Obserwatorzy

sobota, 5 listopada 2016

milczenie demoralizuje nr 62 czyli epizod

Epizod



Listopad ma to do siebie ,że choćbyśmy nie chcieli nastraja do myślenia o przemijaniu. Chociaż wiemy ,że wszystko przemija to nasza świadomość jest tak skonstruowana ( na szczęście ) , że nie pozwala myśleć za długo o sprawach związanych z przemijaniem. Baa nasz organizm broni naszą świadomość tak mocno ,że żyjemy w poczuciu prawie że nieśmiertelności.
Dopiero mocno działające na wyobraźnię zdarzenia np. poważna choroba lub śmierć wśród bliskich wywołuje refleksję a właściwie zdziwienie i przerażenie : jak to - to mnie to też czeka?                         Różnie też bronimy się przed tą okropną myślą , że nasz koniec jest nieuchronny. Wiele osób religijnych znajduje pociechę wierząc , że żyjąc zgodnie z kanonami swojej wiary czeka ich wieczne zbawienie i życie po śmierci. Mnie tak jak i wielu innych natura pozbawiła tej łaski wiary lub raczej tak jak osoby religijne wierzę w coś innego bo poruszamy się w materii wiary próbując ogarnąć swoim małym rozumkiem istnienie lub nieistnienie bytu wyższego. Uczciwiej jest więc powiedzieć,  że bardziej odpowiada mi filozofia naukowo materialistyczna ( nomenklatura obojętna choć najlepiej pasuje agnostycyzm ). Przemijanie traktuję więc jako naturalne zjawisko zmiany postaci materii , która w swojej atomowej i subatomowej strukturze nie przemija ,choć przyznaję w swojej warstwie mentalno uczuciowej przemijanie tragicznie dotyka nawet takich niedowiarków jak ja. Dla wierzących śmierć jest tylko etapem na drodze do przyszłego życia wiecznego w szczęściu o ile życie na ziemi było bogobojne. Dla takich jak ja pewnie nie ma tam wstępu choć większość osób o podobnym światopoglądzie do mojego ,żyje uczciwie i w zgodzie z własnym sumieniem ale nie spełniamy kryterium wiary. No cóż no comments na takie dictum , może poza jednym filuternym , że do raju agnostyków nie będą mieć wstępu wierzący. Dla osób religijnych przemijanie jest też etapem po którym jednak pozostaje dusza ( w tym lub innym miejscu świata niematerialnego ) oraz pamięć po tych , którzy odeszli. Dla mnie i osób podobnych pozostaje tylko pamięć i historia. Nie muszę ubierać tych , których już nie ma w sukienkę ich duszy . Ja pamiętam Ich wszystkich , od pierwszej znaczącej śmierci w mojej rodzinie wiele, wiele lat temu , poprzez szok śmierci mojego kolegi z klasy tuż po maturze, poprzez traumę śmierci już tak wielu , zbyt wielu, spośród moich znajomych i przyjaciół po ostanie smutne wydarzenia. Z czasem i biegiem wydarzeń rozumiemy swoją śmiertelność coraz dosłowniej. A przecież nawet zatwardziały agnostyk musi przyznać ,że w poetyckim non omnis moriar ( Horacy) jest ziarno prawdy bo nawet wtedy gdy pamięć o nas zatrze się wśród ludzi i nawet wtedy gdy nie zostanie śladu po naszej planecie i Słońcu to „nasze” atomy i cząstki gdzieś będą istniały. Kiedy to zrozumiemy łatwiej pogodzić się ze świadomością ,że życie nasze to drobny , nic nie znaczący epizod. Nie zmienia to faktu ,że jestem szczęśliwy ,że byłem jakąś cząstką w epizodzie życia Tych , którzy odeszli a Oni byli obecni w moim życiu. Niech odpoczywają w pokoju.