Multikulti
Wszystko co ostatnio można przeczytać
o polityce multikulti ma jednoznaczny negatywny charakter. Nie z
przekory ale raczej z doświadczenia mojego życia wynika , że
często poglądy reprezentowane przez ogół , poglądy akceptowane
na zasadzie stadnej nie mają wielu wspólnych cech z rozumem i
rozsądkiem. Stąd przemyślenia czy rzeczywiście krytyka
wszystkiego co wiąże się z multikulti jest w 100% słuszna i czy
takie poglądy nie wymagają chwili refleksji. Powszechna w Europie i
na kontynencie północnoamerykańskim poprawność polityczna
przyczynia się do negacji multikulturowości prowadząc do absurdów
nadmiernej „ochrony” ludzi i grup innych ras poza dominującą rasą białą.
Oczywiste jest , że w stosunkach między rasami musi panować
równość wobec wszelkich praw. Ale równość nie oznacza ani
dyskryminacji ani nadmiernej ochrony. To fakt ,że szczególnie
Europa ma za sobą wielkie grzechy wobec społeczności innych ras i
dzisiaj stara się „nadrobić” stare grzechy z nawiązką ale tez
fakt ,że do dzisiaj nie brakuje rasizmu i poniżania ludzi z powodu
ich pochodzenia. Czy ilość emigrantów różnych ras , wierzeń i
kultur coraz powszechniej obecnych w Europie , USA i Kanadzie czy
Australii sprzyja budowaniu braterskich więzi czy raczej powoduje
nasilanie konfliktów i powinniśmy się od tych „innych”
separować? Nie ma dobrej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Problem nie leży tylko we wzajemnej akceptacji i zachowaniach
rasistowskich ( coraz częściej obopólnych ). Głównym problemem
jest czas trwania zmian oraz zamożność lub raczej jej brak
.Zamożność ta dotyczy obecnie wszystkich ludzi różnych ras i
wierzeń łącznie z rosnąca warstwą białej biedoty. Czasy kiedy
dominująca rolę pełnili osobnicy -posłużę się anglosaskim
skrótem WASP to już raczej historia niż współczesność.
Obecnie moim zdaniem dobrze współżyją ze sobą ludzie , których
zamożność można określić jako warstwę średnią ale co
najmniej w drugim lub trzecim pokoleniu zamieszkującym dany kraj bez
względu na swoją rasę i kulturę lub ludzie dobrze wykształceni.
Największym polem konfliktu rasowego i kulturowego jest biedota (
dawniej często określana jako lumpenproletariat ) , niewykształcona
,zaściankowa i dotyczy to w równej mierze Arabów zalewających
Europę, Turków w RFN-ie , Meksykanów w USA, lumpenproletariatu
polskiego w Europie i USA czy w końcu lumpenproletariatu
ukraińskiego w Polsce i innych krajach Europy. Ta biedota skonfrontowana z rodzimym
lumpenproletariatem krajów swojego pobytu kumuluje falę wzajemnej
nienawiści i uprzedzeń a w konsekwencji pozwala na rozwój ruchów
ekstremistycznych po obu stronach. Oczywiście to wszystko dodatkowo
nakłada się na nieopisane powyżej elementy jednostkowe dodatkowo
wzmagające „ideologicznie” takie konflikty. Dobrym choć
skrajnym przykładem nie pasującym do obrazu „niewykształconych
prostaczków” ale świetnie wykorzystujących i czujących nastroje
takich grup jest postać dobrze wykształconego Osamy bin Ladena.
Ludzi jak on stosunkowo dobrze wykształconych gotowych w imię
swoich zbrodniczych idei wykorzystać nastroje biedoty niestety nie
brakuje. Ale jest dla mnie prawie pewne ,że dzieci lub wnuki takich
zarażonych złą ideologia osób po prawidłowej asymilacji ze
społecznościami zachodu nie mogą stanowić zagrożeń. Chyba
jedynie dwa kraje na świecie mogą pochwalić się sukcesami w polityce imigracyjnej tj.
Kanada i Australia bo mimo ilości przyjętych imigrantów i
szybkości tego procesu nie spowodowało to większych konfliktów i
napięć w tych wielkich krajach Polityka multikulti przyniosła
wiele niekorzystnych faktów ale być może na drugiej szali leżą
wielkie atuty , w konsekwencji których nastąpi odmłodnienie
społeczeństw , większa ich żywotność, wzrost wzajemnej
tolerancji i szacunku. Jak wszystkie zjawiska społeczne jest to
proces i to jeden z bardziej długotrwałych. Efektów nie można
spodziewać się za rok czy 10 lat. Być może proces ten przyniesie
realne korzyści naszym prawnukom lub wnukom. Oby tak szybko. Oby bo
nawet kraje , które powołują się na swoją wielowiekową tradycje
tolerancji jak Polska nie są wolne od rasizmu i uprzedzeń. To z
takich powodów zginęło nie tak dawno w Europie tysiące byłych
obywateli Jugosławii , w taki sposób podsycane są konflikty
prawosławno-katolickie widoczne szczególnie dobrze na Ukrainie ,
czy konflikty protestancko-katolickie (sic! w dalszym ciągu Irlandia
) , czy obecnie konflikty imigracyjne. Wiele w tym winy państw
Europy , dla których proces imigracji to pewnego rodzaju hop-siup i
gotowe. Nie robi się właściwie nic aby prawidłowo asymilować
ludzi , nie ma żadnej polityki , która miałaby służyć
zmniejszaniu konfliktów etnicznych i wyznaniowych. Nie znaczy to
jednak ,ze nie należy nic robić. Cienie krematoriów w Europie są
jeszcze wyraźne.
obraz : Anna Bilińska _Murzynka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz