Obserwatorzy

poniedziałek, 30 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 52 czyli jeszcze raz o tym czego chce KOD

Jeszcze raz o tym czego chce KOD





Mam poważne obawy czy KOD w swoim obecnym kształcie nie ulegnie marginalizacji. Jeśli KOD
pragnie pozostać stowarzyszeniem z funkcjami obserwacyjno-kontrolnymi , nawet gdyby dołożyć do tego przyszłe działania w formie inicjatyw ustawodawczych lub działań inicjujących referenda
to będzie wcześniej czy później margines aktywności politycznej. Dodatkowo takie działania mogą przypominać sterowanie z tylnego fotela, podobnie jak to robi obecnie Kaczyński. Rozumiem , że KOD jest grupą ludzi , którzy pragną pozytywnych zmian w naszym kraju , trudno jednak pozostać tylko grupą wpływu bez podjęcia odpowiedzialności za proponowane zmiany. Odpowiedzialność za zmiany w naszym ustroju może w pełni wziąć na siebie tylko partia polityczna , która podda się weryfikacji wyborców. Inaczej przyszłość KOD-u ograniczy się do wskazywania tego co złe i ciągłym szukaniu sojuszników , którzy mogliby doprowadzić  do realnych zmian. Jeśli wiemy co chcemy zmieniać i dlaczego, powinniśmy też wiedzieć jak to zrobić. Po ustaniu konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego KOD może okazać się dla każdej opozycji partnerem niewygodnym i wręcz niepotrzebnym. Oczywiście jeśli PiS w dalszym ciągu będzie pełnił rolę siły sprawczej ponownych wielkich konfliktów społecznych to rola KOD-u dalej będzie ogromna. Ale czy chodzi tylko o to? Przecież rządy PiS-u dobiegną końca wcześniej czy później a w tym momencie KOD bez struktur politycznych , bez ludzi przygotowanych do uczestnictwa w wyborach , bez programu pozostanie tworem podobnym do resztek działaczy byłej Unii Wolności , którzy przespali czas zmian. Głos Frasyniuka i podobnych działaczy jest od wielu lat bardzo ważny ale czy powoduje on oczekiwane zmiany? Śmiem wątpić bo głos ten słyszalny jest tylko dla obserwatorów życia politycznego bez praktycznego wpływu na realną politykę. Mam nadzieje ,że ruch który zainicjował Mateusz Kijowski nie przerósł swoich twórców. Obecne działania niestety świadczą o tym ,że nie są to działania ze scenariuszem na lata tylko raczej działania doraźne przypominające gaszenie aktualnego pożaru. To oczywiście cenne ale inicjatorzy KOD-u muszą myśleć o tym jak nie zmarnować ogromnego entuzjazmu i zaangażowania ludzi . Do tego potrzebne są struktury, wyraźny program wypracowany demokratycznie , dyskusja wewnątrz KOD-u nt. przyszłości i wreszcie podjęcie decyzji o realizacji tego programu na kongresie czy zjeździe ale w sposób demokratyczny tak żeby to szeregowi członkowie KOD-u podjęli decyzje jaką drogę wybierają.
Tak to jest ,że inicjatorzy i twórcy każdego ruchu powinni poddać swoje koncepcje pod osąd „szarych” działaczy. Istnieje też oczywiście inna droga polegająca na wyraźnym sprecyzowaniu przez grupę inicjatorów przyszłych zamierzeń i deklaracji -oto droga którą uważamy za słuszna - kto z nami zapraszamy. Trzeba to jednak wyraźnie dookreślić czy KOD pozostawi wybór demokratycznym procedurom czy będzie polegał na programie opracowanym w ciszy gabinetów.Moim zdaniem najbardziej słuszną drogą jest przekształcenie się w partię polityczną o charakterze demokratycznym i europejskim z programem wypracowanym i zweryfikowanym w demokratycznych wyborach wewnątrz struktury. W każdym innym przypadku zagrożenie marginalizacją jest olbrzymie a KOD skazuje się na obecność tylko jako przeciwwaga dla działań PiS-u. Bardzo bym chciał ,żeby KOD zapisał się w historii Polski jako odpowiedzialna siła sprawcza a nie szara eminencja wpływu. Inna droga to pozostawienie inicjatywy do koniecznych zmian istniejącej opozycji . Niestety miałkie działania , brak programu i chęć rządzenia dla rządzenia ludzi obecnych w dzisiejszej opozycji widoczna jest gołym okiem. Czy na pewno wierzymy ,że te zgrane karty są w stanie zmienić cokolwiek i na pewno tego chcemy?


obraz: Henri-Paul Motte - Richelieu przygląda się oblężeniu La Rochelle

niedziela, 29 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 51 czyli Rokita- krok w tył

Rokita – krok w tył




Od czasu do czasu obserwuję komentarze i analizy polityczne Jana Maria Rokity. Ten wnikliwy komentator ogłosił ostatnio tezę , że w Polsce oraz w innych krajach Europy potrzebny jest „krok w tył” w sprawie integracji europejskiej. Nie uzasadnił tego twierdzenia zbyt szczegółowo poza ogólnikami , że nastrój w krajach Europy sprzyja obecnie bardziej prawicy , która podobno preferuje suwerenność a nie procesy integracyjne. Dodatkowym argumentem miała być też specyficzna sytuacja w Polsce oraz imigracyjne problemy Europy. Rokita nie określił jaki miałby być konkretnie ten krok w tył, więc nie wiemy czy chodziło mu raczej o wyhamowanie presji na integrację czy wręcz o cofnięcie już rozpoczętych traktatowo procesów. Dobrze by było gdyby taki komentarz polityczny był dookreślony, nie tylko założeniem ale i tezą , która wyjaśniłaby nam „co autor miał na myśli”. Rokicie prawdopodobnie chodziło o to ,że Unia Europejska powinna wziąć na wstrzymanie z egzekwowaniem praw traktatowych bo presja  odśrodkowa w Europie jest obecnie bardzo wysoka. Jeśli rzeczywiście Rokicie o to chodziło to dość trudno zgodzić się z taką myślą. Rzeczywiście presja odśrodkowa jest bardzo silna ale gdyby spowodowała ona uśpienie Unii to Europa zachowałby się dokładnie jak Chamberlain po oddaniu Czech Hitlerowi, wymachujący na lotnisku w Londynie haniebnym traktatem monachijskim i wykrzykujący „przywiozłem wam pokój”. Unia Europejska nie może i nie powinna udawać ,ze zawiesza traktaty i że jest tworem , który nie zauważa łamania prawa. Unia może zwolnić procesy integracyjne tylko w takim sensie ,że powstrzyma się na jakiś czas od kreacji nowego prawa bardziej integrującego ale w żadnym wypadku nie powinna zaprzestać wykonywania dotychczasowych funkcji. Procesy odśrodkowe w Europie poza Wielką Brytanią na razie są procesami powierzchownymi. Być może gdyby doszło do Brexitu a Unia mimo to przetrwała w bardzo szybkim czasie doszło by do procesu odwrotnego tj. ponownego wejścia Wielkiej Brytanii. Nawet gdyby potencjalny Brexit zakończył się na trwałe postaniem GBR poza Unią mogłoby to stanowić wystarczająca „nauczkę” dla innych państw . Moim zdaniem politycy brytyjscy mają dobrą orientację jak gigantyczne straty przyniesie Brexit i to nie tylko w wymiarze gospodarczym ale również w postaci niemieckiej dominacji w Europie.
Inne ruchy odśrodkowe i eurosceptyczne w Europie to gracze polityczni w poszczególnych krajach wykorzystujący ksenofobiczne nastroje dla wewnętrznych roszad . Z reguły tendencje odśrodkowe dotyczą konkretnych stosunkowo drobnych problemów , łatwych do rozwiązania . Procesy te mogły by ulec nasileniu tylko w wypadku udanego Brexitu. Problemy imigracyjne w Europie niewątpliwie zwiększają falę nacjonalizmu i ksenofobii ale moim zdaniem zjawisko to dotyczy głównie imigracji z państw arabskich oraz Północnej Afryki. Zachód Europy zaczyna już przywykać do obecności Polaków jako w miarę dobrze wykwalifikowanej siły roboczej a problemy jakie sprawia tym społeczeństwom nasza obecność są marginalne w stosunku  do korzyści dla tych państw wynikających z fizycznej obecności młodego żywiołu polskiego. Światli politycy starej Europy już dawno to rozumieją i nie ma mowy o cofnięciu praw pobytu i pracy dla obywateli Polski – prowadzona jest tylko kampania medialna i prawna , której celem jest ograniczenie praw socjalnych dla obywateli Unii nadmiernie z nich korzystających. I trzeci argument Rokity na rzecz spowolnienia procesów integracyjnych – specyficzna sytuacja w Polsce. Ten argument moim zdaniem jest zupełnie nietrafiony. Polska ma bardzo małą grupę przeciwników integracji z Unią za to bardzo krzykliwych. Ponad 80 % poparcie dla naszej przynależności do Unii wyraźnie pokazuje jaka jest świadomość zbiorowa społeczeństwa polskiego i jak Polacy widzą swoje miejsce w świecie i jak rozumieją bezpieczeństwo w konfrontacji z obecną polityką Rosji.Ta presja jest tak wyraźna , jasna i zdecydowana ,że spowodowała równie jasną deklarację Kaczyńskiego. Bez złudzeń deklaracja Kaczyńskiego nie wynika z miłości jego ugrupowania do Europy , boję się ,że nie wynika nawet ze zrozumienia podstawowych faktów dotyczących naszej gospodarki i bezpieczeństwa. Kaczyński raczej z zaskoczeniem przyjmuje poglądy Polaków , podejrzewam nawet ,że zrobi wiele wraz ze swoja partią aby pokazać Polakom jakie negatywy i ograniczenie suwerenności przynosi nam Unia. Ale póki co aby nie stracić wielkiej części elektoratu trzeba jasno się deklarować za Unią a po cichu robić swoje , w nadziei że przyjdzie moment kiedy całą tą europejska zgniliznę będzie można porzucić. Temu służy dwoistość polityki PiS z jednej strony polegająca na deklaracji proeuropejskości a z drugie strony na obecności Pawłowicz czy antyeuropejskiej pyskówce premier Szydło. Z takich też powodów teza o kroku w tył wydaje się fałszywa i szkodliwa i aż nie chce się wierzyć ,że Rokita proponuje nam politykę znaną z radzieckiej piosenki , którą dla żartu zacytuję poniżej w wersji fonetycznej ( obawiam się bowiem ,że napisana cyrylicą może być nieczytelna dla większości czytelników ) :
„eto szkoła szkoła balet tańca nam gawariat
dwa szaga na lewo szag wpieriod i dwa nazad”
cytat może być niedokładny a o ile pamiętam tytuł był Szkoła Salomona Franca.
No cóż na cytat wypada odpowiedzieć cytatem też stalinowskim mimo ,że po hiszpańsku i też żartem:
„no pasaran”



środa, 25 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 50 czyli student chemii

Student chemii




Dzisiejsze wiadomości rozpoczynają się od informacji ,że policja zatrzymała polskiego bombera – 23 letniego studenta chemii z Wrocławia. Etykieta jaką prasa nadała temu kretynowi jest oczywiście mocno przesadzona jak chodzi o rezultaty próby zamachu. Nazwa ta jest już niestety adekwatna do zamiarów bandyty , który wypełnił stalowy duży garnek gwoździami i oraz jakimś materiałem detonującym i pozostawił go w autobusie. Gdyby ów student ( choć w jego wypadku wolę używać nazwy bandyta ) miał wiedzę przeciętnego studenta wydziału chemicznego z moich czasów to taki garnek niestety eksplodowałby z całą siła i straty w ludziach byłyby ogromne. To,  że nie doszło do skutecznej eksplozji zawdzięczamy albo niewiedzy bandziora albo bylejakości wykonania. Niestety również dzisiaj dowiadujemy się o próbie podłożenia ładunków wybuchowych? ( pytajnik ponieważ z informacji agencyjnych wynika ,że były to pojemniki z płynem łatwopalnym zaopatrzonym w lonty ) pod 2 radiowozy w Warszawie . Z opisu tych sytuacji wynika kilka wniosków . Pierwszy z nich potwierdza moją tezę sformułowaną już wcześniej , że obecne kształcenie młodych ludzi bardzo kuleje. Nie chcę być jak dziadek , który opowiada ,że panie tam przed wojną było wszystko lepsze ale jako były student specjalizacji chemicznej dobrze pamiętam , że wyprodukowanie prostej substancji powodującej eksplozje nie wymaga nawet specjalnego zaplecza laboratoryjnego. Na tym może zakończę wątek związany z wiedzą chemiczną oraz z obecna słabością kształcenia i wszechobecną bylejakością. Drugi wniosek sprokurował nadęty jak balon minister spraw wewnętrznych p. Błaszczak , który na kanwie aresztowania studenta bandyty zapewniał Polaków w jakim to żyjemy bezpiecznym kraju skoro policja aresztowała już po 3 dniach owego nieszczęśnika. Ciekawe co miałby do powiedzenia na ten temat nadęty minister Błaszczak gdyby nie daj Bóg ta próba zamachu była skuteczna z ofiarami wśród ludzi. Co powiedziałby o pracy operacyjnej policji , o zabezpieczeniu , szkoleniu ludzi itp. tym bardziej , że kierowca autobusu nagrodzony listem pochwalnym przez premier Szydło zachował się zupełnie nieprofesjonalnie i wbrew wszelkim szkoleniom wynosząc pozostawiony ładunek na ulice,  zamiast spowodować natychmiastowe opuszczenie autobusu przez pasażerów. I nie czepiam się kierowcy ale ludzi którzy go szkolili w zakresie czynności związanych z potencjalnymi zamachami. Drugi komunikat tym razem bezpośrednio od policji dotyczący próby wysadzenia a raczej tak naprawdę podpalenia radiowozów był bardziej wyważony i podawał tylko ,że sprawców złapano „na gorącym uczynku” dzięki pracy operacyjnej policji. Obawiam się niestety ,że to kolejne kłamstwo które ma nas zapewnić jak bardzo jesteśmy bezpieczni. Kłamstwo bo jak nazwać próbę podpalenia przy pomocy lontów zamocowanych do prawdopodobnie butelek z benzyną enigmatycznie nazwanych przez policje płynem łatwopalnym? Policja nazywa to bombami , no cóż może to są bomby – nie znam się ale intuicja podpowiada mi, że rodacy nazwali by to inaczej. A drugie może nie kłamstwo ale naciąganie faktów – kiedy policja mówi o wytężonej pracy operacyjnej w środowisku anarchistów to obawiam się ,że ma na myśli donos , który otrzymała. W takiej bandyckiej próbie zamachu na radiowozy to dobrze ,że znalazł się ktoś odważny kto poinformował policję ale żeby zaraz to nazywać pracą operacyjną? Przerost formy nad treścią bo zabrzmiało jakby jakiś agent , nieomalże rodzimy Bond , rozpracowywał gang terrorystów latami. Skąd bierze się w ludziach taka bufonada i chęć wywindowania swoich skądinąd niewątpliwych sukcesów z poziomu przeciętności na niebotyczne wyżyny? Czyżby chodziło o to ,że tak naprawdę minister Błaszczak zupełnie nie ma powodów do dumy więc jakoś musi dbać o swój wizerunek? To sorry nie chcę bo propagandę sukcesu już widziałem za Gierka. Czy może raczej chodzi o to żeby podkreślić ,że stan bezpieczeństwa jest bardzo wysoki szczególnie przed zbliżającym się szczytem NATO w Warszawie i Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie? Ale ten stan bezpieczeństwa skrytykowała nawet komisja rządu PiS-u ! sic! Pierwszy wypadek w historii tej formacji kiedy uznała ,że coś czego są autorami nie wyszło zbyt dobrze. Oby w czasie tych 2 wydarzeń nic się w Polsce nie stało, obyśmy nie mieli mody na domowe bomby robione w piwnicach , obyśmy nie zaznali importu prawdziwego terroryzmu, na który podobno min. Błaszczak też jest dobrze przygotowany. Nie za dużo tych oby? Mam poważne wątpliwości nt. naszego prawdziwego bezpieczeństwa i obawy ,że pierwsze poważne wydarzenie terrorystyczne obnaży bezradność naszych służb.Obym się mylił.

obraz : The Alchemist Discovering Phosphorus - Joseph Wright of Derby

wtorek, 24 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 49 czyli multikulti

Multikulti








































Wszystko co ostatnio można przeczytać o polityce multikulti ma jednoznaczny negatywny charakter. Nie z przekory ale raczej z doświadczenia mojego życia wynika , że często poglądy reprezentowane przez ogół , poglądy akceptowane na zasadzie stadnej nie mają wielu wspólnych cech z rozumem i rozsądkiem. Stąd przemyślenia czy rzeczywiście krytyka wszystkiego co wiąże się z multikulti jest w 100% słuszna i czy takie poglądy nie wymagają chwili refleksji. Powszechna w Europie i na kontynencie północnoamerykańskim poprawność polityczna przyczynia się do negacji multikulturowości prowadząc do absurdów nadmiernej „ochrony” ludzi i grup innych ras poza dominującą rasą białą. Oczywiste jest , że w stosunkach między rasami musi panować równość wobec wszelkich praw. Ale równość nie oznacza ani dyskryminacji ani nadmiernej ochrony. To fakt ,że szczególnie Europa ma za sobą wielkie grzechy wobec społeczności innych ras i dzisiaj stara się „nadrobić” stare grzechy z nawiązką ale tez fakt ,że do dzisiaj nie brakuje rasizmu i poniżania ludzi z powodu ich pochodzenia. Czy ilość emigrantów różnych ras , wierzeń i kultur coraz powszechniej obecnych w Europie , USA i Kanadzie czy Australii sprzyja budowaniu braterskich więzi czy raczej powoduje nasilanie konfliktów i powinniśmy się od tych „innych” separować? Nie ma dobrej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Problem nie leży tylko we wzajemnej akceptacji i zachowaniach rasistowskich ( coraz częściej obopólnych ). Głównym problemem jest czas trwania zmian oraz zamożność lub raczej jej brak .Zamożność ta dotyczy obecnie wszystkich ludzi różnych ras i wierzeń łącznie z rosnąca warstwą białej biedoty. Czasy kiedy dominująca rolę pełnili osobnicy -posłużę się anglosaskim skrótem WASP to już raczej historia niż współczesność. Obecnie moim zdaniem dobrze współżyją ze sobą ludzie , których zamożność można określić jako warstwę średnią ale co najmniej w drugim lub trzecim pokoleniu zamieszkującym dany kraj bez względu na swoją rasę i kulturę lub ludzie dobrze wykształceni. Największym polem konfliktu rasowego i kulturowego jest biedota ( dawniej często określana jako lumpenproletariat ) , niewykształcona ,zaściankowa i dotyczy to w równej mierze Arabów zalewających Europę, Turków w RFN-ie , Meksykanów w USA,  lumpenproletariatu polskiego w Europie i USA czy w końcu lumpenproletariatu ukraińskiego w Polsce i innych krajach Europy. Ta biedota skonfrontowana z rodzimym lumpenproletariatem krajów swojego pobytu kumuluje falę wzajemnej nienawiści i uprzedzeń a w konsekwencji pozwala na rozwój ruchów ekstremistycznych po obu stronach. Oczywiście to wszystko dodatkowo nakłada się na nieopisane powyżej elementy jednostkowe dodatkowo wzmagające „ideologicznie” takie konflikty. Dobrym choć skrajnym przykładem nie pasującym do obrazu „niewykształconych prostaczków” ale świetnie wykorzystujących i czujących nastroje takich grup jest postać dobrze wykształconego Osamy bin Ladena. Ludzi jak on stosunkowo dobrze wykształconych gotowych w imię swoich zbrodniczych idei wykorzystać nastroje biedoty niestety nie brakuje. Ale jest dla mnie prawie pewne ,że dzieci lub wnuki takich zarażonych złą ideologia osób po prawidłowej asymilacji ze społecznościami zachodu nie mogą stanowić zagrożeń. Chyba jedynie dwa kraje na świecie mogą pochwalić się sukcesami w polityce imigracyjnej tj. Kanada i Australia bo mimo ilości przyjętych imigrantów i szybkości tego procesu nie spowodowało to większych konfliktów i napięć w tych wielkich krajach Polityka multikulti przyniosła wiele niekorzystnych faktów ale być może na drugiej szali leżą wielkie atuty , w konsekwencji których nastąpi odmłodnienie społeczeństw , większa ich żywotność, wzrost wzajemnej tolerancji i szacunku. Jak wszystkie zjawiska społeczne jest to proces i to jeden z bardziej długotrwałych. Efektów nie można spodziewać się za rok czy 10 lat. Być może proces ten przyniesie realne korzyści naszym prawnukom lub wnukom. Oby tak szybko. Oby bo nawet kraje , które powołują się na swoją wielowiekową tradycje tolerancji jak Polska nie są wolne od rasizmu i uprzedzeń. To z takich powodów zginęło nie tak dawno w Europie tysiące byłych obywateli Jugosławii , w taki sposób podsycane są konflikty prawosławno-katolickie widoczne szczególnie dobrze na Ukrainie , czy konflikty protestancko-katolickie (sic! w dalszym ciągu Irlandia ) , czy obecnie konflikty imigracyjne. Wiele w tym winy państw Europy , dla których proces imigracji to pewnego rodzaju hop-siup i gotowe. Nie robi się właściwie nic aby prawidłowo asymilować ludzi , nie ma żadnej polityki , która miałaby służyć zmniejszaniu konfliktów etnicznych i wyznaniowych. Nie znaczy to jednak ,ze nie należy nic robić. Cienie krematoriów w Europie są jeszcze wyraźne.

obraz :  Anna Bilińska _Murzynka


sobota, 21 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 48 czyli błędne koło demokracji

Błędne koło demokracji





Kiedyś już we wcześniejszych postach pisałem o demokracji. Wszyscy z lekcji historii czy wychowania obywatelskiego pamiętamy ,że demokracja ma różne formy i rodzaje . Polska aspiruje do tego by jej miejsce było w świecie , w którym ustrojem jest demokracja parlamentarna. Nota bene demokracja parlamentarna ma tez różne oblicza i różnie rozłożone akcenty trójpodziału władzy. Wszystkie demokracje parlamentarne , które podziwiamy i chcemy naśladować oparte są również o trójpodział władzy. W państwach gdzie są „w miarę uczciwe” wybory do parlamentu ale brak trójpodziału lub jest on zachwiany nie można mówić o demokracji parlamentarnej. Jest to raczej ustrój pseudodemokratyczny z dodatkiem przymiotnika określającego jego specyfikę. Skrajnym przykładem takiej „zachwianej” demokracji jest demokracja putinowska czy rosyjska. Niby są wybory do parlamentu i niby są sądy ale podległe władzy ustawodawczej. Z naszego punktu widzenia taki ustrój pozoruje tylko demokrację i służy władzy próbując uspokajać i usypiać swoja opinię publiczną w poczuciu ,że spełnia atrybuty demokracji. Wyborcy popierający taką władze , którą najdelikatniej można nazwać autorytarną , są w pełni przekonani ,że żyją w państwie wolnym i demokratycznym a przeciwnicy tej władzy podlegają presji okoliczności wywoływanych przez autokratę , które nie pozwalają im zaistnieć w oficjalnej opinii publicznej. Oczywiście takiemu ustrojowi daleko do dyktatury np. w stylu stalinowskim tak samo jak daleko mu do demokracji. Moim zdaniem tego typu model sprawowania władzy funkcjonuje w państwach,  które nie dorosły w sensie świadomości swoich obywateli do ustroju demokratycznego. Gdyby było bowiem odwrotnie społeczeństwa takich państw doprowadziłby do zmiany albo w formie pokojowej albo w formie rewolucji. Świadkami takiego procesu jesteśmy od wielu już lat na Ukrainie gdzie proces zmiany ustroju na demokratyczny jest w fazie rewolucyjnej . Od pewnego czasu zaczynam obawiać się , że zmiany które dokonują społeczeństwa przechodząc na system demokracji parlamentarnej nie są trwałe i że to jest też proces z z wieloma zmiennymi. Aby lepiej zrozumieć posłużę się przykładem państw arabskich , których społeczeństwa nie znajdują się nawet w fazie przygotowawczej do demokracji parlamentarnej i gdzie niestety USA wspólnie z Zachodnią Europą usiłowały implementować na siłę ten ustrój. Skutki tego były zawsze opłakane. Dzisiaj okazuje się , że być może podobny proces oczywiście na dużo mniejszą skalę czeka państwa bloku postsowieckiego. Szczególnie dobrze widać to na Węgrzech i w Polsce. Sowiecka indoktrynacja tak zmieniła mentalność części społeczeństw ,że nie akceptują oni osiągnięć świata demokratycznego w całości. Część elektoratu Polski i Węgier ( mam niestety wrażenie ,że zjawisko to może się rozszerzyć na inne byłe demoludy ) akceptuje tylko wybrane składniki demokracji i pragnie zachowania wpływów na orzecznictwo sądowe odmawiając sądom prerogatyw trzeciej władzy. Zachowanie takie wynika z głębokiego przekonania tych ludzi , że pełna demokracja w wydaniu zachodnim tożsama jest z bałaganem lub niesprawiedliwością oraz z rażącymi nierównościami społecznymi. Gdyby nawet była to prawdziwa diagnoza to mówi ona tylko o tym ,że ten system jest niedoskonały . Zmian niedoskonałości systemu nie można dokonywać przez „ręczne” sterowanie sądami i prokuraturą. Są tylko dwa kierunki , w których można modyfikować i ulepszać istniejący system. Pierwszy to zmiany ustrojowe zaakceptowane przez cały, podkreślam CAŁY naród dopuszczalnymi przez prawo sposobami . Drugi kierunek to praca oświatowa prowadząca w rezultacie do ulepszeń i modyfikacji  jak drogą pierwszą. Wszystkie inne próby zmian to droga na skróty , której nie można motywować szybkością zmian lub wyimaginowanymi potrzebami społecznymi. Taka droga na skróty , która ma skorygować istniejący system jeśli jest konsekwentna musi doprowadzić do niepokojów społecznych. W tym sensie jesteśmy teraz w fazie kontrrewolucji demokratycznej , która potrwa nie wiadomo jak długo. Demokracja w Polsce zatacza zaczarowany krąg. Od demokracji szlacheckiej , przez demokrację II Rzeczpospolitej oraz demokrację III Rzeczpospolitej do demokracji Kaczyńskiego. Na szczęście ta ostatnia faza demokracji to tylko nieprzyjemna czkawka , która przejdzie.

obraz : Jacek Malczewski -Błędne koło

wtorek, 17 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 47 czyli rating

Rating






Bieda umysłowa niektórych polityków powala z nóg. Przepraszam w pierwszym zdaniu określenie polityk brzmi jak komplement a bardziej odpowiednie byłoby politykier. Trudno się dziwić tej biedzie umysłowej bo jeśli od lat funkcjonuje się biernie i czynnie w aparacie propagandy trudno o nawet szczątkowy obiektywizm. Dodatkowo do czynnej polityki trafiają ludzie ze skazą ideologiczną na umyśle a brak w niej społeczników. Stosunek polityków do ostatniego ratingu Polski jest więc skażony propagandą i najczęściej strona rządowa tłumaczy ratingi jako niewiarygodne lub jako spisek kapitału przeciwko naszemu krajowi. Stosunek opozycji do ratingu też jest daleki od obiektywizmu i buduje narrację jak to cały świat postrzega nas jako uosobienie ciemnogrodu i antyliberalizmu. Choćby ten ostatni pogląd był obiektywnie prawdziwy to postrzeganie Polski przez pryzmat heliocentryzmu czyli operowanie stwierdzeniami że cały świat lub cała Europa na nas patrzy  jest śmieszne samo w sobie. Świat jak zawsze ma dużo innych problemów a wydarzenia w naszym kraju stanowią margines polityki światowej i dobrze byłoby wreszcie wyleczyć się z tego polonocentryzmu. Tłumaczenie negatywnych wyników ratingów przez polityków PiS świadczy już nie tylko o propagandowym sposobie wyjaśniania wszystkiego ale i o zupełnym braku wiedzy. Agencje ratingowe nie działają na zlecenie jakichś bliżej niesprecyzowanych grup interesów .Agencje te powstały jako odpowiedź na zapotrzebowanie amerykańskiego rynku inwestorów ( w pierwszej kolejności inwestorów z USA potem z całego świata ). Inwestorom wobec mnogości instrumentów finansowych na świecie , mnogości firm , obligacji , papierów dłużnych ,akcji itp. bardzo był potrzebny bezstronny rating firm ,korporacji i krajów w celu obiektywnej oceny tychże. Dane do ratingów pobierane są z oficjalnie dostępnych źródeł i dokonywana jest ocena prowadzona przez wyspecjalizowanych fachowców. Czy ratingi są zawsze trafne i potrafią przewidywać prawidłowo zdarzenia przyszłe? Są o tyle trafne , że oceniają prawdopodobieństwo zdarzeń na podstawie DOSTĘPNYCH informacji. Dlatego m. innymi żadna agencja ratingowa nie przewidziała ani nie obniżyła np. ocen banku Lehman Brothers bo bank ten ukrywał prawdziwe informacje o swoich operacjach. Agencje ratingowe nie są świętoszkami ale jako firmy prywatne działające na światowym rynku finansowym muszą bardzo dbać o wiarygodność swoich ocen a posądzanie ich o działania , które mają spowodować określoną sytuację Polski oczywiście po to aby osiągnąć jakieś określone cele polityczne ( w domyśle przewrót i powrót do władzy PO ) to już czysta teoria spiskowa rodem z głowy autora teorii zamachu w Smoleńsku. Taką teoria można przekonać oczywiście ciemny lud , który nie pojęcia nawet na temat podstawowych operacji finansowych a konto w banku traktuje jako dopust boży bo lepsza skarpeta. Na całą sytuację z ratingiem nakładają się jeszcze obrzydliwe insynuacje ,że oto opozycja jest zawiedziona bo oczekiwała na obniżenie ratingu a nie tylko na określenie perspektywy. Takie obrzydliwe insynuacje kategoryzują ludzi i stawiają opozycje w gronie tych , którzy kierują się niskimi pobudkami dla osiągnięcia swoich celów politycznych. Dla strony , która chętnie używa teorii spiskowej insynuacje to chyba normalny arsenał do wymiany właśnie czego? Bo nie poglądów i argumentów tylko obelg. Niestety w tzw. audycie też byliśmy świadkami propagandy. Nieudokumentowane ogólniki mogą przemawiać tylko do najbardziej zatwardziałych zwolenników PiS-u a przecież wynik wyborów zmieniających władze w Polsce nie był świadectwem zachwytu Polaków nad poglądami Kaczyńskiego i sp-ki tylko czerwoną kartką dla Platformy i jej polityki nie liczenia się ze zdaniem elektoratu. Pewnie solidnie dokumentując taki audyt rząd rzetelnie mógł pokazać wiele nadużyć , kolesiostwa , nepotyzmu itp. ale bieżące cele potrzeby propagandowej skutecznie to uniemożliwiły. Potrzeba takiej propagandy miała skutecznie odpowiedzieć na ewentualny negatywny rating Polski a okazała się niewypałem. Dziś ponownie byliśmy świadkami kolejnej akcji propagandowej z okazji 6 m-cy rządu PiS. Tzw. publiczne posiedzenie rządu moim zdaniem dorównuje propagandzie sukcesu z czasów Gierka i ośmiesza PiS równie skutecznie jak tzw. audyt i stosunek do ratingu. Akcji propagandowych będziemy widzieli jeszcze wiele zarówno w wykonaniu PiS-u jak i opozycji. PiS musi zamaskować niewykonanie obietnic wyborczych oraz swój nepotyzm i ukryć prawdziwy cel tj. tzw. rozliczenie katastrofy smoleńskiej oraz taką zmianę prawa , która zadowoli manie wielkości Kaczyńskiego . Opozycja w kształcie obecnym nie ma nic do zaoferowania Polakom i z tego powodu skazana jest na równie głupia propagandę , która będzie wmawiała społeczeństwu ,ze ostatnie osiem lat było bez skazy. Smutne to , bo jak się nie ma oferty dla ludzi i ukrywa swoje cele pozostaje tylko prostacka propaganda.

obraz : Jacek Malczewski - polski Hamlet

środa, 11 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 46 czyli Golem liberalizmu

Golem liberalizmu



























Moje poglądy określiłbym jako oscylujące między zrozumieniem konieczności państwa socjalnego
i drugim biegunem, na którym jest zrozumienie ,że polityka socjalna w nadmiarze zabija nie tylko
inicjatywę i przedsiębiorczość ludzi ale jest też ze wszech miar kryminogenna. Z takim dylematem, w którym miejscu na osi odciętych, gdzie na jej początku jest pełny socjal a na końcu liberalizm, próbują sobie radzić wszystkie demokracje. Różnie to wychodzi. Ważnym parametrem,  który determinuje położenie na tej osi jest zamożność państw i aspekt świadomości społeczeństwa. W postsocjalistycznej Polsce w pierwszych latach po 1989 roku zapomniano zupełnie o tej części ludzi, która z różnych powodów nie poradzi sobie z życiem w państwie liberalnym. Niestety taki światopogląd ( bardzo liberalny ) jest w dalszym ciągu kontynuowany , często zresztą szerzony przez jednostki , które w swoim osobistym życiu nie dokonały prawie niczego co pozwoliło by im na zaistnienie w świecie biznesu lub na zarobki choćby nieco wyższe niż przeciętne. Tacy młodzi, często wykonujący proste prace osobnicy, żyją z irracjonalnym przekonaniem ,że nigdy nie zdarzy im się żaden incydent zdrowotny oraz ,że nigdy nie nadejdzie kryzys gospodarczy , który pozbawi ich możliwości pracy. Dla mnie całkowity liberalizm jest chorobą młodego pokolenia podobną do choroby dziecięcej lewicowości , którą Lenin opisywał jako ultra lewicowość groźną dla prawdziwej lewicy. Ta współczesna choroba liberalizmu młodego pokolenia jest groźna nie tylko dla innych ale również dla nich samych bo może okazać się próbą używania jako lekarstwa trucizny już przedawkowanej. W tej próbie złapania równowagi między socjalem a liberalizmem nie chodzi tylko o konkretne poglądy socjalne. To również częste, radykalne, łatwo oceniające w sposób prosty poglądy na różne aspekty życia .Dobrym przykładem są tu prosto jasno i klarownie wykładane poglądy p. Korwina-Mikke. Są tak proste i oczywiste ,że ich zwolennicy nie są skazani na bolesną czynność samodzielnego myślenia lub poszerzenia swojej wiedzy – wystarczy wykładnia podana przez Korwina. Prowadzi to autora do takiego bezsensu ,że trzeba akceptować tak absurdalne poglądy np. na obecną Rosję ,że nie stanowi ona żadnego zagrożenia dla Polski ponieważ od Rosji dzielą nas wrogie państwa Ukraina i Białoruś( poglądy Korwina zaprezentowane np. wczoraj w TV Polsat ) Kiedy można by się jeszcze pogodzić z wrogością Ukrainy i Białorusi to wywód Korwina o tym ,że to powoduje brak zagrożenia ze strony Rosji to już doprawdy nie wiadomo czy to kabaret czy raczej się nad tym rozszlochać. Właśnie tacy populiści działający na skraju liberalizmu powodują wielką nieufność części społeczeństwa do głównego zacnego nurtu tej myśli politycznej. Kiedy dziś oglądam w TV wystąpienia PiS-u w sprawie tzw. audytu poprzedniego rządu PO i widzę w tych wystąpieniach 99% demagogii i bieżącej gry politycznej to jednocześnie uświadamiam sobie ,że PiS leży na drugim skraju liberalizmu. Nie jest to wbrew pozorom skraj lewicowy. Jest skraj rozdawnictwa i nie szanowania naszych pieniędzy wpłacanych do budżetu w formie wielu podatków. Właściwie wszystkie działania PiS-u w tym to najważniejsze czyli 500+ nie służą dobru publicznemu tylko zapłacie części elektoratu za głosy lub poparcie w innej formie. Paradoksalnie członkowie rządu PiS odczytując dziś elaboraty w większości wyssanych z palca zarzutów uświadamiają nam jak wiele z finansów państwa kierowane jest na działania absurdalne i zbójeckie. Świadomość tego czym potrafi być niekontrolowany kapitał i liberalizm oraz jak działa pozbawiony hamulców kapitalizm powoduje jednak ,że nigdy nie powinniśmy się zgodzić na państwo w pełni liberalne o jakim marzy Korwin i jego zwolennicy. Myślę , przez analogie ,że osoby popierające taką ultra liberalną opcje po kilku latach mogłyby się znaleźć w sytuacji najbardziej roszczeniowego i radykalnego odłamu Solidarności , który krzyczał na manifestacjach ,że na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści a dziś płacze po kątach wspominając stare dobre czasy. Przy wszystkich tych uwagach trzeba rozumieć ,że nie wynaleziono póki co lepszego ustroju niż oświecony liberalizm akceptujący zdobycze i ochronę socjalną. W zgodzie z bardzo starą teoria konwergencji lansowaną niegdyś na wykładach ekonomii socjalizmu na przestrzeni dziejów kapitalizm i socjalizm zaczną wcześniej czy później tworzyć hybrydę. Niech tworzą byle w zgodzie z logiką , sprawiedliwością i przewagą liberalizmu a socjal niech wynika z poziomu rozwoju społeczeństwa.

Rysunek : Mikulas Ales "rabin Low i Golem"

poniedziałek, 9 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 45 czyli opadł kurz

Opadł kurz





Tak - myślę o kurzu po marszu KOD-u i opozycji. Niewątpliwie potrzebnym marszu, niewątpliwie zakończonym sukcesem jak chodzi o ilość ludzi chociaż mam poważne wątpliwości co do liczebności. Dziwi mnie nieco , że KOD jako jeden z organizatorów marszu nie próbuje opublikować swojego oficjalnego stanowiska w tej sprawie . Przy mnogości transmisji telewizyjnych problem oszacowania liczebności to chyba tylko problem dobrej woli i włożonej w to pracy. Chciałbym aby wreszcie KOD przeciął te spekulacje. Gdyby liczebność była na poziomie 45000 jak szacuje Policja i tak jest to bardzo duża liczba. Oczekuję tak jak większość zwolenników KOD-u rzetelnego stanowiska w tej sprawie. Jeśli warszawski ratusz przesadził trzeba to też wyraźnie powiedzieć w imię pryncypiów i uczciwości , która mam nadzieje kieruje KOD-em w dalszym ciągu. Liczebność i rzetelne odniesienie się do tej kwestii wcale nie jest sprawą drugorzędną bo PiS i TVP uczyniły z tej sprawy argument propagandowy. Kiedy chce się uczciwie brać udział w życiu politycznym na propagandę trzeba odpowiadać prawdą , Jeśli na kłamstwa odpowiada się kłamstwami traci się wiarygodność jak np. księża uczciwi i bogobojni tylko na kazaniu a nie w całym życiu. Pomijając liczebność, marsz wydawał się dobrze zorganizowany technicznie i bezpieczny. Nie były też widoczne zbyt zajadłe hasła polityczne co ewidentnie pokazuje , że ktoś panuje nad językiem nienawiści lub ,że sympatycy KOD-u go nie nadużywają. Brawa dla organizatorów za to. Wystąpienia polityków i działaczy KOD-u przed marszem i po marszu niestety miałkie. Myślę ,że wynika to z podstawowego problemu KOD-u ,o którym pisałem we wcześniejszych postach – KOD w dalszym ciągu nie zdecydował kim i czym, poza ruchem protestu i kontroli chce być. Jeśli taki brak zdecydowania i samookreślenia będzie kontynuowany to niestety wróżę następnym marszom mniejszą frekwencję . Dodatkowym minusem był brak osoby , która umiałaby pełnić rolę „trybuna ludowego” a chęć umożliwienia wystąpienia wszystkim szefom ugrupowań politycznych dodatkowo spotęgował ten efekt. Konieczność powołania rady politycznej KOD-u jest już oczywistością. Rada polityczna mogłaby być doskonałym miejscem na działalność aktywnych obecnie i w przeszłości polityków , którzy mogliby pełnić role doradcze i zniknąć wreszcie z życia publicznego. Gra zużytymi kartami będzie powodowała utratę zaufania ludzi do działań KOD-u .KOD-owi bardzo brakuje profesjonalnej organizacji oraz manifestu politycznego. Na samym entuzjazmie ludzi da się wytrwać i zrobić wiele ale tylko w fazie początkowej , później musi to przyjąć formy bardziej zorganizowane i profesjonalne. Aktywność Mateusza Kijowskiego w internecie jest doskonałą spoiną ale na jak długo ona wystarczy? Kijowski powinien tez zrozumieć ,że ma wielki talent publicystyczny , koncepcyjny i pewnie organizatorski ale za grosz nie ma talentu oratorskiego , który porwałby za nim masy na wiecu. Tą role muszą spełnić inni działacze i oby szybciej się tak stało. Mogę tylko zacytować sam siebie z poprzednich postów. KOD wzbudził wielkie nadzieje uczciwych obywateli – czy udźwignie ten ciężar? Trzymam kciuki ale do tego potrzeba wielu szybkich i mądrych zmian w samym KOD-zie. O tym jak krucha jest koalicja partii zawarta tylko przeciw niewątpliwie złym rządom PiS-u nie trzeba nikogo przekonywać . Na co czeka KOD? Trzeba koniecznie wskazać społeczeństwu obywatelskiemu jakich zmian chcemy – takich zmian , które zjednoczą elektorat opozycji oraz wielki społeczny ruch poparcia dla tych zmian . Inaczej wygra PiS lub inicjatywę będzie musiała przejąć niezorganizowana forma protestu. Jeśli doczekamy ochlokracji to będzie efekt tego ,że społeczeństwo w swoim słusznym proteście przeciw działaniom PiS-u nie znalazło
odpowiednie formy organizacyjnej. Z tego punktu widzenia całkowitą odpowiedzialność za skanalizowanie protestów w formę demokratyczną i zapobieżenie ochlokracji ponosi obecnie KOD,
choć praprzyczyną takiego dramatycznego ewentualnego scenariusza są obecne działania Kaczyńskiego.

Obraz : Jacek Malczewski "W tumanie"

niedziela, 8 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 44 czyli come on, baby light my fire

Come on ,baby light my fire



Aby uwolnić się od polityki bo w końcu nie tylko tym człowiek żyje dzisiaj trochę wspominkowo.
W wirze dnia codziennego ,choć może to tylko pretekst ,człowiek zapomina o rzeczach , które kiedyś stanowiły esencje życia i o sprawach wokół których kręciło się wszystko. Zazdroszczę tym ludziom , którzy mają tak zorganizowane życie lub tak poukładaną świadomość ,że normalne jest dla nich codzienne oderwanie i znalezienie czasu na kulturę czy to w formie lektury czy słuchania muzyki i inne zajęcia związane ze wzbogacaniem swojej osobowości. U mnie ten proces swoje apogeum miał w młodych latach i bardzo tego żałuję . Nie będę pisał o lekturach ale raczej o najbardziej przeze mnie zaniedbanym poletku kultury – muzyce. Nie od dzisiaj rozumiem, że stosowana w młodych latach taktyka słuchania wybranego kanonu muzyki i odrzucanie innych kierunków to sposób ułomny konsumpcji kultury muzycznej. Nic jednak nie poradzę na to ,że wychowałem się w kulturze przede wszystkim rocka . W 70 latach dla młodego człowieka było to okno , które pozwalało ujrzeć ,że świat nie jest zbudowany z siermiężnej rzeczywistości socjalizmu.
Wielka wielka w tym zasługa programu III Polskiego Radia. Myślę ,że ten właśnie program nie wiadomo jakim cudem stanowił dla młodych ludzi enklawę wolności . Słuchana przez nas muzyka bez względu na to jak ją oceniamy dzisiaj : czy był to kiczowaty Slade lub Gary Glitter czy też zespoły „kamienie milowe „ nie tylko w muzyce rockowej : The Doors , Led Zeppelin , Pink Floyd,Genesis itp. pozwalały nam zajrzeć do świata anglojęzycznego ( nota bene był to wtedy dla 99 % język tajemny) , do świata wolnych ludzi. Wiedzieliśmy już ,że żyjemy w syfie realnego socjalizmu i wiedzieliśmy ,że chcemy świata wolności uosobieniem której była ta muzyka. Trudność w dostępie do płyt powodowała konsolidację słuchaczy odgrywających od siebie najpierw na taśmy a później kasety co lepsze kąski muzyczne. Wtedy też rozpoczęło się tworzenie wąskiej dzisiaj kasty audiofilów stawiających na jakość sprzętu i muzyki. Niezapomniane wieczory spędzone w zachwycie nad efektami stereo i nabożny stosunek do słuchania pozostał już dziś tak nie wielu. Wtedy tysiące ludzi w Polsce miało właśnie taki stosunek do muzyki rockowej doszukując się w niej tajemnej siły i przekazu wolności. I rzeczywiście ta muzyka buntu młodzieży zachodniej przeciw wszystkiemu brzmiała 100 razy mocniej w sercach młodych ludzi za żelazną kurtyną. Ten bunt na wschodzie oznaczał zupełnie co innego niż w USA i Europie Zachodniej ale wtedy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Ważny był manifest w postaci długich włosów , koniecznego jeansowego ubioru i słuchanie słuchanie... Teraz rozumiem jak ten manifest musiał być bolesny dla starszego pokolenia , które niewinne występy Niemena oceniało w pełni negatywnie. Muzyka Led Zeppelin grzmiała dla nich jak grom z jasnego nieba. Późniejszy bunt młodzieży wyrażony czy to w festiwalach jarocińskich czy w nowym nurcie rapu ( sorry ) dla mnie brzmi jak bunt przedszkolaków. Siła utworów porażała. Żyliśmy w innym świecie niż dorośli i w innym kanonie wartości. Co dziwne w Polsce nie wykształcił się współbieżny nurt z zachodnim a piękne i artystyczne kawałki jak „Dziwny jest ten świat „ Niemena , utwory Breakout czy późniejsze kawałki SBB potwierdzają tylko odrębność naszej kultury rockowej. Niewielu już pozostało ludzi, którzy słuchają rocka z tamtych lat - z wielu względów. Jedni jak ja podchodzą z wielkim sentymentem do swojego kawałka historii ale bez emocji , inni ewoluowali wraz z muzyką i słuchają dziś zupełnie innych rzeczy , jeszcze innych zupełnie to już nie obchodzi. Ale wszyscy mamy sentyment do tamtych czasów i do tamtych kawałków. Warto czasem posłuchać The Doors np. Riders on the storm , Led Zeppelin niezapomnianego When the Levee Breaks , Pink Floyd spektakularnego The great gig in the sky , Deep Purple gigantycznego Smoke on the water i wielu wielu innych wspaniałych utworów.

Idę słuchać i miłego słuchania .


piątek, 6 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 43 czyli porzućcie nadzieję

Porzućcie nadzieję












Społeczeństwo obywatelskie. Czy już je mamy czy dopiero do tego dążymy? Jeśli przyjąć logikę niektórych środowisk ( np. myślenia o konstytucji ) to minione 25 lat w Polsce to okres przejściowy. Skoro tak to i rozwój społeczeństwa obywatelskiego dopiero wychodzi z pieluszek. Myślę ,że to fałszywa teza , bo to że Polska była pod sowiecką dominacją nie oznacza , że lata 70 i 80 były nieobecne w rozwoju demokracji i społeczeństwa. Był to raczej przyspieszony kurs na pewno z wieloma wadami ale jednak. Trudno Polskę porównywać do demokracji rozwiniętych i ugruntowanych. Z naszą frekwencją wyborczą mieścimy się gdzieś w ostatniej  ćwiartce państw Europy. Klasa polityczna robi wiele aby zniechęcić i obrzydzić obywatelom udział w życiu publicznym. Niestety nasi obecni politycy w swojej większości należą do starego pokolenia z korzeniami w Solidarności. Ich rodowód determinuje potrzebę walki i konfliktu. U nich bardziej jest obecna ideologia „burz” niż „ buduj” .Tak oto od lat obserwujemy konflikt nie o pryncypia ale o dowolną bzdurę mało istotną z punktu widzenia społeczeństwa ale skutecznie wciągającą w wir kłótni i sporów obywateli naszego kraju. Para idzie w gwizdek. Oczywiście sztandarowym przykładem polityki konfliktu jest Kaczyński i jego partia ale również politycy PO są skażeni tą samą cechą negatywną. Niestety ci wiodący politycy pociągają za sobą rzeszę miernot politycznych, już całkowicie bezideową ale chętnie zbijającą swój kapitał na cynicznym pod publiczkę „mordobiciu”. Społeczeństwo swoim zmysłem wychwytuje te fałszywe nuty i przestaje wierzyć w jakieś bliżej nie sprecyzowane szczere intencje polityków co dodatkowo zniechęca do wyborów i wpływa na powiększenie selekcji negatywnej do polityki. Za ostanie 25 lat dorobiliśmy się niewielu polityków działających z sensem i nie generujących niepotrzebnych swarów. Niska jakość klasy politycznej jest obecnie głównym czynnikiem odstręczającym obywateli od polityki i powoduje ,że układ polityczny kisi się we własnym sosie od lat. Drugim poważnym czynnikiem powodującym marność naszego społeczeństwa obywatelskiego są błędy w wychowaniu i edukacji młodzieży. Po czasach socjalizmu nastąpiło odbicie na prawo , które całkowicie zdusiło centrowe i lewicowe tendencje , które w sposób naturalny dominują wśród młodzieży demokracji rozwiniętych. Jak ocenić wychowanie i edukację młodych ludzi , kiedy widzę jak młoda działaczka ONR-u bez wstydu ( i właściwie słusznie bo żarliwie wierzy w to co mówi ) , mówi dziennikarzowi, że powinniśmy natychmiast wyjść ze struktur Unii Europejskiej , bo ta zabiera nam suwerenność tak jak sowieci. Kto ją uczył historii ? W jakiej szkole ? Dlaczego takie kłamliwe poglądy znajdują coraz więcej młodych słuchaczy? Czy tego chcieliśmy? To tylko jeden z wielu przykładów .
Dla mojego pokolenia postęp ostatnich 25 lat jest ogromny. Zapomnieliśmy jednak ,że obecni 20 i 30 latkowie nie będą porównywać Polski dziś z Polską wczoraj tak jak my. Oni porównują Polskę z Zachodem i właściwie trudno się dziwić ich rozczarowaniu jeśli nikt wyraźnie nie mówił z jakiego
zapóźnienia gospodarczego od 25 lat wychodzimy. Dodatkowo gonimy cały czas czołówkę państw rozwiniętych z naszymi rozbudzonymi aspiracjami i miernym zarządzaniem gospodarką i polityką.
Młodzieży chyba nikt nie mówi prostej ale brutalnej prawdy ,że jeśli nawet obecna prosperity dla Polski potrwa 50 lat to z poziomem państw zachodnich zrównamy się może za 30-40 lat.
Oczywiście nie zamyka to drogi do zarabiania w naszym kraju nawet dużych pieniędzy ale to jak zawsze i wszędzie dotyczy wąskiej grupy ludzi.
Każde wystąpienie polskiego polityka do naszej młodzieży jeśli ma być rzetelne i uczciwe nie powinno obiecywać mieszkań, drugiej Irlandii , łatwych kredytów , programów dla młodych rodzin ale zaczynać się od słów Churchila :
„I have nothing to offer but blood , toil, tears and sweat.”
Czy kogoś stać na taką szczerość i uczciwość?

obraz: "Lekcja anatomii doktora Tulupa" Rembrandt




poniedziałek, 2 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 42 czyli blitzkrieg Kaczyńskiego

Blitzkrieg Kaczyńskiego





Kilka razy pisałem już ,że jestem spokojny o to co pozostanie w perspektywie kilku lat po przeprowadzanej przez PIS tzw. „dobrej zmianie”. Polska otrząśnie się i po tym, jest tylko pytanie jaka będzie cena za politykę Kaczyńskiego i w którym momencie nastąpi przesilenie konfliktu.
W dniu dzisiejszym ( Święto Flagi) byliśmy świadkami 2 przemówień. Krótkie okolicznościowe wystąpienie Prezydenta Dudy ponownie pokazało ,że ten polityk nie ma nic do powiedzenia i że słusznie jest na posyłki Kaczyńskiego. Najzabawniejszym elementem tej przemowy był zachwyt Dudy nad polskim rycerstwem , które cytuje : „wysiekło” Krzyżaków. Doprawdy sposób narracji i paralele dobre na zebranie skautów w szkole powszechnej. Dziecięcy zachwyt Dudy nad przewagami naszych zbrojnych o tyle groteskowy ,że wyrażony przez tzw. polityka podobno z aspiracjami i w sytuacji kiedy Polska oczekuje na politykę konkretną. Jak zwykle natomiast nie zawiódł Kaczyński. Po pierwsze umieścił swoją mowę po wystąpieniu Prezydenta ( panie Prezesie zbytek ostrożności -Prezydent jest tak ustawiony ,że nie trzeba żadnych korekt po jego przemówieniu) , po drugie mowa była długa i trudno odmówić jej atrybutu rzeczowości i po trzecie choć wygłoszona mocnym głosem jak zawsze słaba merytorycznie. Kaczyński odniósł się do kilku aspektów naszej polityki ale ogólną wymowę stanowi jednak stwierdzenie ,że anarchii popieranej nawet przez sądy (sic!) PiS położy kres. Czyli niedobitki tych , którzy wierzyli w zapewnienie o kompromisie poległy dzisiaj w ciszy. Nikt ze strony opozycji nie zaakceptuje żadnego porozumienia bez publikacji wyroku i dopuszczenia do orzekania sędziów wybranych zgodnie z prawem a Kaczyński nie będzie  tolerował takiej sądowej anarchii (sic!). Kiedy wreszcie malowana opozycja zorientuje się ,że Kaczyński od listopada jest na wojnie a dzisiaj wypowiedział ją oficjalnie? Bo na razie wydaję się ,że PO do spółki z Nowoczesną są na pikniku. Trzeba oddać Kaczyńskiemu ,że tak jak potrafi robi wszystko żeby umniejszyć opozycję. Na całe szczęście Kaczyński - niezły taktyk strategiem jest żadnym. Źle zdefiniował przeciwnika. Przeciwnikiem PiS-u nie są już zgrani działacze PO a im dłużej Kaczyński tak myśli tym na szczęście gorzej dla jego partii. Przeciwnikiem Kaczyńskiego jest coraz większa siła społeczna , która jeszcze nie określiła swoich zamierzeń poza na razie jednym – przeciwstawić się bezprawiu. Dlatego wojna oficjalnie już wypowiedziana przez prezesa jest z góry przegrana , nawet gdyby najbliższe lata przypominały blitzkrieg. Dzisiaj nawet nie zdziwiło mnie prawie oficjalne zadekretowanie poparcia dla Unii Europejskiej przez Kaczyńskiego. To kolejny element krótkodystansowej strategii , która prawdopodobnie wynika z prostego podliczenia rachunku strat i zysków. Bilans ten nakazuje Kaczyńskiemu najpierw załatwianie spraw na podwórku krajowym tak aby przykryć te elementy przed Europą. Wyraźnie sprawy zagraniczne w tym wynikające z naszej przynależności do Unii dla Kaczyńskiego stanowią katalog o mniejszym zainteresowaniu , który można odłożyć. Dla Kaczyńskiego najważniejsze to takie przeprowadzenie wewnętrznych spraw aby zdusić głos opozycji do niezbędnego minimalnego poziomu oraz zrównanie o którym wspominał w przemówieniu kilka razy. O jakie zrównanie chodzi? Otóż Kaczyński ma świadomość , że blisko 70 % społeczeństwa jest w opozycji do jego wizji . Wojna Kaczyńskiego i owo „zrównanie” ma prowadzić do tego aby przekonać dużą część elektoratu do siebie. Kaczyński zrozumiał ,że nie jest nieśmiertelny i że jego konstrukcja runie wraz z kresem jego życia. To jest prawdziwy powód działań Kaczyńskiego. Wszystkimi metodami tj. propagandą , polityką medialną, polityką wychowawczą , świadczeniami dla grup społecznych , naprawdę wszelkimi metodami Kaczyński chce zmienić tak mentalność ludzi aby zmiany wprowadzane pozostały po jego odejściu a on sam zapisał się w historii jako Wielki Architekt. Ta chorobliwa mania wielkości mogłaby być do zrealizowania w innym kraju i w innym czasie. Mamy XXI wiek
Wojna Kaczyńskiego nie przejdzie mimo ,że pierwsze potyczki to blitzkrieg.
Na końcu będzie Grunwald w którym jak zawsze wygra Polska.

Obraz:"Bitwa pod Grunwaldem" Jan Matejko


niedziela, 1 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 41 czyli 1 majowa nicość

1 majowa nicość









































Obserwując dzisiejsze przekazy medialne łatwo zauważyć jak narzucona przez komunizm celebra
w dniu pierwszego maja prawie całkowicie zanikła. To pocieszające bo jest to dowód ,że narzucone społeczeństwu święta , sugestie i ideologie wymiata wiatr historii. Chociaż dzisiejszy post nie miał być o PiS-ie trudno nie myśleć dziś o tym co pozostawi historia ze schedy , którą na siłę uszczęśliwia nas to ugrupowanie. Krypta na Wawelu z zapomnianym politykiem? Bo już pewne jest, że Kaczyńskiemu nie uda się jego największy i najważniejszy plan polityczny zbudowania historii i legendy wokół swojego brata. Ta na siłę tworzona legenda po śmierci Jarosława Kaczyńskiego przetrwa najwyżej tyle czasu ile przetrwała celebra tzw. święta pracy. Naród sam w swojej zbiorowej świadomości kim są jego bohaterowie , kogo czcić i jakie święta są prawdziwe.
Wracając do obchodów 1 maja , które nasze społeczeństwo traktowało jako obce i narzucone , które po przymusowych pochodach zmieniało się w święto piwa i golonki i nigdy nie było  świętem narodu czy nawet świętem świata pracy , przynajmniej odkąd je pamiętam. Być może w latach stalinowskich bezwzględność dyktatury wymuszała większe zaangażowanie w pochodach i umiar w krytyce ale już u schyłku czasów Gomułki i w latach gierkowskich niesione czerwone szturmówki były najchętniej porzucane w dowolnych bramach. Pochody 1 majowe lat 70 tak właśnie zapamiętałem , pamiętam również ogromną popołudniowa atrakcję tego dnia jaką były kiermasze książek o które było tak trudno i które miały wartość niewymierną i właściwie nie do opisania dzisiaj. Z czasów szkoły średniej pamiętam poranne sprawdzenie obecności przed pochodem a potem takie taktyczne ustawianie się w pochodzie aby jak najszybciej z niego zwiać. Ostatnie 2 lata szkoły średniej był to czas kiedy wielu z nas zrozumiało ,że nawet w razie nieobecności komuna jest bezsilna , zresztą nauczyciele w mojej szkole na szczęście należeli do światłej inteligencji nie przeżartej ideologia komuny i wykazywali wielka tolerancję na nasze nieobecności i ucieczki z tego typu świąt. Na studiach o  ile dobrze pamiętam chyba już nie brałem udziału w żadnym pochodzie . Zawsze byłem oczywiście wśród widzów bo oprawa tych wydarzeń , z reguły dobra pogoda , beznadzieja programu TV w tych czasach i możliwość spotkania wielu znajomych w mieście zachęcała do wyjścia z domu. Po roku 80 dzięki wydarzeniom w stoczni wszyscy przeszliśmy szybką ścieżkę edukacji politycznej i bywało się na pochodach owszem ale na tych konkurencyjnych. Najbardziej utkwił mi w pamięci pochód wtedy ulicą Dzierżyńskiego ( obecnie 11 Listopada ) w dniu 1 maja 1982 roku. Bielska milicja czy to z powodu przekazania swoich sił do innych miast czy to z powodu niedopatrzenia SB całkowicie nie zapanowała nad rzeszą demonstrujących ludzi. Mała ilość funkcjonariuszy MO spowodowała ,że widziałem milicjantów którzy początkowo próbowali odcinać dolotowe uliczki a potem salwowali się nie tyle ucieczką co zwijaniem swoich sił. Tłum bezczelnie , prosto w w twarz milicjantów obstawiających demonstrację skandował na przemian Wałęsa i Solidarność i wznosił dłonie z palcami w kształcie litery V. Słychać było autentyczny gniew ludzi ale zupełnie nie było agresji. Następne oficjalne pochody 1 majowe pamiętam jako coraz słabsze w sensie liczebności ludzi a kontrpochody jako coraz bardziej prowokowane przez ZOMO do agresji łącznie z gazem łzawiącym , pałami i latającymi kamieniami ,śrubami , mutrami i kółkami od łożysk.Z latami siła protestu słabła a oficjalne pochody były szybkie , wstydliwie odbywane przez władzę i uczestników oraz mało liczebne. Wtedy już pracowałem i oczywiście nie chodziłem już na żadne pochody i demonstracje ale pamiętam jak po pochodach ludzie strasznie pili , skwerki i parki były pełne zawianej klasy robotniczej i inteligencji splecionej w braterskim pijackim uścisku.Po 1989 roku lewica przekształciła celebrę 1 maja najpierw w akademie a potem w spotkania z reguły pod bielskim teatrem. Manifestacje te miały służyć właściwie nie wiadomo czemu i były już groteskowo śmieszne kiedy działacze lewicy odwoływali się do tradycji lewicowych zupełnie obcych polskiej kulturze. Jeszcze bardziej groteskowe były protesty przeciw tym spotkaniom grup prawicy , która tez zupełnie nie rozumiejąc historii myślała chyba ,że lewica zbuduje dzięki takim pustym gestom swój autorytet. Dlatego dzisiaj gdy obserwuje działania grupy Kaczyńskiego  mam ambiwalentne odczucia. Bardzo martwi mnie przyszłość kilku najbliższych lat i jestem całkiem spokojny o lata późniejsze.
Wiem co pozostawi historia.