Silni, zwarci , gotowi
Atak terrorystyczny w Brukseli
spowodował w Polsce lawinę wypowiedzi polityków o tym jak to
nam nic nie grozi a nawet jakoby to
nasze służby są na to przygotowane. To momentalnie budzi moje
skojarzenia z sanacyjnym hasłem : „silni , zwarci , gotowi”.
Rozumiem ,że czasem trzeba narodowi sprzedać jakąś myśl „ku
pokrzepieniu serc” ale te opowieści jak to w Polsce atak
terrorystyczny jest niemożliwy uwłacza każdej nawet przeciętnej
inteligencji. Może jednak wpierw kilka słów o czasach sanacyjnych.
Dzisiaj już wiemy i co ważniejsze można o tym pisać , że gdyby
nie sowiecki atak 17 września , Polska prawdopodobnie zdołałaby
przegrupować swoje siły na linii Wisły i utrzymać front z
Niemcami trochę dłużej. Czy byłby to taki czas jaki był
potrzebny Hitlerowi do zdobycia Francji czy nieco dłuższy tego nie
wiadomo. Hasło sanacji , że jesteśmy „silni , zwarci i gotowi”
oczywiście było hasłem propagandowym a nie prawdą militarną. W
świetle kampanii wrześniowej niemoc ówczesnego Państwa Polskiego
została obnażona. Choćby z takich historycznych powodów
deklaracje współczesnych polityków o naszej gotowości powinny być bardzo powściągliwe. Nie ma jednak na
co liczyć , nasi politycy traktują dalej społeczeństwo jak ciemny lud , który kupi wszystko i
ćwierć inteligentów. Można by się zgodzić z tezą , że w
naszym kraju pole do operacji terrorystycznej
jest zawężone dzięki naszej homogeniczności ale
to bardziej „zasługa”duetu Hitler-Stalin niż świadomej działalności naszych służb. Jeśli chodzi o jakość działania naszych służb to też śmiem w nią wątpić ponieważ ich stan oddają najlepiej wydarzenia związane z katastrofą smoleńską , opona w limuzynie prezydenta, ciągłymi manipulacjami przy służbach , afera podsłuchowa .. wymieniać dalej? Dlatego opowieści o tym jak to nic nie grozi Polsce ze strony terroryzmu i o naszej gotowości między bajki trzeba włożyć.
to bardziej „zasługa”duetu Hitler-Stalin niż świadomej działalności naszych służb. Jeśli chodzi o jakość działania naszych służb to też śmiem w nią wątpić ponieważ ich stan oddają najlepiej wydarzenia związane z katastrofą smoleńską , opona w limuzynie prezydenta, ciągłymi manipulacjami przy służbach , afera podsłuchowa .. wymieniać dalej? Dlatego opowieści o tym jak to nic nie grozi Polsce ze strony terroryzmu i o naszej gotowości między bajki trzeba włożyć.
W Polsce na pewno zdarzy się atak
terrorystyczny to tylko kwestia tego kiedy i gdzie.
Lepiej dla naszych służb i polityków
oraz społeczeństwa aby ta prawda była często powtarzana w mediach
a nasi spece od wywiadu i kontrwywiadu szkolili się gdzie się da i
uzyskiwali informacje wywiadowcze w każdym możliwym źródle.
Popatrzmy lepiej na Francję , Belgię i Hiszpanie inne kraje
europejskie , których służby od lat infiltrują środowiska
muzułmańskie i mimo to nie są w stanie zapobiegać wszystkim atakom.
Więc apel do polskich polityków i tzw. haha „ekspertów” do walki z terroryzmem – nie róbcie
z nas idiotów sprzedając nam iluzje pt. nasza wieś spokojna.
Drugim ważnym problemem związanym z
naszą obronnością jest brak jakiejś sensownej
doktryny wojskowej. Niby tam zakładamy
, że nasza obronność powiązana jest z sojuszem NATO
i z USA. W takim razie dlaczego
najpierw Komorowski a teraz Macierewicz z Kaczyńskim
ulegają opowiastkom Szeremietiewa o
tym jakoby powinniśmy stworzyć coś na kształt obrony
terytorialnej czy pospolitego ruszenia przeznaczonego do działań
partyzanckich. Aż nie chce się
wierzyć , że tak idiotyczne pomysły
można rozważać poważnie. Czy MON choć raz spróbował w swoich
biurach analiz militarnych i w obliczu świeżych przykładów np. z
Ukrainy dokonać szacunku na jakie straty zostałaby
narażona ludność cywilna w razie tego rodzaju konfliktu nawet
prowadzonego wg schematu tzw. wojny hybrydowej? Czy historia naszych
krwawo okupionych zrywów niepodległościowych niczego nas nie
nauczyła? Czyż nie lepsze od walki są działania polityczne ,
takie jak w latach 80 ? Doprawdy tym panom wydaję się , że dalej jesteśmy w okresie drugiej wojny
światowej a technika wojskowa pozostała na tamtejszym poziomie. Czy
można traktować serio ludzi , którzy myślą o przekształceniu
wyimaginowanego
konfliktu w Afganistan lub zakładają
atak hybrydowy ze wschodu .Gdyby taki atak ze wschodu nastąpił to
panowie mielibyśmy się bronic na linii Wisły , na wschodnim
terenie kraju prowadzić działania partyzanckie i oczekiwać na
pomoc NATO?? Na prawdę tak widzicie ewentualny konflikt
wschód-zachód?? Czyli już nikt nie potraktowałby naszego
terytorium jak w czasach zimnej wojny jako terenu separacji od
przeciwnika przeznaczonego do nuklearnej dezynfekcji? Jeśli tak to
widzą politycy związani z armią i różnej
maści spece od wojska to proponuje porozmawiać z naszymi oficerami
i to niekoniecznie nawet z tymi , którzy mają doświadczenia
wojenne. Wystarczy pogadać z takimi , którzy maja wiedzę. Tak to
niestety jest kiedy do wojska trafiają cywile bez wiedzy wojskowej ba nawet bez służby rocznej
czy dwuletniej. Ale oni wiedzą lepiej i obawiam się, że wydamy
kolejne miliony dolarów na szkolenie chłopców biegających z
kałachem po polach.
Tylko po co i komu to potrzebne?
Tylko po co i komu to potrzebne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz