Obserwatorzy

wtorek, 29 marca 2016

milczenie demoralizuje nr 24 czyli piorun strzelił w szczypiorek

Piorun strzelił w szczypiorek



Wieczorem kiedyś miasto było pełne. Dawno , dawno temu czyli przed erą supermarketów moje miasto wieczorami było pełne ludzi. Ludzi na placach i ulicach , w kafejkach i restauracjach a nawet w sklepach. Późnym wieczorem po 18 sklepy pustoszały a w mieście zapełniały się lokale. Nie wiem jak jest teraz bo miasto wieczorem albo w nocy mam okazje obserwować tylko zza szyb samochodu ale jest po prostu pusto i nic się nie dzieje. Może lokale są pełne ale podejrzewam , że ludzie są w galeriach i marketach. Mimo ,że miasto jest pięknie oświetlone straciło swój koloryt. Jak to ktoś powiedział na ulicach pusto jakby piorun w szczypiorek strzelił. Dodatkowo przez te galeryjno-marketowe zmiany dawne lokale i lokaliki odeszły w niepamięć. Szkoda , wiem ,że taka kolej rzeczy ale niektóre z nich warto powspominać , myślę ,ze moje pokolenie ma duży sentyment do tamtych kafejek. Wtedy w czasach komuny niewiele młodych osób miało pieniądze na bywanie w lokalach. Do kawiarni czy restauracji  młodzież chodziła raczej żeby się pokazać. Główny nurt życia za dnia i wczesnymi wieczorami toczył się na Placu Pigalle pełnym dziewcząt i chłopaków obsiadujących fontannę ,schody i okoliczne murki i czekających nie wiadomo na co. Ci ,którzy akurat mieli pieniądze siedzieli w lokalach przy pepsi, lodach lub herbacie. Pepsi było już zdobyczą ery późniejszej komuny. W erze wcześniejszej dostępny był tylko polski erzac czyli Polo-Cocta. W tych czasach kiedy Polo-Cocta wchodziła na rynek była trudna do zdobycia ale nie dla nas chłopaków z Grunwaldzkiego. Wystarczyło pokonać płot BKS-u i tam w kawiarence sportowców można było smakować ten deficytowy produkt – był tam zawsze. Wyprawa na BKS dodatkowo dostarczała dreszczyk emocji ponieważ po osiedlu krążyły ciężkie plotki co ze spodniami 13 i 14 latków może zrobić wilczur Pana Rudka dozorującego stadion. Po pewnym czasie , zbierając po niedzielnych meczach butelki po alkoholu pozostawione na stadionie i sprzedając je w w pachnącym korkiem i tanimi winami punkcie skupu poznaliśmy lepiej tego „groźnego” dozorcę, który okazał się fajnym facetem , nie cierpiał tylko dewastacji murawy. Potem wyrośliśmy z kolegami z krótkich spodni i z Polo-Cocty , rozpoczął się etap 16-18 latków . Koniecznie trzeba było czasem zajrzeć do knajpek bo tam w klimacie Pod Papugami Niemena bywały dziewczyny.
Któż z nas nie pamięta : Bajki ,Parkowej , Teatralnej,Italii ,Delicje ,Cichy Kącik,Starówka,NOT-u, kafejek na Starym Rynku i na Podcieniach i wreszcie kultowej Radosnej i wielu wielu innych? Program telewizyjny nie zachęcał do siedzenia w domu , internet był nieznany , nie było marketów i galerii , baa nie było nawet telefonów komórkowych i sms-ów ale miasto było żywe. Bajka pierwszy chyba w Bielsku lokal urządzony jako pub z wysokimi krzesłami , z kameralnym wystrojem zachęcającym do rozmów we dwoje , zawsze pełna o każdej porze , z cenami dla nas uczniów ,z kosmosu. Ale co tam,  wchodziło się i pamiętam zamówienia : jedno ciasteczko i jedna cola dla dwóch. Cukiernia na dole ulicy Piastowskiej ( nie pamiętam nazwy ) pełna uczniów bielskiego włókiennika i Parkowa. Do Parkowej chodzili uczniowie starszych klas technikum , którzy nie mieli obaw przed spotkaniem z goszczącym tam czasem gronem profesorów szkoły.
 I Radosna lokal w piwnicy pięknie zaadoptowanej z wielkimi wieloosobowymi stołami raczej przeznaczony dla wizyt większych ekip , mało miejsca dla kameralnej dyskusji. Lokale już z czasów studenckiej gonitwy między instytutami takie jak Smaki na Barlickiego i pl. Wolności i niezapomniane barszczyki z frytkami czy typowe jadłodajnie jak smażalnia ryb na ul. Głębokiej z okropnym smrodem starego oleju i paradoks z przepysznymi rybami, bar Pierożek na ZWM-ie czynny do dzisiaj. Wreszcie lokale na obrzeżach miasta jak Śnieżka czy Kapturek. Poważne i napuszono dancingowe Teatralna , Patria i Prezydent oraz Klub Garnizonowy czy lżejsza dla mniej zamożnych gości Panorama. Lokale pełne stałych bywalców różnego rodzaju cwaniaczków i niebieskich ptaków żyjących z nie wiadomo czego ,ówczesnej tzw. „elity” stroju , szpanu i pozerstwa , lokale pełne uczniów i studentów wydających ostatnie grosze na randce z dziewczyną, lokale do których można było wejść w nocy tylko fortelem ,zawiązując sznurówkę zamiast muszki bo bez krawata mieli kaprys nie wpuszczać. Lokale z całkiem socjalistycznym wystrojem jak Śnieżka czy Apena i lokale z kolorytem jak bajka czy Radosna. Były różne ale miały jedną wspólna cechę były gwarne i wesołe swoimi gośćmi .Ot fenomen tamtych czasów. Choćby władze miasta w zaniedbanym centrum dokonały nie wiadomo jakich inwestycji czego życzę mojemu miastu z całego serca.. To se ne vrati.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz