Obserwatorzy

niedziela, 1 maja 2016

milczenie demoralizuje nr 41 czyli 1 majowa nicość

1 majowa nicość









































Obserwując dzisiejsze przekazy medialne łatwo zauważyć jak narzucona przez komunizm celebra
w dniu pierwszego maja prawie całkowicie zanikła. To pocieszające bo jest to dowód ,że narzucone społeczeństwu święta , sugestie i ideologie wymiata wiatr historii. Chociaż dzisiejszy post nie miał być o PiS-ie trudno nie myśleć dziś o tym co pozostawi historia ze schedy , którą na siłę uszczęśliwia nas to ugrupowanie. Krypta na Wawelu z zapomnianym politykiem? Bo już pewne jest, że Kaczyńskiemu nie uda się jego największy i najważniejszy plan polityczny zbudowania historii i legendy wokół swojego brata. Ta na siłę tworzona legenda po śmierci Jarosława Kaczyńskiego przetrwa najwyżej tyle czasu ile przetrwała celebra tzw. święta pracy. Naród sam w swojej zbiorowej świadomości kim są jego bohaterowie , kogo czcić i jakie święta są prawdziwe.
Wracając do obchodów 1 maja , które nasze społeczeństwo traktowało jako obce i narzucone , które po przymusowych pochodach zmieniało się w święto piwa i golonki i nigdy nie było  świętem narodu czy nawet świętem świata pracy , przynajmniej odkąd je pamiętam. Być może w latach stalinowskich bezwzględność dyktatury wymuszała większe zaangażowanie w pochodach i umiar w krytyce ale już u schyłku czasów Gomułki i w latach gierkowskich niesione czerwone szturmówki były najchętniej porzucane w dowolnych bramach. Pochody 1 majowe lat 70 tak właśnie zapamiętałem , pamiętam również ogromną popołudniowa atrakcję tego dnia jaką były kiermasze książek o które było tak trudno i które miały wartość niewymierną i właściwie nie do opisania dzisiaj. Z czasów szkoły średniej pamiętam poranne sprawdzenie obecności przed pochodem a potem takie taktyczne ustawianie się w pochodzie aby jak najszybciej z niego zwiać. Ostatnie 2 lata szkoły średniej był to czas kiedy wielu z nas zrozumiało ,że nawet w razie nieobecności komuna jest bezsilna , zresztą nauczyciele w mojej szkole na szczęście należeli do światłej inteligencji nie przeżartej ideologia komuny i wykazywali wielka tolerancję na nasze nieobecności i ucieczki z tego typu świąt. Na studiach o  ile dobrze pamiętam chyba już nie brałem udziału w żadnym pochodzie . Zawsze byłem oczywiście wśród widzów bo oprawa tych wydarzeń , z reguły dobra pogoda , beznadzieja programu TV w tych czasach i możliwość spotkania wielu znajomych w mieście zachęcała do wyjścia z domu. Po roku 80 dzięki wydarzeniom w stoczni wszyscy przeszliśmy szybką ścieżkę edukacji politycznej i bywało się na pochodach owszem ale na tych konkurencyjnych. Najbardziej utkwił mi w pamięci pochód wtedy ulicą Dzierżyńskiego ( obecnie 11 Listopada ) w dniu 1 maja 1982 roku. Bielska milicja czy to z powodu przekazania swoich sił do innych miast czy to z powodu niedopatrzenia SB całkowicie nie zapanowała nad rzeszą demonstrujących ludzi. Mała ilość funkcjonariuszy MO spowodowała ,że widziałem milicjantów którzy początkowo próbowali odcinać dolotowe uliczki a potem salwowali się nie tyle ucieczką co zwijaniem swoich sił. Tłum bezczelnie , prosto w w twarz milicjantów obstawiających demonstrację skandował na przemian Wałęsa i Solidarność i wznosił dłonie z palcami w kształcie litery V. Słychać było autentyczny gniew ludzi ale zupełnie nie było agresji. Następne oficjalne pochody 1 majowe pamiętam jako coraz słabsze w sensie liczebności ludzi a kontrpochody jako coraz bardziej prowokowane przez ZOMO do agresji łącznie z gazem łzawiącym , pałami i latającymi kamieniami ,śrubami , mutrami i kółkami od łożysk.Z latami siła protestu słabła a oficjalne pochody były szybkie , wstydliwie odbywane przez władzę i uczestników oraz mało liczebne. Wtedy już pracowałem i oczywiście nie chodziłem już na żadne pochody i demonstracje ale pamiętam jak po pochodach ludzie strasznie pili , skwerki i parki były pełne zawianej klasy robotniczej i inteligencji splecionej w braterskim pijackim uścisku.Po 1989 roku lewica przekształciła celebrę 1 maja najpierw w akademie a potem w spotkania z reguły pod bielskim teatrem. Manifestacje te miały służyć właściwie nie wiadomo czemu i były już groteskowo śmieszne kiedy działacze lewicy odwoływali się do tradycji lewicowych zupełnie obcych polskiej kulturze. Jeszcze bardziej groteskowe były protesty przeciw tym spotkaniom grup prawicy , która tez zupełnie nie rozumiejąc historii myślała chyba ,że lewica zbuduje dzięki takim pustym gestom swój autorytet. Dlatego dzisiaj gdy obserwuje działania grupy Kaczyńskiego  mam ambiwalentne odczucia. Bardzo martwi mnie przyszłość kilku najbliższych lat i jestem całkiem spokojny o lata późniejsze.
Wiem co pozostawi historia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz