Dobry fachowiec ale bezpartyjny
Powyższy tytuł to oczywiście
zapożyczenie z artykułu M. F .Rakowskiego opublikowanego
w tygodniku Polityka kilkadziesiąt już
lat temu .Treść artykułu w skrócie stanowiła krytykę obsady
stanowisk przez nomenklaturę partyjną .Owa krytyka , z punktu
widzenia dzisiejszych napaści prasowych , była dość delikatna w
swojej wymowie ale adekwatna do tamtej sytuacji monopartii i
dyktatury proletariatu.
Młodszym czytelnikom przypomnę tylko
,że chodzi o nomenklaturę nieboszczki PZPR.
W oczywisty sposób przeglądając
współczesną /mam na myśli okres ostatnich 20 lat/
prasę ,informacje dostępne w
internecie i mediach średnio rozgarnięty obserwator zauważa ,
że tytuł się nie zestarzał , baa
nabiera z upływem lat wielu smaczków.
To mogłoby wydawać się trochę
dziwne , wszak w międzyczasie zmienił się ustrój ,rządy
ideologia ,społeczeństwo i cobyśmy
tam jeszcze nie wymyślili.
Zmieniają się faktory najważniejsze
z punktu widzenia życia społeczeństwa ,
zmieniają się partie a obsada
stanowisk „swoimi „ trwa nadal.
Nazwa zjawiska brzmi tylko trochę
bardziej nowocześnie i anglosasko – kiedyś pisano ,
że uwłaszcza się nomenklatura dziś
,że to nepotyzm establishmentu. Współcześnie ten proces
obsadzania wszystkich stanowisk ,które tylko można ,przybrał już
charakter lawinowy i
trochę przypomina mi wyścig
korporacyjnych szczurów.
Częstotliwość obecnych rotacji jest
większa niż za czasów PZPR-u .W czasach komuny miały miejsce
tylko przy zmianie władzy na stanowisku 1 sekretarza i obejmowały
kluczowe stanowiska.
Aparat na niższych szczeblach był
tak bardzo służalczy wobec władz partii ,że zmiany dotykały doły
partyjne tylko kiedy ktoś z kacyków w hierarchii wyżej uznał , że
zmiany na dole są korzystne dla niego osobiście.
Dzisiaj jest dużo śmieszniej. Dziś
wymienia się wszystko : od prezesów najpoważniejszych spółek do nieomalże sprzątaczki. Proces ten
trwa od 1989 roku i co nowa koalicja to nowa karuzela stanowisk. Lawina zmian narasta , kiedyś
dotyczyła stanowisk poważniejszych , dziś sięga już do najniższych.
Piszą o tym media od prawa do lewa
,politycy tworzą coraz to nowe służby do walki z korupcją.
Żadna jednak służba nie zajęła się
tym tematem i nie zajmie. Służby są dyspozycyjne należą nie
do obywateli ale do aparatu władzy i
nie będą kopać dołków pod swoimi.
Władzy PiS-u nie jest potrzebne nawet
alibi w postaci konkursów . Nie żebym był naiwny -
wiem ,że za czasów PO i SLD te
konkursy też należały do kategorii „ pic na wodę fotomontaż”
i wygrywali je z reguły Ci co mieli
wygrać. A jednak zawsze trzeba było ogłosić publicznie
warunki i zdarzały się przypadki ,że
stanowisk nie mogli otrzymać „najbardziej zasłużeni „
z prostego powodu -byli największymi
matołami. Minimalna kontrola społeczna istniała.
Dziś i ta przeszkoda zniknęła.
Powodów tego nie chce dociekać bo
wydają się oczywiste.
A pytanie pozostaje -co powinien zrobić
dobry fachowiec ale bezpartyjny ,który chce aplikować na stanowisko
w administracji ,oświacie lub firmie powiązanej ze skarbem państwa
?
Czy ktokolwiek z zaangażowanych w
politykę ostatnich 25 lat potrafi odpowiedzieć na to pytanie
ale szczerze ,bez krętactwa i
cynicznych uśmieszków?
To jest mój trzeci felietonik i
wszystkie powinny mieć dodatkowy podtytuł -”dlaczego
frekwencja wyborcza jest tak niska ? „
Odpowiedż nasuwa się sama .Dokąd
wybory będą pozorne ,dokąd nie pojawi się w Polsce nowe otwarcie
polityczne zaangażowane społecznie a nie ideologicznie zblazowane
będziemy mieli idem w kwestii wyborów : niska frekwencja i
tumiwisizm obywateli.
Najgorsze zjawisko lat ostatnich jest
takie ,że obecnie nawet zwykłą pracę z reguły
załatwia się przez znajomości. Ryba
śmierdzi od głowy.