Obserwatorzy

środa, 23 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 23 czyli silni, zwarci i gotowi

Silni, zwarci , gotowi


Atak terrorystyczny w Brukseli spowodował w Polsce lawinę wypowiedzi polityków o tym jak to
nam nic nie grozi a nawet jakoby to nasze służby są na to przygotowane. To momentalnie budzi moje skojarzenia z sanacyjnym hasłem : „silni , zwarci , gotowi”. Rozumiem ,że czasem trzeba narodowi sprzedać jakąś myśl „ku pokrzepieniu serc” ale te opowieści jak to w Polsce atak terrorystyczny jest niemożliwy uwłacza każdej nawet przeciętnej inteligencji. Może jednak wpierw kilka słów o czasach sanacyjnych. Dzisiaj już wiemy i co ważniejsze można o tym pisać , że gdyby nie sowiecki atak 17 września , Polska prawdopodobnie zdołałaby przegrupować swoje siły na linii Wisły i utrzymać front z Niemcami trochę dłużej. Czy byłby to taki czas jaki był potrzebny Hitlerowi do zdobycia Francji czy nieco dłuższy tego nie wiadomo. Hasło sanacji , że jesteśmy „silni , zwarci i gotowi” oczywiście było hasłem propagandowym a nie prawdą militarną. W świetle kampanii wrześniowej niemoc ówczesnego Państwa Polskiego została obnażona. Choćby z takich historycznych powodów deklaracje współczesnych polityków o naszej gotowości powinny być bardzo powściągliwe. Nie ma jednak na co liczyć , nasi politycy traktują dalej społeczeństwo jak ciemny lud , który kupi wszystko i ćwierć inteligentów. Można by się zgodzić z tezą , że w naszym kraju pole do operacji terrorystycznej jest zawężone dzięki naszej homogeniczności ale
to bardziej „zasługa”duetu Hitler-Stalin niż świadomej działalności naszych służb. Jeśli chodzi o jakość działania naszych służb to też śmiem w nią wątpić ponieważ ich stan oddają najlepiej wydarzenia związane z katastrofą smoleńską , opona w limuzynie prezydenta, ciągłymi manipulacjami przy służbach , afera podsłuchowa .. wymieniać dalej? Dlatego opowieści o tym jak to nic nie grozi Polsce ze strony terroryzmu i o naszej gotowości między bajki trzeba włożyć.
W Polsce na pewno zdarzy się atak terrorystyczny to tylko kwestia tego kiedy i gdzie.
Lepiej dla naszych służb i polityków oraz społeczeństwa aby ta prawda była często powtarzana w mediach a nasi spece od wywiadu i kontrwywiadu szkolili się gdzie się da i uzyskiwali informacje wywiadowcze w każdym możliwym źródle. Popatrzmy lepiej na Francję , Belgię i Hiszpanie inne kraje europejskie , których służby od lat infiltrują środowiska muzułmańskie i mimo to nie są w stanie zapobiegać wszystkim atakom. Więc apel do polskich polityków i tzw. haha „ekspertów” do walki z terroryzmem – nie róbcie z nas idiotów sprzedając nam iluzje pt. nasza wieś spokojna.
Drugim ważnym problemem związanym z naszą obronnością jest brak jakiejś sensownej
doktryny wojskowej. Niby tam zakładamy , że nasza obronność powiązana jest z sojuszem NATO
i z USA. W takim razie dlaczego najpierw Komorowski a teraz Macierewicz z Kaczyńskim
ulegają opowiastkom Szeremietiewa o tym jakoby powinniśmy stworzyć coś na kształt obrony terytorialnej czy pospolitego ruszenia przeznaczonego do działań partyzanckich. Aż nie chce się
wierzyć , że tak idiotyczne pomysły można rozważać poważnie. Czy MON choć raz spróbował w swoich biurach analiz militarnych i w obliczu świeżych przykładów np. z Ukrainy dokonać szacunku na jakie straty zostałaby narażona ludność cywilna w razie tego rodzaju konfliktu nawet prowadzonego wg schematu tzw. wojny hybrydowej? Czy historia naszych krwawo okupionych zrywów niepodległościowych niczego nas nie nauczyła? Czyż nie lepsze od walki są działania polityczne , takie jak w latach 80 ? Doprawdy tym panom wydaję się , że dalej jesteśmy w okresie drugiej wojny światowej a technika wojskowa pozostała na tamtejszym poziomie. Czy można traktować serio ludzi , którzy myślą o przekształceniu wyimaginowanego
konfliktu w Afganistan lub zakładają atak hybrydowy ze wschodu .Gdyby taki atak ze wschodu nastąpił to panowie mielibyśmy się bronic na linii Wisły , na wschodnim terenie kraju prowadzić działania partyzanckie i oczekiwać na pomoc NATO?? Na prawdę tak widzicie ewentualny konflikt wschód-zachód?? Czyli już nikt nie potraktowałby naszego terytorium jak w czasach zimnej wojny jako terenu separacji od przeciwnika przeznaczonego do nuklearnej dezynfekcji? Jeśli tak to widzą politycy związani z armią i różnej maści spece od wojska to proponuje porozmawiać z naszymi oficerami i to niekoniecznie nawet z tymi , którzy mają doświadczenia wojenne. Wystarczy pogadać z takimi , którzy maja wiedzę. Tak to niestety jest kiedy do wojska trafiają cywile bez wiedzy wojskowej ba nawet bez służby rocznej czy dwuletniej. Ale oni wiedzą lepiej i obawiam się, że wydamy kolejne miliony dolarów na szkolenie chłopców biegających z kałachem po polach.
Tylko po co i komu to potrzebne?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz