Nie o polityce i dla tych co lubią horrory
Dla wszystkich fanów horrorów dziś
zamiast mojej pisaniny trochę przydługi cytat. Najpierw jednak małe
wprowadzenie. Horror nie jest wynalazkiem XVIII czy XIX ani XX
wieku. Czy był obecny w starożytności nie wiem chociaż pewnie
elementy jakieś były. Zaskoczyło mnie jednak w jaki sposób
odbywały się przedstawienia tragedii w elżbietańskiej Anglii (
czasy m.innymi Shakespearea ).
Poniżej cytat o tym z książki
„Dzieje kultury Brytyjskiej” autor Wojciech Lipoński .
Uwaga – kto ma problemy z zasypianiem
i bujną wyobraźnię niech lepiej nie czyta.
„...Jeszcze dalej niż Kyd poszedł w
swych krwawych tragediach , wzbogacając je o elementy makabry i
horroru, Cyril Tourneur. ........Cechuje je dynamiczna
akcja,błyskotliwa wyobraźnia, skrajnie pesymistyczna wizja świata
skontrastowana ze wspaniałymi epizodami satyrycznymi, wreszcie
wspomniane już zamiłowanie do scen makabrycznych. Bohaterowie jego
tragedii mordują się wzajemnie , tworząc galerię trupów
prześcigającą nawet wyjątkowe pod tym względem kroniki
królewskie Shakespearea .W sztuce The Atheists Tragedy (Tragedia
ateisty; 1611) , w której „trup pada gęsto” ,
bohater,wykonując toporem wyrok śmierci , bierze zbyt ostry zamach
i rozbija sobie czaszkę i w czasie gdy wycieka z niej mózg, wyznaje
swe niegodziwości. Tego typu naturalistyczne epizody były typowe
dla tragedii elżbietańskiej. Wypływający z rozbitej czaszki
zwierzęcy mózg , zakupiony u okolicznego rzeźnika, znajdował się
z pewnością w jakimś kawałku jelita lub w pęcherzu zwierzęcym
przymocowanym do głowy aktora pod peruką lub pod kapeluszem.
Odpowiednio uderzony czy naciśnięty , pękał, powodując w
stosownym momencie wylanie się masy mózgowej. Jeśli np. akcja
sztuki przewidywała tortury czy wyłupianie oczu , to ustawiano w
niewidocznym miejscu wiaderko z krwią i zwierzęcymi gałkami
ocznymi , po które aktor sięgał niepostrzeżenie i ukazywał
widowni, wzmagając tym samym realizm sceny. O realizmie ówczesnych
inscenizacji świadczy również incydent z 1587 r., gdy akcja jednej
ze sztuk odgrywanych przez Kompanię Lorda Admirała wymagała
wystrzału z pistoletu. Wystrzelono z bandoletu nabitego prawdziwą
kulą , która najpierw zabiła dziecko na widowni, rykoszetem
zraniła ciężarna kobietę, następnie mężczyznę. „
uff oszczędzę już tych cytatów
.Przestaję się bać filmów typu „Siedem bram piekieł”,
„Lśnienie”,
„Wywiad z wampirem” , „Dziecko
Rosemary” a zwykły Freddy z „Koszmaru ulicy wiązów” jest od
dziś dla mnie jak Bolek albo Lolek. Realizm przedstawień w epoce
elżbietańskiej musiał być przerażający i gdzie tam naszym
strachom prokurowanym przez film lub książkę do strachów realnych
z tamtych przedstawień. Brrrrr
ps. wielkie podziękowanie dla mojego
syna ,że nie pozabierał wszystkich swoich książek z domu
rodzinnego i dzięki temu ojciec czasem może się bać horrorów z
epoki elżbietańskiej a nie horrorów z polskiej polityki
obraz: Sabat czarownic-Goya
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz