Rejs
Zmęczony lub znudzony ,przyczyny
obojętne , w efekcie niezdolny do żadnych intelektualnych wysiłków
miewam wieczory jak my wszyscy . Stać mnie tylko na jedyny
dopuszczalny w takich chwilach wysiłek – zapping. Zazdroszczę
wtedy ogromnie ludziom na tyle pozbieranym , że potrafią uciec w
lekturę czy muzykę , sport lub inne hobby. Zazdroszczę też
ludziom , którzy świadomie wybrali życie bez TV choć uważam , że
i tak skazani są na media i na wielki erzac telewizji jakim stał
się obecnie internet ze wszystkimi swoimi medialnymi i
społecznościowymi możliwościami . Bezmyślnie zmieniając kanały
i uciekając przed telewizyjną
„ papką” czasem natrafiam na
jakąś perełkę. Dzisiaj trafiłem na Rejs Piwowskiego. Film z 1970
roku , który na pewno wzbudza inne emocje u ludzi młodych niż u
ludzi mojego pokolenia.
Okrzyknięty przez krytykę filmem
kultowym , jest raczej spokojną narracją , właściwie bez fabuły.
Delikatna dwuznaczność wielu scen
wynika z tego ,że film ten musiał przejść PRL-owski audyt i myślę
, że nie dał żadnemu cenzorowi podstaw do kwestionowania treści
filmu. Dziś widać
( a film jest z 1970 r ) jak daleko od
lat stalinizmu i oficjalnego socjalizmu innych tzw. demoludów była
Polska schyłku lat sześćdziesiątych. Pamiętam analogiczne
oddalenie końcówki lat siedemdziesiątych w Polsce od pozostałych
państw realnego socjalizmu. Tak istniał system ale ogólne nastroje
, poczucie wolności pozwoliło przynajmniej młodzieży tamtych lat
na stworzenie
enklaw wolności , wolnej myśli i
ogólnego sprzeciwu wobec otaczającej nas wtedy oficjalnej
propagandy socjalizmu. To niezwykłe poczucie swobody skutkowało
wieloma sytuacjami , które były nie do pomyślenia w ościennych
socjalistycznych krajach. Pamiętam z 1979 roku wycieczkę studentów
z DDR-u , którą gościła moja alma mater i reakcje tych 'biedaków”
na wprost wyrażane
poglądy naszych studentów co myślą
o komunizmie i gdzie go mają. Nie wiem czy oni byli tak mocno
infiltrowani przez swoje Stasi ale przestali uciekać przed tymi
„wichrzycielsko” wyrażanymi opiniami dopiero po sporej dawce
alkoholu. Na marginesie Angela Merkel wychowana i studiująca w DDR
nie miała możliwości nawet na lekki oddech wolności w czasie
studiów , które zapewne ukończyła przed 1980 rokiem. To oddalenie
Polski od innych krajów realnego socjalizmu a szczególnie lata 70
zapoczątkowane wydarzeniami grudniowymi zapowiadały , że idą
zmiany.
W taki tez sposób odczytuje dzisiaj
Rejs. Film ten budzi we mnie dwojakie refleksje.
Pierwsza jest taka , że jeśli dobrze
odczytuję zamierzenia Piwowskiego to Rejs pokazuje jak bardzo jako społeczność dajemy sobą
sterować różnym magikom od socjotechniki. Tu genialna rola Tyma właśnie jako mistrza od sterowania i
intryg . Podejrzewam , że w latach 70 tych była to główna aluzja filmu ale w czasach obecnych to
świetny materiał do przemyśleń o socjotechnice stosowanej w każdym aspekcie życia : polityce
.religii ,życiu społecznym i gdzie jeszcze byście nie chcieli.
Szczególnie dobrze widać takie
zjawiska w momentach przełomów i zawirowań politycznych gdzie
poklask społeczny zyskują wiecowi krzykacze a rozum i świadomość
odbiorców pozostaje uśpiony. Nie będę przytaczał nawet
przykładów , jak spojrzy się samokrytycznie na swoje poglądy ze
spokojem , który daje perspektywa czasu to chyba każdy w części
przyzna jak były one kształtowane przez magię socjotechniki a nie
przez rozum . To właśnie ten film pokazuje jak w dobrej wierze i
w swojej naiwności można zrobić wiele rzeczy złych i bez sensu
kierując się emocjami i stadnym postępowaniem. Dla mnie ten film
jest tez wskazówką , żeby zawsze zastanowić się czy aby
ludzie ,którzy maja inne zdanie niż ja i może nawet są w
mniejszości kierują się rozumem i czy ja nie uległem jakiejś
manipulacji i alogicznemu wpływowi.
Druga refleksja jest może bardziej
przyziemna. Ten film dopuszczony do emisji w początku lat
siedemdziesiątych pewnie „ wylądowałby „ na półce w każdym
innym momencie historii
PRL-u .Wtedy cenzura mogła być mniej
uważna bo władza miała wiele innych zajęć związanych z
wydarzeniami grudniowymi. Dlatego kolejne absurdalne scenki z życia
społeczności stateczku
sterowanej przez genialnego KO-wca Tyma
przypominają bal na Titanicu – brak tylko finałowej góry lodowej
, choć widz przeczuwa ,że to zakończenie filmu bez właściwego
finału w rzeczywistości oznacza katastrofę. I tylko jeszcze jedno
– dla mnie najlepsza scena filmu stylizowany konkurs –
teleturniej pokazujący zupełnie nie rozumiejących treści pytań
uczestników
i równie absurdalne odpowiedzi i
interpretacje jury – po prostu wisienka na torcie.
I skąd ten Piwowski wiedział wtedy (
a chyba socjalistyczna TV nie robiła żadnych badań o tym) ,
że tylko co trzeci Polak rozumie najprostszy tekst wygłaszany w TV i w radiu a co drugi tekst pisany?
że tylko co trzeci Polak rozumie najprostszy tekst wygłaszany w TV i w radiu a co drugi tekst pisany?