Obserwatorzy

poniedziałek, 29 lutego 2016

milczenie demoralizuje nr 14 czyli Rejs

Rejs


Zmęczony lub znudzony ,przyczyny obojętne , w efekcie niezdolny do żadnych intelektualnych wysiłków miewam wieczory jak my wszyscy . Stać mnie tylko na jedyny dopuszczalny w takich chwilach wysiłek – zapping. Zazdroszczę wtedy ogromnie ludziom na tyle pozbieranym , że potrafią uciec w lekturę czy muzykę , sport lub inne hobby. Zazdroszczę też ludziom , którzy świadomie wybrali życie bez TV choć uważam , że i tak skazani są na media i na wielki erzac telewizji jakim stał się obecnie internet ze wszystkimi swoimi medialnymi i społecznościowymi możliwościami . Bezmyślnie zmieniając kanały i uciekając przed telewizyjną
„ papką” czasem natrafiam na jakąś perełkę. Dzisiaj trafiłem na Rejs Piwowskiego. Film z 1970 roku , który na pewno wzbudza inne emocje u ludzi młodych niż u ludzi mojego pokolenia.
Okrzyknięty przez krytykę filmem kultowym , jest raczej spokojną narracją , właściwie bez fabuły.
Delikatna dwuznaczność wielu scen wynika z tego ,że film ten musiał przejść PRL-owski audyt i myślę , że nie dał żadnemu cenzorowi podstaw do kwestionowania treści filmu. Dziś widać
( a film jest z 1970 r ) jak daleko od lat stalinizmu i oficjalnego socjalizmu innych tzw. demoludów była Polska schyłku lat sześćdziesiątych. Pamiętam analogiczne oddalenie końcówki lat siedemdziesiątych w Polsce od pozostałych państw realnego socjalizmu. Tak istniał system ale ogólne nastroje , poczucie wolności pozwoliło przynajmniej młodzieży tamtych lat na stworzenie
enklaw wolności , wolnej myśli i ogólnego sprzeciwu wobec otaczającej nas wtedy oficjalnej propagandy socjalizmu. To niezwykłe poczucie swobody skutkowało wieloma sytuacjami , które były nie do pomyślenia w ościennych socjalistycznych krajach. Pamiętam z 1979 roku wycieczkę studentów z DDR-u , którą gościła moja alma mater i reakcje tych 'biedaków” na wprost wyrażane
poglądy naszych studentów co myślą o komunizmie i gdzie go mają. Nie wiem czy oni byli tak mocno infiltrowani przez swoje Stasi ale przestali uciekać przed tymi „wichrzycielsko” wyrażanymi opiniami dopiero po sporej dawce alkoholu. Na marginesie Angela Merkel wychowana i studiująca w DDR nie miała możliwości nawet na lekki oddech wolności w czasie studiów , które zapewne ukończyła przed 1980 rokiem. To oddalenie Polski od innych krajów realnego socjalizmu a szczególnie lata 70 zapoczątkowane wydarzeniami grudniowymi zapowiadały , że idą zmiany.
W taki tez sposób odczytuje dzisiaj Rejs. Film ten budzi we mnie dwojakie refleksje.
Pierwsza jest taka , że jeśli dobrze odczytuję zamierzenia Piwowskiego to Rejs pokazuje jak bardzo jako społeczność dajemy sobą sterować różnym magikom od socjotechniki. Tu genialna rola Tyma właśnie jako mistrza od sterowania i intryg . Podejrzewam , że w latach 70 tych była to główna aluzja filmu ale w czasach obecnych to świetny materiał do przemyśleń o socjotechnice stosowanej w każdym aspekcie życia : polityce .religii ,życiu społecznym i gdzie jeszcze byście nie chcieli.
Szczególnie dobrze widać takie zjawiska w momentach przełomów i zawirowań politycznych gdzie poklask społeczny zyskują wiecowi krzykacze a rozum i świadomość odbiorców pozostaje uśpiony. Nie będę przytaczał nawet przykładów , jak spojrzy się samokrytycznie na swoje poglądy ze spokojem , który daje perspektywa czasu to chyba każdy w części przyzna jak były one kształtowane przez magię socjotechniki a nie przez rozum . To właśnie ten film pokazuje jak w dobrej wierze i w swojej naiwności można zrobić wiele rzeczy złych i bez sensu kierując się emocjami i stadnym postępowaniem. Dla mnie ten film jest tez wskazówką , żeby zawsze zastanowić się czy aby ludzie ,którzy maja inne zdanie niż ja i może nawet są w mniejszości kierują się rozumem i czy ja nie uległem jakiejś manipulacji i alogicznemu wpływowi.
Druga refleksja jest może bardziej przyziemna. Ten film dopuszczony do emisji w początku lat siedemdziesiątych pewnie „ wylądowałby „ na półce w każdym innym momencie historii
PRL-u .Wtedy cenzura mogła być mniej uważna bo władza miała wiele innych zajęć związanych z wydarzeniami grudniowymi. Dlatego kolejne absurdalne scenki z życia społeczności stateczku
sterowanej przez genialnego KO-wca Tyma przypominają bal na Titanicu – brak tylko finałowej góry lodowej , choć widz przeczuwa ,że to zakończenie filmu bez właściwego finału w rzeczywistości oznacza katastrofę. I tylko jeszcze jedno – dla mnie najlepsza scena filmu stylizowany konkurs – teleturniej pokazujący zupełnie nie rozumiejących treści pytań uczestników
i równie absurdalne odpowiedzi i interpretacje jury – po prostu wisienka na torcie.
I skąd ten Piwowski wiedział wtedy ( a chyba socjalistyczna TV nie robiła żadnych badań o tym) ,
że tylko co trzeci Polak rozumie najprostszy tekst wygłaszany w TV i w radiu a co drugi tekst pisany?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz