Piorun strzelił w szczypiorek
Wieczorem kiedyś miasto było pełne.
Dawno , dawno temu czyli przed erą supermarketów moje miasto
wieczorami było pełne ludzi. Ludzi na placach i ulicach , w
kafejkach i restauracjach a nawet w sklepach. Późnym wieczorem po
18 sklepy pustoszały a w mieście zapełniały się lokale. Nie
wiem jak jest teraz bo miasto wieczorem albo w nocy mam okazje
obserwować tylko zza szyb samochodu ale jest po prostu pusto i nic
się nie dzieje. Może lokale są pełne ale podejrzewam , że ludzie
są w galeriach i marketach. Mimo ,że miasto jest pięknie
oświetlone straciło swój koloryt. Jak to ktoś powiedział na
ulicach pusto jakby piorun w szczypiorek strzelił. Dodatkowo przez
te galeryjno-marketowe zmiany dawne lokale
i lokaliki odeszły w niepamięć. Szkoda , wiem ,że taka kolej rzeczy ale niektóre z nich warto
powspominać , myślę ,ze moje pokolenie ma duży sentyment do tamtych kafejek. Wtedy w czasach
komuny niewiele młodych osób miało pieniądze na bywanie w
lokalach. Do kawiarni czy restauracji młodzież chodziła raczej żeby się pokazać. Główny nurt życia za dnia i wczesnymi
wieczorami toczył się na Placu Pigalle pełnym dziewcząt i
chłopaków obsiadujących fontannę ,schody i okoliczne murki i
czekających nie wiadomo na co. Ci ,którzy akurat mieli pieniądze
siedzieli w lokalach przy pepsi, lodach lub herbacie. Pepsi było już
zdobyczą ery późniejszej komuny. W erze wcześniejszej dostępny
był tylko polski erzac czyli Polo-Cocta. W tych czasach kiedy Polo-Cocta
wchodziła na rynek była trudna do zdobycia ale nie dla nas
chłopaków z Grunwaldzkiego. Wystarczyło pokonać płot BKS-u i tam
w kawiarence sportowców można było smakować ten deficytowy
produkt – był tam zawsze. Wyprawa na BKS dodatkowo dostarczała dreszczyk emocji ponieważ
po osiedlu krążyły ciężkie plotki co ze spodniami 13 i 14 latków
może zrobić wilczur Pana Rudka dozorującego stadion. Po pewnym
czasie , zbierając po niedzielnych meczach butelki po alkoholu
pozostawione na stadionie i sprzedając je w w pachnącym korkiem i
tanimi winami punkcie skupu poznaliśmy lepiej tego „groźnego”
dozorcę, który okazał się fajnym facetem ,
nie cierpiał tylko dewastacji murawy. Potem wyrośliśmy z kolegami
z krótkich spodni i z Polo-Cocty , rozpoczął się etap 16-18
latków . Koniecznie trzeba było czasem zajrzeć do knajpek bo tam w
klimacie Pod Papugami Niemena bywały dziewczyny.
Któż z nas nie pamięta : Bajki
,Parkowej , Teatralnej,Italii ,Delicje ,Cichy Kącik,Starówka,NOT-u,
kafejek na Starym Rynku i na Podcieniach i wreszcie kultowej Radosnej
i wielu wielu innych? Program telewizyjny nie zachęcał do siedzenia
w domu , internet był nieznany , nie było marketów i galerii , baa
nie było nawet telefonów komórkowych i sms-ów ale miasto było
żywe. Bajka pierwszy chyba w Bielsku lokal urządzony jako pub z
wysokimi krzesłami , z kameralnym wystrojem zachęcającym do rozmów
we dwoje , zawsze pełna o każdej porze , z cenami dla nas uczniów
,z kosmosu. Ale co tam, wchodziło się i pamiętam zamówienia :
jedno ciasteczko i jedna cola dla dwóch. Cukiernia na dole ulicy
Piastowskiej ( nie pamiętam nazwy ) pełna uczniów bielskiego
włókiennika i Parkowa. Do Parkowej chodzili uczniowie starszych
klas technikum , którzy nie mieli obaw przed spotkaniem z goszczącym
tam czasem gronem profesorów szkoły.
I Radosna lokal w piwnicy pięknie zaadoptowanej z wielkimi wieloosobowymi stołami raczej przeznaczony dla wizyt większych ekip , mało miejsca dla kameralnej dyskusji. Lokale już z czasów studenckiej gonitwy między instytutami takie jak Smaki na Barlickiego i pl. Wolności i niezapomniane barszczyki z frytkami czy typowe jadłodajnie jak smażalnia ryb na ul. Głębokiej z okropnym smrodem starego oleju i paradoks z przepysznymi rybami, bar Pierożek na ZWM-ie czynny do dzisiaj. Wreszcie lokale na obrzeżach miasta jak Śnieżka czy Kapturek. Poważne i napuszono dancingowe Teatralna , Patria i Prezydent oraz Klub Garnizonowy czy lżejsza dla mniej zamożnych gości Panorama. Lokale pełne stałych bywalców różnego rodzaju cwaniaczków i niebieskich ptaków żyjących z nie wiadomo czego ,ówczesnej tzw. „elity” stroju , szpanu i pozerstwa , lokale pełne uczniów i studentów wydających ostatnie grosze na randce z dziewczyną, lokale do których można było wejść w nocy tylko fortelem ,zawiązując sznurówkę zamiast muszki bo bez krawata mieli kaprys nie wpuszczać. Lokale z całkiem socjalistycznym wystrojem jak Śnieżka czy Apena i lokale z kolorytem jak bajka czy Radosna. Były różne ale miały jedną wspólna cechę były gwarne i wesołe swoimi gośćmi .Ot fenomen tamtych czasów. Choćby władze miasta w zaniedbanym centrum dokonały nie wiadomo jakich inwestycji czego życzę mojemu miastu z całego serca.. To se ne vrati.
I Radosna lokal w piwnicy pięknie zaadoptowanej z wielkimi wieloosobowymi stołami raczej przeznaczony dla wizyt większych ekip , mało miejsca dla kameralnej dyskusji. Lokale już z czasów studenckiej gonitwy między instytutami takie jak Smaki na Barlickiego i pl. Wolności i niezapomniane barszczyki z frytkami czy typowe jadłodajnie jak smażalnia ryb na ul. Głębokiej z okropnym smrodem starego oleju i paradoks z przepysznymi rybami, bar Pierożek na ZWM-ie czynny do dzisiaj. Wreszcie lokale na obrzeżach miasta jak Śnieżka czy Kapturek. Poważne i napuszono dancingowe Teatralna , Patria i Prezydent oraz Klub Garnizonowy czy lżejsza dla mniej zamożnych gości Panorama. Lokale pełne stałych bywalców różnego rodzaju cwaniaczków i niebieskich ptaków żyjących z nie wiadomo czego ,ówczesnej tzw. „elity” stroju , szpanu i pozerstwa , lokale pełne uczniów i studentów wydających ostatnie grosze na randce z dziewczyną, lokale do których można było wejść w nocy tylko fortelem ,zawiązując sznurówkę zamiast muszki bo bez krawata mieli kaprys nie wpuszczać. Lokale z całkiem socjalistycznym wystrojem jak Śnieżka czy Apena i lokale z kolorytem jak bajka czy Radosna. Były różne ale miały jedną wspólna cechę były gwarne i wesołe swoimi gośćmi .Ot fenomen tamtych czasów. Choćby władze miasta w zaniedbanym centrum dokonały nie wiadomo jakich inwestycji czego życzę mojemu miastu z całego serca.. To se ne vrati.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz