Obserwatorzy

czwartek, 9 czerwca 2016

milczenie demoralizuje nr 55 czyli nie o polityce i dla tych , którzy lubią horrory

Nie o polityce i dla tych co lubią horrory






Dla wszystkich fanów horrorów dziś zamiast mojej pisaniny trochę przydługi cytat. Najpierw jednak małe wprowadzenie. Horror nie jest wynalazkiem XVIII czy XIX ani XX wieku. Czy był obecny w starożytności nie wiem chociaż pewnie elementy jakieś były. Zaskoczyło mnie jednak w jaki sposób odbywały się przedstawienia tragedii w elżbietańskiej Anglii ( czasy m.innymi Shakespearea ).
Poniżej cytat o tym z książki „Dzieje kultury Brytyjskiej” autor Wojciech Lipoński .
Uwaga – kto ma problemy z zasypianiem i bujną wyobraźnię niech lepiej nie czyta.

„...Jeszcze dalej niż Kyd poszedł w swych krwawych tragediach , wzbogacając je o elementy makabry i horroru, Cyril Tourneur. ........Cechuje je dynamiczna akcja,błyskotliwa wyobraźnia, skrajnie pesymistyczna wizja świata skontrastowana ze wspaniałymi epizodami satyrycznymi, wreszcie wspomniane już zamiłowanie do scen makabrycznych. Bohaterowie jego tragedii mordują się wzajemnie , tworząc galerię trupów prześcigającą nawet wyjątkowe pod tym względem kroniki królewskie Shakespearea .W sztuce The Atheists Tragedy (Tragedia ateisty; 1611) , w której „trup pada gęsto” , bohater,wykonując toporem wyrok śmierci , bierze zbyt ostry zamach i rozbija sobie czaszkę i w czasie gdy wycieka z niej mózg, wyznaje swe niegodziwości. Tego typu naturalistyczne epizody były typowe dla tragedii elżbietańskiej. Wypływający z rozbitej czaszki zwierzęcy mózg , zakupiony u okolicznego rzeźnika, znajdował się z pewnością w jakimś kawałku jelita lub w pęcherzu zwierzęcym przymocowanym do głowy aktora pod peruką lub pod kapeluszem. Odpowiednio uderzony czy naciśnięty , pękał, powodując w stosownym momencie wylanie się masy mózgowej. Jeśli np. akcja sztuki przewidywała tortury czy wyłupianie oczu , to ustawiano w niewidocznym miejscu wiaderko z krwią i zwierzęcymi gałkami ocznymi , po które aktor sięgał niepostrzeżenie i ukazywał widowni, wzmagając tym samym realizm sceny. O realizmie ówczesnych inscenizacji świadczy również incydent z 1587 r., gdy akcja jednej ze sztuk odgrywanych przez Kompanię Lorda Admirała wymagała wystrzału z pistoletu. Wystrzelono z bandoletu nabitego prawdziwą kulą , która najpierw zabiła dziecko na widowni, rykoszetem zraniła ciężarna kobietę, następnie mężczyznę. „

uff oszczędzę już tych cytatów .Przestaję się bać filmów typu „Siedem bram piekieł”, „Lśnienie”,
„Wywiad z wampirem” , „Dziecko Rosemary” a zwykły Freddy z „Koszmaru ulicy wiązów” jest od dziś dla mnie jak Bolek albo Lolek. Realizm przedstawień w epoce elżbietańskiej musiał być przerażający i gdzie tam naszym strachom prokurowanym przez film lub książkę do strachów realnych z tamtych przedstawień. Brrrrr

ps. wielkie podziękowanie dla mojego syna ,że nie pozabierał wszystkich swoich książek z domu rodzinnego i dzięki temu ojciec czasem może się bać horrorów z epoki elżbietańskiej a nie horrorów z polskiej polityki

obraz: Sabat czarownic-Goya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz