1 majowa nicość
Obserwując dzisiejsze przekazy medialne łatwo zauważyć jak narzucona przez komunizm celebra
w dniu pierwszego maja prawie
całkowicie zanikła. To pocieszające bo jest to dowód ,że
narzucone społeczeństwu święta , sugestie i ideologie wymiata
wiatr historii. Chociaż dzisiejszy post nie miał być o PiS-ie
trudno nie myśleć dziś o tym co pozostawi historia ze schedy ,
którą na siłę uszczęśliwia nas to ugrupowanie. Krypta na Wawelu
z zapomnianym politykiem? Bo już pewne jest, że Kaczyńskiemu nie uda się
jego największy i najważniejszy plan polityczny zbudowania historii
i legendy wokół swojego brata. Ta na siłę tworzona legenda po
śmierci Jarosława Kaczyńskiego przetrwa najwyżej tyle czasu ile
przetrwała celebra tzw. święta pracy. Naród sam w swojej
zbiorowej świadomości kim są jego bohaterowie , kogo czcić i
jakie święta są prawdziwe.
Wracając do obchodów 1 maja , które
nasze społeczeństwo traktowało jako obce i narzucone , które po
przymusowych pochodach zmieniało się w święto piwa i golonki i nigdy nie było świętem narodu czy nawet świętem świata pracy , przynajmniej odkąd je pamiętam. Być może w latach stalinowskich
bezwzględność dyktatury wymuszała większe zaangażowanie w
pochodach i umiar w krytyce ale już u schyłku czasów Gomułki i w
latach gierkowskich niesione czerwone szturmówki były najchętniej
porzucane w dowolnych bramach. Pochody 1 majowe lat 70 tak właśnie zapamiętałem , pamiętam
również ogromną popołudniowa atrakcję tego dnia jaką były kiermasze książek o które było tak
trudno i które miały wartość niewymierną i właściwie nie do
opisania dzisiaj. Z czasów szkoły średniej pamiętam poranne
sprawdzenie obecności przed pochodem a potem takie taktyczne
ustawianie się w pochodzie aby jak najszybciej z niego zwiać. Ostatnie 2 lata szkoły średniej był
to czas kiedy wielu z nas zrozumiało ,że nawet w razie nieobecności
komuna jest bezsilna , zresztą nauczyciele w mojej szkole na
szczęście należeli do światłej inteligencji nie przeżartej
ideologia komuny i wykazywali wielka tolerancję na nasze
nieobecności i ucieczki z tego typu świąt. Na studiach o ile dobrze pamiętam chyba już
nie brałem udziału w żadnym pochodzie . Zawsze byłem oczywiście wśród widzów bo oprawa tych
wydarzeń , z reguły dobra pogoda , beznadzieja programu TV w tych
czasach i możliwość spotkania wielu znajomych w mieście zachęcała
do wyjścia z domu. Po roku 80 dzięki wydarzeniom w stoczni wszyscy
przeszliśmy szybką ścieżkę edukacji politycznej i bywało się
na pochodach owszem ale na tych konkurencyjnych. Najbardziej utkwił
mi w pamięci pochód wtedy ulicą Dzierżyńskiego ( obecnie 11
Listopada ) w dniu 1 maja 1982 roku. Bielska milicja czy to z powodu
przekazania swoich sił do innych miast czy to z powodu
niedopatrzenia SB całkowicie nie zapanowała nad rzeszą
demonstrujących ludzi. Mała ilość funkcjonariuszy MO spowodowała
,że widziałem milicjantów którzy początkowo próbowali odcinać
dolotowe uliczki a potem salwowali się nie tyle ucieczką co
zwijaniem swoich sił. Tłum bezczelnie , prosto w w twarz milicjantów
obstawiających demonstrację skandował na przemian Wałęsa i
Solidarność i wznosił dłonie z palcami w kształcie litery V.
Słychać było autentyczny gniew ludzi ale zupełnie nie było
agresji. Następne oficjalne pochody 1 majowe
pamiętam jako coraz słabsze w sensie liczebności ludzi a
kontrpochody jako coraz bardziej prowokowane przez ZOMO do agresji
łącznie z gazem łzawiącym , pałami i latającymi kamieniami
,śrubami , mutrami i kółkami od łożysk.Z latami siła protestu słabła a
oficjalne pochody były szybkie , wstydliwie odbywane przez władzę i uczestników oraz mało liczebne.
Wtedy już pracowałem i oczywiście nie chodziłem już na żadne pochody i demonstracje ale pamiętam
jak po pochodach ludzie strasznie pili , skwerki i parki były pełne
zawianej klasy robotniczej i inteligencji splecionej w braterskim
pijackim uścisku.Po 1989 roku lewica przekształciła
celebrę 1 maja najpierw w akademie a potem w spotkania z reguły pod
bielskim teatrem. Manifestacje te miały służyć właściwie nie
wiadomo czemu i były już groteskowo śmieszne kiedy działacze
lewicy odwoływali się do tradycji lewicowych zupełnie obcych
polskiej kulturze. Jeszcze bardziej groteskowe były protesty przeciw
tym spotkaniom grup prawicy , która tez zupełnie nie rozumiejąc
historii myślała chyba ,że lewica zbuduje dzięki takim pustym
gestom swój autorytet. Dlatego dzisiaj gdy obserwuje działania
grupy Kaczyńskiego mam ambiwalentne
odczucia. Bardzo martwi mnie przyszłość kilku najbliższych lat i
jestem całkiem spokojny o lata późniejsze.
Wiem co pozostawi historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz