo bym chciał ,żeby KOD zapisał się w historii Polski jako odpowiedzialna siła sprawcza a nie szara eminencja wpływu. Inna droga to pozostawienie inicjatywy do koniecznych zmian istniejącej opozycji . Niestety miałkie działania , brak programu i chęć rządzenia dla rządzenia ludzi obecnych w dzisiejszej opozycji widoczna jest gołym okiem. Czy na pewno wierzymy ,że te zgrane karty są w stanie zmienić cokolwiek i na pewno tego chcemy?


obraz: Henri-Paul Motte - Richelieu przygląda się oblężeniu La Rochelle

niedziela, 29 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 51 czyli Rokita- krok w tył

Rokita – krok w tył




Od czasu do czasu obserwuję komentarze i analizy polityczne Jana Maria Rokity. Ten wnikliwy komentator ogłosił ostatnio tezę , że w Polsce oraz w innych krajach Europy potrzebny jest „krok w tył” w sprawie integracji europejskiej. Nie uzasadnił tego twierdzenia zbyt szczegółowo poza ogólnikami , że nastrój w krajach Europy sprzyja obecnie bardziej prawicy , która podobno preferuje suwerenność a nie procesy integracyjne. Dodatkowym argumentem miała być też specyficzna sytuacja w Polsce oraz imigracyjne problemy Europy. Rokita nie określił jaki miałby być konkretnie ten krok w tył, więc nie wiemy czy chodziło mu raczej o wyhamowanie presji na integrację czy wręcz o cofnięcie już rozpoczętych traktatowo procesów. Dobrze by było gdyby taki komentarz polityczny był dookreślony, nie tylko założeniem ale i tezą , która wyjaśniłaby nam „co autor miał na myśli”. Rokicie prawdopodobnie chodziło o to ,że Unia Europejska powinna wziąć na wstrzymanie z egzekwowaniem praw traktatowych bo presja  odśrodkowa w Europie jest obecnie bardzo wysoka. Jeśli rzeczywiście Rokicie o to chodziło to dość trudno zgodzić się z taką myślą. Rzeczywiście presja odśrodkowa jest bardzo silna ale gdyby spowodowała ona uśpienie Unii to Europa zachowałby się dokładnie jak Chamberlain po oddaniu Czech Hitlerowi, wymachujący na lotnisku w Londynie haniebnym traktatem monachijskim i wykrzykujący „przywiozłem wam pokój”. Unia Europejska nie może i nie powinna udawać ,ze zawiesza traktaty i że jest tworem , który nie zauważa łamania prawa. Unia może zwolnić procesy integracyjne tylko w takim sensie ,że powstrzyma się na jakiś czas od kreacji nowego prawa bardziej integrującego ale w żadnym wypadku nie powinna zaprzestać wykonywania dotychczasowych funkcji. Procesy odśrodkowe w Europie poza Wielką Brytanią na razie są procesami powierzchownymi. Być może gdyby doszło do Brexitu a Unia mimo to przetrwała w bardzo szybkim czasie doszło by do procesu odwrotnego tj. ponownego wejścia Wielkiej Brytanii. Nawet gdyby potencjalny Brexit zakończył się na trwałe postaniem GBR poza Unią mogłoby to stanowić wystarczająca „nauczkę” dla innych państw . Moim zdaniem politycy brytyjscy mają dobrą orientację jak gigantyczne straty przyniesie Brexit i to nie tylko w wymiarze gospodarczym ale również w postaci niemieckiej dominacji w Europie.
Inne ruchy odśrodkowe i eurosceptyczne w Europie to gracze polityczni w poszczególnych krajach wykorzystujący ksenofobiczne nastroje dla wewnętrznych roszad . Z reguły tendencje odśrodkowe dotyczą konkretnych stosunkowo drobnych problemów , łatwych do rozwiązania . Procesy te mogły by ulec nasileniu tylko w wypadku udanego Brexitu. Problemy imigracyjne w Europie niewątpliwie zwiększają falę nacjonalizmu i ksenofobii ale moim zdaniem zjawisko to dotyczy głównie imigracji z państw arabskich oraz Północnej Afryki. Zachód Europy zaczyna już przywykać do obecności Polaków jako w miarę dobrze wykwalifikowanej siły roboczej a problemy jakie sprawia tym społeczeństwom nasza obecność są marginalne w stosunku  do korzyści dla tych państw wynikających z fizycznej obecności młodego żywiołu polskiego. Światli politycy starej Europy już dawno to rozumieją i nie ma mowy o cofnięciu praw pobytu i pracy dla obywateli Polski – prowadzona jest tylko kampania medialna i prawna , której celem jest ograniczenie praw socjalnych dla obywateli Unii nadmiernie z nich korzystających. I trzeci argument Rokity na rzecz spowolnienia procesów integracyjnych – specyficzna sytuacja w Polsce. Ten argument moim zdaniem jest zupełnie nietrafiony. Polska ma bardzo małą grupę przeciwników integracji z Unią za to bardzo krzykliwych. Ponad 80 % poparcie dla naszej przynależności do Unii wyraźnie pokazuje jaka jest świadomość zbiorowa społeczeństwa polskiego i jak Polacy widzą swoje miejsce w świecie i jak rozumieją bezpieczeństwo w konfrontacji z obecną polityką Rosji.Ta presja jest tak wyraźna , jasna i zdecydowana ,że spowodowała równie jasną deklarację Kaczyńskiego. Bez złudzeń deklaracja Kaczyńskiego nie wynika z miłości jego ugrupowania do Europy , boję się ,że nie wynika nawet ze zrozumienia podstawowych faktów dotyczących naszej gospodarki i bezpieczeństwa. Kaczyński raczej z zaskoczeniem przyjmuje poglądy Polaków , podejrzewam nawet ,że zrobi wiele wraz ze swoja partią aby pokazać Polakom jakie negatywy i ograniczenie suwerenności przynosi nam Unia. Ale póki co aby nie stracić wielkiej części elektoratu trzeba jasno się deklarować za Unią a po cichu robić swoje , w nadziei że przyjdzie moment kiedy całą tą europejska zgniliznę będzie można porzucić. Temu służy dwoistość polityki PiS z jednej strony polegająca na deklaracji proeuropejskości a z drugie strony na obecności Pawłowicz czy antyeuropejskiej pyskówce premier Szydło. Z takich też powodów teza o kroku w tył wydaje się fałszywa i szkodliwa i aż nie chce się wierzyć ,że Rokita proponuje nam politykę znaną z radzieckiej piosenki , którą dla żartu zacytuję poniżej w wersji fonetycznej ( obawiam się bowiem ,że napisana cyrylicą może być nieczytelna dla większości czytelników ) :
„eto szkoła szkoła balet tańca nam gawariat
dwa szaga na lewo szag wpieriod i dwa nazad”
cytat może być niedokładny a o ile pamiętam tytuł był Szkoła Salomona Franca.
No cóż na cytat wypada odpowiedzieć cytatem też stalinowskim mimo ,że po hiszpańsku i też żartem:
„no pasaran”



środa, 25 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 50 czyli student chemii

Student chemii




Dzisiejsze wiadomości rozpoczynają się od informacji ,że policja zatrzymała polskiego bombera – 23 letniego studenta chemii z Wrocławia. Etykieta jaką prasa nadała temu kretynowi jest oczywiście mocno przesadzona jak chodzi o rezultaty próby zamachu. Nazwa ta jest już niestety adekwatna do zamiarów bandyty , który wypełnił stalowy duży garnek gwoździami i oraz jakimś materiałem detonującym i pozostawił go w autobusie. Gdyby ów student ( choć w jego wypadku wolę używać nazwy bandyta ) miał wiedzę przeciętnego studenta wydziału chemicznego z moich czasów to taki garnek niestety eksplodowałby z całą siła i straty w ludziach byłyby ogromne. To,  że nie doszło do skutecznej eksplozji zawdzięczamy albo niewiedzy bandziora albo bylejakości wykonania. Niestety również dzisiaj dowiadujemy się o próbie podłożenia ładunków wybuchowych? ( pytajnik ponieważ z informacji agencyjnych wynika ,że były to pojemniki z płynem łatwopalnym zaopatrzonym w lonty ) pod 2 radiowozy w Warszawie . Z opisu tych sytuacji wynika kilka wniosków . Pierwszy z nich potwierdza moją tezę sformułowaną już wcześniej , że obecne kształcenie młodych ludzi bardzo kuleje. Nie chcę być jak dziadek , który opowiada ,że panie tam przed wojną było wszystko lepsze ale jako były student specjalizacji chemicznej dobrze pamiętam , że wyprodukowanie prostej substancji powodującej eksplozje nie wymaga nawet specjalnego zaplecza laboratoryjnego. Na tym może zakończę wątek związany z wiedzą chemiczną oraz z obecna słabością kształcenia i wszechobecną bylejakością. Drugi wniosek sprokurował nadęty jak balon minister spraw wewnętrznych p. Błaszczak , który na kanwie aresztowania studenta bandyty zapewniał Polaków w jakim to żyjemy bezpiecznym kraju skoro policja aresztowała już po 3 dniach owego nieszczęśnika. Ciekawe co miałby do powiedzenia na ten temat nadęty minister Błaszczak gdyby nie daj Bóg ta próba zamachu była skuteczna z ofiarami wśród ludzi. Co powiedziałby o pracy operacyjnej policji , o zabezpieczeniu , szkoleniu ludzi itp. tym bardziej , że kierowca autobusu nagrodzony listem pochwalnym przez premier Szydło zachował się zupełnie nieprofesjonalnie i wbrew wszelkim szkoleniom wynosząc pozostawiony ładunek na ulice,  zamiast spowodować natychmiastowe opuszczenie autobusu przez pasażerów. I nie czepiam się kierowcy ale ludzi którzy go szkolili w zakresie czynności związanych z potencjalnymi zamachami. Drugi komunikat tym razem bezpośrednio od policji dotyczący próby wysadzenia a raczej tak naprawdę podpalenia radiowozów był bardziej wyważony i podawał tylko ,że sprawców złapano „na gorącym uczynku” dzięki pracy operacyjnej policji. Obawiam się niestety ,że to kolejne kłamstwo które ma nas zapewnić jak bardzo jesteśmy bezpieczni. Kłamstwo bo jak nazwać próbę podpalenia przy pomocy lontów zamocowanych do prawdopodobnie butelek z benzyną enigmatycznie nazwanych przez policje płynem łatwopalnym? Policja nazywa to bombami , no cóż może to są bomby – nie znam się ale intuicja podpowiada mi, że rodacy nazwali by to inaczej. A drugie może nie kłamstwo ale naciąganie faktów – kiedy policja mówi o wytężonej pracy operacyjnej w środowisku anarchistów to obawiam się ,że ma na myśli donos , który otrzymała. W takiej bandyckiej próbie zamachu na radiowozy to dobrze ,że znalazł się ktoś odważny kto poinformował policję ale żeby zaraz to nazywać pracą operacyjną? Przerost formy nad treścią bo zabrzmiało jakby jakiś agent , nieomalże rodzimy Bond , rozpracowywał gang terrorystów latami. Skąd bierze się w ludziach taka bufonada i chęć wywindowania swoich skądinąd niewątpliwych sukcesów z poziomu przeciętności na niebotyczne wyżyny? Czyżby chodziło o to ,że tak naprawdę minister Błaszczak zupełnie nie ma powodów do dumy więc jakoś musi dbać o swój wizerunek? To sorry nie chcę bo propagandę sukcesu już widziałem za Gierka. Czy może raczej chodzi o to żeby podkreślić ,że stan bezpieczeństwa jest bardzo wysoki szczególnie przed zbliżającym się szczytem NATO w Warszawie i Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie? Ale ten stan bezpieczeństwa skrytykowała nawet komisja rządu PiS-u ! sic! Pierwszy wypadek w historii tej formacji kiedy uznała ,że coś czego są autorami nie wyszło zbyt dobrze. Oby w czasie tych 2 wydarzeń nic się w Polsce nie stało, obyśmy nie mieli mody na domowe bomby robione w piwnicach , obyśmy nie zaznali importu prawdziwego terroryzmu, na który podobno min. Błaszczak też jest dobrze przygotowany. Nie za dużo tych oby? Mam poważne wątpliwości nt. naszego prawdziwego bezpieczeństwa i obawy ,że pierwsze poważne wydarzenie terrorystyczne obnaży bezradność naszych służb.Obym się mylił.

obraz : The Alchemist Discovering Phosphorus - Joseph Wright of Derby

wtorek, 24 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 49 czyli multikulti

Multikulti








































Wszystko co ostatnio można przeczytać o polityce multikulti ma jednoznaczny negatywny charakter. Nie z przekory ale raczej z doświadczenia mojego życia wynika , że często poglądy reprezentowane przez ogół , poglądy akceptowane na zasadzie stadnej nie mają wielu wspólnych cech z rozumem i rozsądkiem. Stąd przemyślenia czy rzeczywiście krytyka wszystkiego co wiąże się z multikulti jest w 100% słuszna i czy takie poglądy nie wymagają chwili refleksji. Powszechna w Europie i na kontynencie północnoamerykańskim poprawność polityczna przyczynia się do negacji multikulturowości prowadząc do absurdów nadmiernej „ochrony” ludzi i grup innych ras poza dominującą rasą białą. Oczywiste jest , że w stosunkach między rasami musi panować równość wobec wszelkich praw. Ale równość nie oznacza ani dyskryminacji ani nadmiernej ochrony. To fakt ,że szczególnie Europa ma za sobą wielkie grzechy wobec społeczności innych ras i dzisiaj stara się „nadrobić” stare grzechy z nawiązką ale tez fakt ,że do dzisiaj nie brakuje rasizmu i poniżania ludzi z powodu ich pochodzenia. Czy ilość emigrantów różnych ras , wierzeń i kultur coraz powszechniej obecnych w Europie , USA i Kanadzie czy Australii sprzyja budowaniu braterskich więzi czy raczej powoduje nasilanie konfliktów i powinniśmy się od tych „innych” separować? Nie ma dobrej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Problem nie leży tylko we wzajemnej akceptacji i zachowaniach rasistowskich ( coraz częściej obopólnych ). Głównym problemem jest czas trwania zmian oraz zamożność lub raczej jej brak .Zamożność ta dotyczy obecnie wszystkich ludzi różnych ras i wierzeń łącznie z rosnąca warstwą białej biedoty. Czasy kiedy dominująca rolę pełnili osobnicy -posłużę się anglosaskim skrótem WASP to już raczej historia niż współczesność. Obecnie moim zdaniem dobrze współżyją ze sobą ludzie , których zamożność można określić jako warstwę średnią ale co najmniej w drugim lub trzecim pokoleniu zamieszkującym dany kraj bez względu na swoją rasę i kulturę lub ludzie dobrze wykształceni. Największym polem konfliktu rasowego i kulturowego jest biedota ( dawniej często określana jako lumpenproletariat ) , niewykształcona ,zaściankowa i dotyczy to w równej mierze Arabów zalewających Europę, Turków w RFN-ie , Meksykanów w USA,  lumpenproletariatu polskiego w Europie i USA czy w końcu lumpenproletariatu ukraińskiego w Polsce i innych krajach Europy. Ta biedota skonfrontowana z rodzimym lumpenproletariatem krajów swojego pobytu kumuluje falę wzajemnej nienawiści i uprzedzeń a w konsekwencji pozwala na rozwój ruchów ekstremistycznych po obu stronach. Oczywiście to wszystko dodatkowo nakłada się na nieopisane powyżej elementy jednostkowe dodatkowo wzmagające „ideologicznie” takie konflikty. Dobrym choć skrajnym przykładem nie pasującym do obrazu „niewykształconych prostaczków” ale świetnie wykorzystujących i czujących nastroje takich grup jest postać dobrze wykształconego Osamy bin Ladena. Ludzi jak on stosunkowo dobrze wykształconych gotowych w imię swoich zbrodniczych idei wykorzystać nastroje biedoty niestety nie brakuje. Ale jest dla mnie prawie pewne ,że dzieci lub wnuki takich zarażonych złą ideologia osób po prawidłowej asymilacji ze społecznościami zachodu nie mogą stanowić zagrożeń. Chyba jedynie dwa kraje na świecie mogą pochwalić się sukcesami w polityce imigracyjnej tj. Kanada i Australia bo mimo ilości przyjętych imigrantów i szybkości tego procesu nie spowodowało to większych konfliktów i napięć w tych wielkich krajach Polityka multikulti przyniosła wiele niekorzystnych faktów ale być może na drugiej szali leżą wielkie atuty , w konsekwencji których nastąpi odmłodnienie społeczeństw , większa ich żywotność, wzrost wzajemnej tolerancji i szacunku. Jak wszystkie zjawiska społeczne jest to proces i to jeden z bardziej długotrwałych. Efektów nie można spodziewać się za rok czy 10 lat. Być może proces ten przyniesie realne korzyści naszym prawnukom lub wnukom. Oby tak szybko. Oby bo nawet kraje , które powołują się na swoją wielowiekową tradycje tolerancji jak Polska nie są wolne od rasizmu i uprzedzeń. To z takich powodów zginęło nie tak dawno w Europie tysiące byłych obywateli Jugosławii , w taki sposób podsycane są konflikty prawosławno-katolickie widoczne szczególnie dobrze na Ukrainie , czy konflikty protestancko-katolickie (sic! w dalszym ciągu Irlandia ) , czy obecnie konflikty imigracyjne. Wiele w tym winy państw Europy , dla których proces imigracji to pewnego rodzaju hop-siup i gotowe. Nie robi się właściwie nic aby prawidłowo asymilować ludzi , nie ma żadnej polityki , która miałaby służyć zmniejszaniu konfliktów etnicznych i wyznaniowych. Nie znaczy to jednak ,ze nie należy nic robić. Cienie krematoriów w Europie są jeszcze wyraźne.

obraz :  Anna Bilińska _Murzynka


sobota, 21 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 48 czyli błędne koło demokracji

Błędne koło demokracji





Kiedyś już we wcześniejszych postach pisałem o demokracji. Wszyscy z lekcji historii czy wychowania obywatelskiego pamiętamy ,że demokracja ma różne formy i rodzaje . Polska aspiruje do tego by jej miejsce było w świecie , w którym ustrojem jest demokracja parlamentarna. Nota bene demokracja parlamentarna ma tez różne oblicza i różnie rozłożone akcenty trójpodziału władzy. Wszystkie demokracje parlamentarne , które podziwiamy i chcemy naśladować oparte są również o trójpodział władzy. W państwach gdzie są „w miarę uczciwe” wybory do parlamentu ale brak trójpodziału lub jest on zachwiany nie można mówić o demokracji parlamentarnej. Jest to raczej ustrój pseudodemokratyczny z dodatkiem przymiotnika określającego jego specyfikę. Skrajnym przykładem takiej „zachwianej” demokracji jest demokracja putinowska czy rosyjska. Niby są wybory do parlamentu i niby są sądy ale podległe władzy ustawodawczej. Z naszego punktu widzenia taki ustrój pozoruje tylko demokrację i służy władzy próbując uspokajać i usypiać swoja opinię publiczną w poczuciu ,że spełnia atrybuty demokracji. Wyborcy popierający taką władze , którą najdelikatniej można nazwać autorytarną , są w pełni przekonani ,że żyją w państwie wolnym i demokratycznym a przeciwnicy tej władzy podlegają presji okoliczności wywoływanych przez autokratę , które nie pozwalają im zaistnieć w oficjalnej opinii publicznej. Oczywiście takiemu ustrojowi daleko do dyktatury np. w stylu stalinowskim tak samo jak daleko mu do demokracji. Moim zdaniem tego typu model sprawowania władzy funkcjonuje w państwach,  które nie dorosły w sensie świadomości swoich obywateli do ustroju demokratycznego. Gdyby było bowiem odwrotnie społeczeństwa takich państw doprowadziłby do zmiany albo w formie pokojowej albo w formie rewolucji. Świadkami takiego procesu jesteśmy od wielu już lat na Ukrainie gdzie proces zmiany ustroju na demokratyczny jest w fazie rewolucyjnej . Od pewnego czasu zaczynam obawiać się , że zmiany które dokonują społeczeństwa przechodząc na system demokracji parlamentarnej nie są trwałe i że to jest też proces z z wieloma zmiennymi. Aby lepiej zrozumieć posłużę się przykładem państw arabskich , których społeczeństwa nie znajdują się nawet w fazie przygotowawczej do demokracji parlamentarnej i gdzie niestety USA wspólnie z Zachodnią Europą usiłowały implementować na siłę ten ustrój. Skutki tego były zawsze opłakane. Dzisiaj okazuje się , że być może podobny proces oczywiście na dużo mniejszą skalę czeka państwa bloku postsowieckiego. Szczególnie dobrze widać to na Węgrzech i w Polsce. Sowiecka indoktrynacja tak zmieniła mentalność części społeczeństw ,że nie akceptują oni osiągnięć świata demokratycznego w całości. Część elektoratu Polski i Węgier ( mam niestety wrażenie ,że zjawisko to może się rozszerzyć na inne byłe demoludy ) akceptuje tylko wybrane składniki demokracji i pragnie zachowania wpływów na orzecznictwo sądowe odmawiając sądom prerogatyw trzeciej władzy. Zachowanie takie wynika z głębokiego przekonania tych ludzi , że pełna demokracja w wydaniu zachodnim tożsama jest z bałaganem lub niesprawiedliwością oraz z rażącymi nierównościami społecznymi. Gdyby nawet była to prawdziwa diagnoza to mówi ona tylko o tym ,że ten system jest niedoskonały . Zmian niedoskonałości systemu nie można dokonywać przez „ręczne” sterowanie sądami i prokuraturą. Są tylko dwa kierunki , w których można modyfikować i ulepszać istniejący system. Pierwszy to zmiany ustrojowe zaakceptowane przez cały, podkreślam CAŁY naród dopuszczalnymi przez prawo sposobami . Drugi kierunek to praca oświatowa prowadząca w rezultacie do ulepszeń i modyfikacji  jak drogą pierwszą. Wszystkie inne próby zmian to droga na skróty , której nie można motywować szybkością zmian lub wyimaginowanymi potrzebami społecznymi. Taka droga na skróty , która ma skorygować istniejący system jeśli jest konsekwentna musi doprowadzić do niepokojów społecznych. W tym sensie jesteśmy teraz w fazie kontrrewolucji demokratycznej , która potrwa nie wiadomo jak długo. Demokracja w Polsce zatacza zaczarowany krąg. Od demokracji szlacheckiej , przez demokrację II Rzeczpospolitej oraz demokrację III Rzeczpospolitej do demokracji Kaczyńskiego. Na szczęście ta ostatnia faza demokracji to tylko nieprzyjemna czkawka , która przejdzie.

obraz : Jacek Malczewski -Błędne koło

wtorek, 17 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 47 czyli rating

Rating






Bieda umysłowa niektórych polityków powala z nóg. Przepraszam w pierwszym zdaniu określenie polityk brzmi jak komplement a bardziej odpowiednie byłoby politykier. Trudno się dziwić tej biedzie umysłowej bo jeśli od lat funkcjonuje się biernie i czynnie w aparacie propagandy trudno o nawet szczątkowy obiektywizm. Dodatkowo do czynnej polityki trafiają ludzie ze skazą ideologiczną na umyśle a brak w niej społeczników. Stosunek polityków do ostatniego ratingu Polski jest więc skażony propagandą i najczęściej strona rządowa tłumaczy ratingi jako niewiarygodne lub jako spisek kapitału przeciwko naszemu krajowi. Stosunek opozycji do ratingu też jest daleki od obiektywizmu i buduje narrację jak to cały świat postrzega nas jako uosobienie ciemnogrodu i antyliberalizmu. Choćby ten ostatni pogląd był obiektywnie prawdziwy to postrzeganie Polski przez pryzmat heliocentryzmu czyli operowanie stwierdzeniami że cały świat lub cała Europa na nas patrzy  jest śmieszne samo w sobie. Świat jak zawsze ma dużo innych problemów a wydarzenia w naszym kraju stanowią margines polityki światowej i dobrze byłoby wreszcie wyleczyć się z tego polonocentryzmu. Tłumaczenie negatywnych wyników ratingów przez polityków PiS świadczy już nie tylko o propagandowym sposobie wyjaśniania wszystkiego ale i o zupełnym braku wiedzy. Agencje ratingowe nie działają na zlecenie jakichś bliżej niesprecyzowanych grup interesów .Agencje te powstały jako odpowiedź na zapotrzebowanie amerykańskiego rynku inwestorów ( w pierwszej kolejności inwestorów z USA potem z całego świata ). Inwestorom wobec mnogości instrumentów finansowych na świecie , mnogości firm , obligacji , papierów dłużnych ,akcji itp. bardzo był potrzebny bezstronny rating firm ,korporacji i krajów w celu obiektywnej oceny tychże. Dane do ratingów pobierane są z oficjalnie dostępnych źródeł i dokonywana jest ocena prowadzona przez wyspecjalizowanych fachowców. Czy ratingi są zawsze trafne i potrafią przewidywać prawidłowo zdarzenia przyszłe? Są o tyle trafne , że oceniają prawdopodobieństwo zdarzeń na podstawie DOSTĘPNYCH informacji. Dlatego m. innymi żadna agencja ratingowa nie przewidziała ani nie obniżyła np. ocen banku Lehman Brothers bo bank ten ukrywał prawdziwe informacje o swoich operacjach. Agencje ratingowe nie są świętoszkami ale jako firmy prywatne działające na światowym rynku finansowym muszą bardzo dbać o wiarygodność swoich ocen a posądzanie ich o działania , które mają spowodować określoną sytuację Polski oczywiście po to aby osiągnąć jakieś określone cele polityczne ( w domyśle przewrót i powrót do władzy PO ) to już czysta teoria spiskowa rodem z głowy autora teorii zamachu w Smoleńsku. Taką teoria można przekonać oczywiście ciemny lud , który nie pojęcia nawet na temat podstawowych operacji finansowych a konto w banku traktuje jako dopust boży bo lepsza skarpeta. Na całą sytuację z ratingiem nakładają się jeszcze obrzydliwe insynuacje ,że oto opozycja jest zawiedziona bo oczekiwała na obniżenie ratingu a nie tylko na określenie perspektywy. Takie obrzydliwe insynuacje kategoryzują ludzi i stawiają opozycje w gronie tych , którzy kierują się niskimi pobudkami dla osiągnięcia swoich celów politycznych. Dla strony , która chętnie używa teorii spiskowej insynuacje to chyba normalny arsenał do wymiany właśnie czego? Bo nie poglądów i argumentów tylko obelg. Niestety w tzw. audycie też byliśmy świadkami propagandy. Nieudokumentowane ogólniki mogą przemawiać tylko do najbardziej zatwardziałych zwolenników PiS-u a przecież wynik wyborów zmieniających władze w Polsce nie był świadectwem zachwytu Polaków nad poglądami Kaczyńskiego i sp-ki tylko czerwoną kartką dla Platformy i jej polityki nie liczenia się ze zdaniem elektoratu. Pewnie solidnie dokumentując taki audyt rząd rzetelnie mógł pokazać wiele nadużyć , kolesiostwa , nepotyzmu itp. ale bieżące cele potrzeby propagandowej skutecznie to uniemożliwiły. Potrzeba takiej propagandy miała skutecznie odpowiedzieć na ewentualny negatywny rating Polski a okazała się niewypałem. Dziś ponownie byliśmy świadkami kolejnej akcji propagandowej z okazji 6 m-cy rządu PiS. Tzw. publiczne posiedzenie rządu moim zdaniem dorównuje propagandzie sukcesu z czasów Gierka i ośmiesza PiS równie skutecznie jak tzw. audyt i stosunek do ratingu. Akcji propagandowych będziemy widzieli jeszcze wiele zarówno w wykonaniu PiS-u jak i opozycji. PiS musi zamaskować niewykonanie obietnic wyborczych oraz swój nepotyzm i ukryć prawdziwy cel tj. tzw. rozliczenie katastrofy smoleńskiej oraz taką zmianę prawa , która zadowoli manie wielkości Kaczyńskiego . Opozycja w kształcie obecnym nie ma nic do zaoferowania Polakom i z tego powodu skazana jest na równie głupia propagandę , która będzie wmawiała społeczeństwu ,ze ostatnie osiem lat było bez skazy. Smutne to , bo jak się nie ma oferty dla ludzi i ukrywa swoje cele pozostaje tylko prostacka propaganda.

obraz : Jacek Malczewski - polski Hamlet

środa, 11 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 46 czyli Golem liberalizmu

Golem liberalizmu



























Moje poglądy określiłbym jako oscylujące między zrozumieniem konieczności państwa socjalnego
i drugim biegunem, na którym jest zrozumienie ,że polityka socjalna w nadmiarze zabija nie tylko
inicjatywę i przedsiębiorczość ludzi ale jest też ze wszech miar kryminogenna. Z takim dylematem, w którym miejscu na osi odciętych, gdzie na jej początku jest pełny socjal a na końcu liberalizm, próbują sobie radzić wszystkie demokracje. Różnie to wychodzi. Ważnym parametrem,  który determinuje położenie na tej osi jest zamożność państw i aspekt świadomości społeczeństwa. W postsocjalistycznej Polsce w pierwszych latach po 1989 roku zapomniano zupełnie o tej części ludzi, która z różnych powodów nie poradzi sobie z życiem w państwie liberalnym. Niestety taki światopogląd ( bardzo liberalny ) jest w dalszym ciągu kontynuowany , często zresztą szerzony przez jednostki , które w swoim osobistym życiu nie dokonały prawie niczego co pozwoliło by im na zaistnienie w świecie biznesu lub na zarobki choćby nieco wyższe niż przeciętne. Tacy młodzi, często wykonujący proste prace osobnicy, żyją z irracjonalnym przekonaniem ,że nigdy nie zdarzy im się żaden incydent zdrowotny oraz ,że nigdy nie nadejdzie kryzys gospodarczy , który pozbawi ich możliwości pracy. Dla mnie całkowity liberalizm jest chorobą młodego pokolenia podobną do choroby dziecięcej lewicowości , którą Lenin opisywał jako ultra lewicowość groźną dla prawdziwej lewicy. Ta współczesna choroba liberalizmu młodego pokolenia jest groźna nie tylko dla innych ale również dla nich samych bo może okazać się próbą używania jako lekarstwa trucizny już przedawkowanej. W tej próbie złapania równowagi między socjalem a liberalizmem nie chodzi tylko o konkretne poglądy socjalne. To również częste, radykalne, łatwo oceniające w sposób prosty poglądy na różne aspekty życia .Dobrym przykładem są tu prosto jasno i klarownie wykładane poglądy p. Korwina-Mikke. Są tak proste i oczywiste ,że ich zwolennicy nie są skazani na bolesną czynność samodzielnego myślenia lub poszerzenia swojej wiedzy – wystarczy wykładnia podana przez Korwina. Prowadzi to autora do takiego bezsensu ,że trzeba akceptować tak absurdalne poglądy np. na obecną Rosję ,że nie stanowi ona żadnego zagrożenia dla Polski ponieważ od Rosji dzielą nas wrogie państwa Ukraina i Białoruś( poglądy Korwina zaprezentowane np. wczoraj w TV Polsat ) Kiedy można by się jeszcze pogodzić z wrogością Ukrainy i Białorusi to wywód Korwina o tym ,że to powoduje brak zagrożenia ze strony Rosji to już doprawdy nie wiadomo czy to kabaret czy raczej się nad tym rozszlochać. Właśnie tacy populiści działający na skraju liberalizmu powodują wielką nieufność części społeczeństwa do głównego zacnego nurtu tej myśli politycznej. Kiedy dziś oglądam w TV wystąpienia PiS-u w sprawie tzw. audytu poprzedniego rządu PO i widzę w tych wystąpieniach 99% demagogii i bieżącej gry politycznej to jednocześnie uświadamiam sobie ,że PiS leży na drugim skraju liberalizmu. Nie jest to wbrew pozorom skraj lewicowy. Jest skraj rozdawnictwa i nie szanowania naszych pieniędzy wpłacanych do budżetu w formie wielu podatków. Właściwie wszystkie działania PiS-u w tym to najważniejsze czyli 500+ nie służą dobru publicznemu tylko zapłacie części elektoratu za głosy lub poparcie w innej formie. Paradoksalnie członkowie rządu PiS odczytując dziś elaboraty w większości wyssanych z palca zarzutów uświadamiają nam jak wiele z finansów państwa kierowane jest na działania absurdalne i zbójeckie. Świadomość tego czym potrafi być niekontrolowany kapitał i liberalizm oraz jak działa pozbawiony hamulców kapitalizm powoduje jednak ,że nigdy nie powinniśmy się zgodzić na państwo w pełni liberalne o jakim marzy Korwin i jego zwolennicy. Myślę , przez analogie ,że osoby popierające taką ultra liberalną opcje po kilku latach mogłyby się znaleźć w sytuacji najbardziej roszczeniowego i radykalnego odłamu Solidarności , który krzyczał na manifestacjach ,że na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści a dziś płacze po kątach wspominając stare dobre czasy. Przy wszystkich tych uwagach trzeba rozumieć ,że nie wynaleziono póki co lepszego ustroju niż oświecony liberalizm akceptujący zdobycze i ochronę socjalną. W zgodzie z bardzo starą teoria konwergencji lansowaną niegdyś na wykładach ekonomii socjalizmu na przestrzeni dziejów kapitalizm i socjalizm zaczną wcześniej czy później tworzyć hybrydę. Niech tworzą byle w zgodzie z logiką , sprawiedliwością i przewagą liberalizmu a socjal niech wynika z poziomu rozwoju społeczeństwa.

Rysunek : Mikulas Ales "rabin Low i Golem"

poniedziałek, 9 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 45 czyli opadł kurz

Opadł kurz





Tak - myślę o kurzu po marszu KOD-u i opozycji. Niewątpliwie potrzebnym marszu, niewątpliwie zakończonym sukcesem jak chodzi o ilość ludzi chociaż mam poważne wątpliwości co do liczebności. Dziwi mnie nieco , że KOD jako jeden z organizatorów marszu nie próbuje opublikować swojego oficjalnego stanowiska w tej sprawie . Przy mnogości transmisji telewizyjnych problem oszacowania liczebności to chyba tylko problem dobrej woli i włożonej w to pracy. Chciałbym aby wreszcie KOD przeciął te spekulacje. Gdyby liczebność była na poziomie 45000 jak szacuje Policja i tak jest to bardzo duża liczba. Oczekuję tak jak większość zwolenników KOD-u rzetelnego stanowiska w tej sprawie. Jeśli warszawski ratusz przesadził trzeba to też wyraźnie powiedzieć w imię pryncypiów i uczciwości , która mam nadzieje kieruje KOD-em w dalszym ciągu. Liczebność i rzetelne odniesienie się do tej kwestii wcale nie jest sprawą drugorzędną bo PiS i TVP uczyniły z tej sprawy argument propagandowy. Kiedy chce się uczciwie brać udział w życiu politycznym na propagandę trzeba odpowiadać prawdą , Jeśli na kłamstwa odpowiada się kłamstwami traci się wiarygodność jak np. księża uczciwi i bogobojni tylko na kazaniu a nie w całym życiu. Pomijając liczebność, marsz wydawał się dobrze zorganizowany technicznie i bezpieczny. Nie były też widoczne zbyt zajadłe hasła polityczne co ewidentnie pokazuje , że ktoś panuje nad językiem nienawiści lub ,że sympatycy KOD-u go nie nadużywają. Brawa dla organizatorów za to. Wystąpienia polityków i działaczy KOD-u przed marszem i po marszu niestety miałkie. Myślę ,że wynika to z podstawowego problemu KOD-u ,o którym pisałem we wcześniejszych postach – KOD w dalszym ciągu nie zdecydował kim i czym, poza ruchem protestu i kontroli chce być. Jeśli taki brak zdecydowania i samookreślenia będzie kontynuowany to niestety wróżę następnym marszom mniejszą frekwencję . Dodatkowym minusem był brak osoby , która umiałaby pełnić rolę „trybuna ludowego” a chęć umożliwienia wystąpienia wszystkim szefom ugrupowań politycznych dodatkowo spotęgował ten efekt. Konieczność powołania rady politycznej KOD-u jest już oczywistością. Rada polityczna mogłaby być doskonałym miejscem na działalność aktywnych obecnie i w przeszłości polityków , którzy mogliby pełnić role doradcze i zniknąć wreszcie z życia publicznego. Gra zużytymi kartami będzie powodowała utratę zaufania ludzi do działań KOD-u .KOD-owi bardzo brakuje profesjonalnej organizacji oraz manifestu politycznego. Na samym entuzjazmie ludzi da się wytrwać i zrobić wiele ale tylko w fazie początkowej , później musi to przyjąć formy bardziej zorganizowane i profesjonalne. Aktywność Mateusza Kijowskiego w internecie jest doskonałą spoiną ale na jak długo ona wystarczy? Kijowski powinien tez zrozumieć ,że ma wielki talent publicystyczny , koncepcyjny i pewnie organizatorski ale za grosz nie ma talentu oratorskiego , który porwałby za nim masy na wiecu. Tą role muszą spełnić inni działacze i oby szybciej się tak stało. Mogę tylko zacytować sam siebie z poprzednich postów. KOD wzbudził wielkie nadzieje uczciwych obywateli – czy udźwignie ten ciężar? Trzymam kciuki ale do tego potrzeba wielu szybkich i mądrych zmian w samym KOD-zie. O tym jak krucha jest koalicja partii zawarta tylko przeciw niewątpliwie złym rządom PiS-u nie trzeba nikogo przekonywać . Na co czeka KOD? Trzeba koniecznie wskazać społeczeństwu obywatelskiemu jakich zmian chcemy – takich zmian , które zjednoczą elektorat opozycji oraz wielki społeczny ruch poparcia dla tych zmian . Inaczej wygra PiS lub inicjatywę będzie musiała przejąć niezorganizowana forma protestu. Jeśli doczekamy ochlokracji to będzie efekt tego ,że społeczeństwo w swoim słusznym proteście przeciw działaniom PiS-u nie znalazło
odpowiednie formy organizacyjnej. Z tego punktu widzenia całkowitą odpowiedzialność za skanalizowanie protestów w formę demokratyczną i zapobieżenie ochlokracji ponosi obecnie KOD,
choć praprzyczyną takiego dramatycznego ewentualnego scenariusza są obecne działania Kaczyńskiego.

Obraz : Jacek Malczewski "W tumanie"

niedziela, 8 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 44 czyli come on, baby light my fire

Come on ,baby light my fire



Aby uwolnić się od polityki bo w końcu nie tylko tym człowiek żyje dzisiaj trochę wspominkowo.
W wirze dnia codziennego ,choć może to tylko pretekst ,człowiek zapomina o rzeczach , które kiedyś stanowiły esencje życia i o sprawach wokół których kręciło się wszystko. Zazdroszczę tym ludziom , którzy mają tak zorganizowane życie lub tak poukładaną świadomość ,że normalne jest dla nich codzienne oderwanie i znalezienie czasu na kulturę czy to w formie lektury czy słuchania muzyki i inne zajęcia związane ze wzbogacaniem swojej osobowości. U mnie ten proces swoje apogeum miał w młodych latach i bardzo tego żałuję . Nie będę pisał o lekturach ale raczej o najbardziej przeze mnie zaniedbanym poletku kultury – muzyce. Nie od dzisiaj rozumiem, że stosowana w młodych latach taktyka słuchania wybranego kanonu muzyki i odrzucanie innych kierunków to sposób ułomny konsumpcji kultury muzycznej. Nic jednak nie poradzę na to ,że wychowałem się w kulturze przede wszystkim rocka . W 70 latach dla młodego człowieka było to okno , które pozwalało ujrzeć ,że świat nie jest zbudowany z siermiężnej rzeczywistości socjalizmu.
Wielka wielka w tym zasługa programu III Polskiego Radia. Myślę ,że ten właśnie program nie wiadomo jakim cudem stanowił dla młodych ludzi enklawę wolności . Słuchana przez nas muzyka bez względu na to jak ją oceniamy dzisiaj : czy był to kiczowaty Slade lub Gary Glitter czy też zespoły „kamienie milowe „ nie tylko w muzyce rockowej : The Doors , Led Zeppelin , Pink Floyd,Genesis itp. pozwalały nam zajrzeć do świata anglojęzycznego ( nota bene był to wtedy dla 99 % język tajemny) , do świata wolnych ludzi. Wiedzieliśmy już ,że żyjemy w syfie realnego socjalizmu i wiedzieliśmy ,że chcemy świata wolności uosobieniem której była ta muzyka. Trudność w dostępie do płyt powodowała konsolidację słuchaczy odgrywających od siebie najpierw na taśmy a później kasety co lepsze kąski muzyczne. Wtedy też rozpoczęło się tworzenie wąskiej dzisiaj kasty audiofilów stawiających na jakość sprzętu i muzyki. Niezapomniane wieczory spędzone w zachwycie nad efektami stereo i nabożny stosunek do słuchania pozostał już dziś tak nie wielu. Wtedy tysiące ludzi w Polsce miało właśnie taki stosunek do muzyki rockowej doszukując się w niej tajemnej siły i przekazu wolności. I rzeczywiście ta muzyka buntu młodzieży zachodniej przeciw wszystkiemu brzmiała 100 razy mocniej w sercach młodych ludzi za żelazną kurtyną. Ten bunt na wschodzie oznaczał zupełnie co innego niż w USA i Europie Zachodniej ale wtedy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Ważny był manifest w postaci długich włosów , koniecznego jeansowego ubioru i słuchanie słuchanie... Teraz rozumiem jak ten manifest musiał być bolesny dla starszego pokolenia , które niewinne występy Niemena oceniało w pełni negatywnie. Muzyka Led Zeppelin grzmiała dla nich jak grom z jasnego nieba. Późniejszy bunt młodzieży wyrażony czy to w festiwalach jarocińskich czy w nowym nurcie rapu ( sorry ) dla mnie brzmi jak bunt przedszkolaków. Siła utworów porażała. Żyliśmy w innym świecie niż dorośli i w innym kanonie wartości. Co dziwne w Polsce nie wykształcił się współbieżny nurt z zachodnim a piękne i artystyczne kawałki jak „Dziwny jest ten świat „ Niemena , utwory Breakout czy późniejsze kawałki SBB potwierdzają tylko odrębność naszej kultury rockowej. Niewielu już pozostało ludzi, którzy słuchają rocka z tamtych lat - z wielu względów. Jedni jak ja podchodzą z wielkim sentymentem do swojego kawałka historii ale bez emocji , inni ewoluowali wraz z muzyką i słuchają dziś zupełnie innych rzeczy , jeszcze innych zupełnie to już nie obchodzi. Ale wszyscy mamy sentyment do tamtych czasów i do tamtych kawałków. Warto czasem posłuchać The Doors np. Riders on the storm , Led Zeppelin niezapomnianego When the Levee Breaks , Pink Floyd spektakularnego The great gig in the sky , Deep Purple gigantycznego Smoke on the water i wielu wielu innych wspaniałych utworów.

Idę słuchać i miłego słuchania .


piątek, 6 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 43 czyli porzućcie nadzieję

Porzućcie nadzieję












Społeczeństwo obywatelskie. Czy już je mamy czy dopiero do tego dążymy? Jeśli przyjąć logikę niektórych środowisk ( np. myślenia o konstytucji ) to minione 25 lat w Polsce to okres przejściowy. Skoro tak to i rozwój społeczeństwa obywatelskiego dopiero wychodzi z pieluszek. Myślę ,że to fałszywa teza , bo to że Polska była pod sowiecką dominacją nie oznacza , że lata 70 i 80 były nieobecne w rozwoju demokracji i społeczeństwa. Był to raczej przyspieszony kurs na pewno z wieloma wadami ale jednak. Trudno Polskę porównywać do demokracji rozwiniętych i ugruntowanych. Z naszą frekwencją wyborczą mieścimy się gdzieś w ostatniej  ćwiartce państw Europy. Klasa polityczna robi wiele aby zniechęcić i obrzydzić obywatelom udział w życiu publicznym. Niestety nasi obecni politycy w swojej większości należą do starego pokolenia z korzeniami w Solidarności. Ich rodowód determinuje potrzebę walki i konfliktu. U nich bardziej jest obecna ideologia „burz” niż „ buduj” .Tak oto od lat obserwujemy konflikt nie o pryncypia ale o dowolną bzdurę mało istotną z punktu widzenia społeczeństwa ale skutecznie wciągającą w wir kłótni i sporów obywateli naszego kraju. Para idzie w gwizdek. Oczywiście sztandarowym przykładem polityki konfliktu jest Kaczyński i jego partia ale również politycy PO są skażeni tą samą cechą negatywną. Niestety ci wiodący politycy pociągają za sobą rzeszę miernot politycznych, już całkowicie bezideową ale chętnie zbijającą swój kapitał na cynicznym pod publiczkę „mordobiciu”. Społeczeństwo swoim zmysłem wychwytuje te fałszywe nuty i przestaje wierzyć w jakieś bliżej nie sprecyzowane szczere intencje polityków co dodatkowo zniechęca do wyborów i wpływa na powiększenie selekcji negatywnej do polityki. Za ostanie 25 lat dorobiliśmy się niewielu polityków działających z sensem i nie generujących niepotrzebnych swarów. Niska jakość klasy politycznej jest obecnie głównym czynnikiem odstręczającym obywateli od polityki i powoduje ,że układ polityczny kisi się we własnym sosie od lat. Drugim poważnym czynnikiem powodującym marność naszego społeczeństwa obywatelskiego są błędy w wychowaniu i edukacji młodzieży. Po czasach socjalizmu nastąpiło odbicie na prawo , które całkowicie zdusiło centrowe i lewicowe tendencje , które w sposób naturalny dominują wśród młodzieży demokracji rozwiniętych. Jak ocenić wychowanie i edukację młodych ludzi , kiedy widzę jak młoda działaczka ONR-u bez wstydu ( i właściwie słusznie bo żarliwie wierzy w to co mówi ) , mówi dziennikarzowi, że powinniśmy natychmiast wyjść ze struktur Unii Europejskiej , bo ta zabiera nam suwerenność tak jak sowieci. Kto ją uczył historii ? W jakiej szkole ? Dlaczego takie kłamliwe poglądy znajdują coraz więcej młodych słuchaczy? Czy tego chcieliśmy? To tylko jeden z wielu przykładów .
Dla mojego pokolenia postęp ostatnich 25 lat jest ogromny. Zapomnieliśmy jednak ,że obecni 20 i 30 latkowie nie będą porównywać Polski dziś z Polską wczoraj tak jak my. Oni porównują Polskę z Zachodem i właściwie trudno się dziwić ich rozczarowaniu jeśli nikt wyraźnie nie mówił z jakiego
zapóźnienia gospodarczego od 25 lat wychodzimy. Dodatkowo gonimy cały czas czołówkę państw rozwiniętych z naszymi rozbudzonymi aspiracjami i miernym zarządzaniem gospodarką i polityką.
Młodzieży chyba nikt nie mówi prostej ale brutalnej prawdy ,że jeśli nawet obecna prosperity dla Polski potrwa 50 lat to z poziomem państw zachodnich zrównamy się może za 30-40 lat.
Oczywiście nie zamyka to drogi do zarabiania w naszym kraju nawet dużych pieniędzy ale to jak zawsze i wszędzie dotyczy wąskiej grupy ludzi.
Każde wystąpienie polskiego polityka do naszej młodzieży jeśli ma być rzetelne i uczciwe nie powinno obiecywać mieszkań, drugiej Irlandii , łatwych kredytów , programów dla młodych rodzin ale zaczynać się od słów Churchila :
„I have nothing to offer but blood , toil, tears and sweat.”
Czy kogoś stać na taką szczerość i uczciwość?

obraz: "Lekcja anatomii doktora Tulupa" Rembrandt




poniedziałek, 2 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 42 czyli blitzkrieg Kaczyńskiego

Blitzkrieg Kaczyńskiego





Kilka razy pisałem już ,że jestem spokojny o to co pozostanie w perspektywie kilku lat po przeprowadzanej przez PIS tzw. „dobrej zmianie”. Polska otrząśnie się i po tym, jest tylko pytanie jaka będzie cena za politykę Kaczyńskiego i w którym momencie nastąpi przesilenie konfliktu.
W dniu dzisiejszym ( Święto Flagi) byliśmy świadkami 2 przemówień. Krótkie okolicznościowe wystąpienie Prezydenta Dudy ponownie pokazało ,że ten polityk nie ma nic do powiedzenia i że słusznie jest na posyłki Kaczyńskiego. Najzabawniejszym elementem tej przemowy był zachwyt Dudy nad polskim rycerstwem , które cytuje : „wysiekło” Krzyżaków. Doprawdy sposób narracji i paralele dobre na zebranie skautów w szkole powszechnej. Dziecięcy zachwyt Dudy nad przewagami naszych zbrojnych o tyle groteskowy ,że wyrażony przez tzw. polityka podobno z aspiracjami i w sytuacji kiedy Polska oczekuje na politykę konkretną. Jak zwykle natomiast nie zawiódł Kaczyński. Po pierwsze umieścił swoją mowę po wystąpieniu Prezydenta ( panie Prezesie zbytek ostrożności -Prezydent jest tak ustawiony ,że nie trzeba żadnych korekt po jego przemówieniu) , po drugie mowa była długa i trudno odmówić jej atrybutu rzeczowości i po trzecie choć wygłoszona mocnym głosem jak zawsze słaba merytorycznie. Kaczyński odniósł się do kilku aspektów naszej polityki ale ogólną wymowę stanowi jednak stwierdzenie ,że anarchii popieranej nawet przez sądy (sic!) PiS położy kres. Czyli niedobitki tych , którzy wierzyli w zapewnienie o kompromisie poległy dzisiaj w ciszy. Nikt ze strony opozycji nie zaakceptuje żadnego porozumienia bez publikacji wyroku i dopuszczenia do orzekania sędziów wybranych zgodnie z prawem a Kaczyński nie będzie  tolerował takiej sądowej anarchii (sic!). Kiedy wreszcie malowana opozycja zorientuje się ,że Kaczyński od listopada jest na wojnie a dzisiaj wypowiedział ją oficjalnie? Bo na razie wydaję się ,że PO do spółki z Nowoczesną są na pikniku. Trzeba oddać Kaczyńskiemu ,że tak jak potrafi robi wszystko żeby umniejszyć opozycję. Na całe szczęście Kaczyński - niezły taktyk strategiem jest żadnym. Źle zdefiniował przeciwnika. Przeciwnikiem PiS-u nie są już zgrani działacze PO a im dłużej Kaczyński tak myśli tym na szczęście gorzej dla jego partii. Przeciwnikiem Kaczyńskiego jest coraz większa siła społeczna , która jeszcze nie określiła swoich zamierzeń poza na razie jednym – przeciwstawić się bezprawiu. Dlatego wojna oficjalnie już wypowiedziana przez prezesa jest z góry przegrana , nawet gdyby najbliższe lata przypominały blitzkrieg. Dzisiaj nawet nie zdziwiło mnie prawie oficjalne zadekretowanie poparcia dla Unii Europejskiej przez Kaczyńskiego. To kolejny element krótkodystansowej strategii , która prawdopodobnie wynika z prostego podliczenia rachunku strat i zysków. Bilans ten nakazuje Kaczyńskiemu najpierw załatwianie spraw na podwórku krajowym tak aby przykryć te elementy przed Europą. Wyraźnie sprawy zagraniczne w tym wynikające z naszej przynależności do Unii dla Kaczyńskiego stanowią katalog o mniejszym zainteresowaniu , który można odłożyć. Dla Kaczyńskiego najważniejsze to takie przeprowadzenie wewnętrznych spraw aby zdusić głos opozycji do niezbędnego minimalnego poziomu oraz zrównanie o którym wspominał w przemówieniu kilka razy. O jakie zrównanie chodzi? Otóż Kaczyński ma świadomość , że blisko 70 % społeczeństwa jest w opozycji do jego wizji . Wojna Kaczyńskiego i owo „zrównanie” ma prowadzić do tego aby przekonać dużą część elektoratu do siebie. Kaczyński zrozumiał ,że nie jest nieśmiertelny i że jego konstrukcja runie wraz z kresem jego życia. To jest prawdziwy powód działań Kaczyńskiego. Wszystkimi metodami tj. propagandą , polityką medialną, polityką wychowawczą , świadczeniami dla grup społecznych , naprawdę wszelkimi metodami Kaczyński chce zmienić tak mentalność ludzi aby zmiany wprowadzane pozostały po jego odejściu a on sam zapisał się w historii jako Wielki Architekt. Ta chorobliwa mania wielkości mogłaby być do zrealizowania w innym kraju i w innym czasie. Mamy XXI wiek
Wojna Kaczyńskiego nie przejdzie mimo ,że pierwsze potyczki to blitzkrieg.
Na końcu będzie Grunwald w którym jak zawsze wygra Polska.

Obraz:"Bitwa pod Grunwaldem" Jan Matejko